Często słyszę pytanie- jak to jest …los targa Tobą, Twoimi bliskimi od wielu, wielu lat , tyle przeszłaś…jak to jest , że nadal wierzysz w Boga ? Faktycznie, gdybym opisała moje życie już od chwili poczęcia, od wiedzy, którą przekazali mi Rodzice mogłabym napisać tomy o swoim życiu..Każdy z nas ma swoją historię. Elementy baśni z pięknymi zakończeniami plecione z dramatami, które zaskakują.Moja głęboka Wiara…wspominałam już na blogu w którymś wpisie. Wierzyłam…, ale pewnie bez wielkiego entuzjazmu, zrozumienia sensu tego przytulenia do Serc, których nie widać. Przyjmowałam kolejne ciosy od życia z różnymi emocjami. Był bunt , łzy, często szybkie powstanie po upadku . Radość też pojmowałam zupełnie naturalnie .Chciałam być za wszelką cenę „twardzielem” , radzić sobie samemu wobec wyzwań , które życie niosło . Szukałam kluczy do drzwi , zazwyczaj odnajdywałam je . Przechodziłam „zwycięsko” przez pomieszczenia zwane problemami, trzaskałam za sobą z nadzieją, że tutaj już nie wrócę.
Swoją kruchość poznałam w 2000 r. Lawina trudnych spraw przygniatała mnie . Szłam jakimś labiryntem , potykałam się, upadałam. Brakowało już sił, pomysłu , jak pokonać przeszkody . Szukałam iskry, światła bezskutecznie. Pierwszy raz dopadła mnie totalna niemoc. Nie rozumiałam dlaczego tyle spraw, niepowodzeń . W kuchni wisiał obrazek Matki Boskiej Karmiącej. Wszyscy już spali, siedziałam, rozważałam…Przeniosłam wzrok z jakimś wstydem na Jej wizerunek…Jeszcze myśl, „jasne…jak trwoga , to do Boga”. Uklękłam na zimnych kafelkach , zrzuciłam cały swój ból , niemoc .Błagałam swoimi słowami …”.już nie daję rady, którędy mam iść”…Łkałam klęcząc wpatrzona w postać Matki, która Wszystkich kocha. Nie liczyłam czasu. Mój monolog trwał długo. Tak długo, kiedy poczułam jakiś wewnętrzny spokój . Boże, dla Ciebie nie ma spraw niemożliwych. Ja …jestem pyłem, który może zdmuchnąć delikatny oddech dziecka . Błagam, POMÓŻ mi, bliskim … Nie wiem, kogo prosić o pomoc. Poczekam…i obiecuję, że , co wieczór tutaj będę właśnie rozmawiała z Tobą.Nie usłyszę Twego głosu…wiem. To nic. Ty mnie usłyszysz i zrób z naszym życiem cokolwiek zechcesz.Zabrakło mi sił samej pchać wszystkie głazy…..Kilka tygodni z ogromną ufnością ‘zdawałam relację” z minionego dnia . Dziękowałam za najdrobniejszy sukces, prosiłam pokornie o znaki , łaski, które pozwolą iść dalej. Zaczęło się to moje życie delikatnie prostować. Stawałam się ponownie silniejsza…nie swoją już siłą, a Tego, któremu zaufałam. Psychika …czułam dziwną ulgę. Już nie potrafiłam położyć się bez modlitwy…ot, takiej z serca, swoim przekazem.
Ufność, zawierzenie …wypełniało pustkę, którą miałam w sobie zbyt długo. To już 13 lat , kiedy trwam z Miłością do kogoś, kogo nie widzę, a czuję bliskość !!Jestem zwyczajnym człowiekiem , który ma swoje wady, słabości . Nigdy, od tamtej pory nie przestałam wierzyć,że z boku jest ktoś, kto mnie podtrzyma. Zarzuci bagaż, ale i nieść pomoże. Kolejne wyzwania , choć były bardzo trudne ….poobijana , ale i otulona łaską jakąś idę w różnym tempie. Nie wstydzę się faktu, że tak bardzo wierzę. Mówię o tym głośno , piszę…Pytających , gdzie jest Bóg, który tak bardzo doświadcza …czy to można nazwać wiarą , w KOGO ??Odpowiedź mam krótką…chcesz, to szukaj…wsłuchuj się , rozglądaj i WIERZ , że doznasz czegoś, czego nie zrozumiesz od razu.Może z czasem przypomnisz sobie, że w trudnej chwili , kiedy nie znałeś drogi wyjścia spontanicznie wezwałeś JEGO…Prosiłeś po swojemu, nie koniecznie modlitwą, która jest spisana jako pacierz. Prosiłeś pokornie, a On Tobie pomógł.Kochajmy Wszystkich ludzi – silnych, bogatych, słabszych, biednych . Nie ważne, czy noszą w swoim sercu wiarę, czy nie…nie ważne jaką…Ważne, że są ludźmi .Wiem, że nigdy już w swoim życiu, bez względu na wagę spraw nie odejdę od swoich przekonań.W trudnych chwilach, to właśnie moja szczera modlitwa daje ukojenie, wycisza. Przybliżyłam się do Niego dobrowolnie, bez przymusu. Przyjął mnie , w to głęboko wierzę. Kim byłabym, jak się czuła , gdym w chwilach trudnych wypychała ze swojej psychiki Jego obecność ?? Obwiniała za kolejne porażki …Jak czułabym się, w dniu, kiedy nastaje przełom i widzę ponownie nadzieję ? Wierzyć, to ufać…na dobre i złe. Tak sądzę…
„Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje”.— Paulo Coelho
„Miłość to nie staw, w którym można zawsze znaleźć swoje odbicie. Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko.” Erich Maria Remarque
” Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła i po kilku minutach odchodził. Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy, tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku. Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad. Proboszcz, trochę nieufny zapytał go kiedyś, po co tu przychodzi. Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły.
– Przychodzę pomodlić się – odpowiedział chłopak. Pomodlić się…
– Jak możesz modlić się tak szybko?
– Och… codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówię tylko: „Jezu, przyszedł Jim”, potem odchodzę. To maleńka modlitwa, ale jestem pewien, że On słucha.
W kilka dni później, w wyniku wypadku przy pracy, chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami. Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi. Jego przybycie zmieniło oddział. Po kilku dniach, jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów z tego samego korytarza. Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku, a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego. Przyszedł odwiedzić go również proboszcz i w towarzystwie pielęgniarki stanął przy łóżku chłopaka.
Powiedziano mi, że jesteś cały pokiereszowany, ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy. Jak to robisz?. To dzięki Komuś, Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe. Pielęgniarka przerwała mu: Tu nikt nie przychodzi w południe… O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi: „Jim, to Ja, Jezus”- i odchodzi”. Bruno Ferrero
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=-rxcij6z6mI[/youtube]
W dzisiejszym dniu wielu moich bliskich, Przyjaciół ma bardzo trudne sprawy do załatwienia. Jestem z Wami ….i moją modlitwą.Chciałabym wieczorem położyć się , podziękować , że Wszystkim się udało…i ja czekam na ważną decyzję właśnie dzisiaj..Wierzmy, że będzie dobrze….
PS. Dzień minął…Z wszystkich ważnych, naprawdę życiowych spraw do załatwienia przez moich bliskich, Przyjaciół, moja sprawa -PORAŻKI . Jednej osobie udało się pozyskać dobrą wiadomość. Boże, ratuj od absurdów , które rosną z siłą niewyobrażalną. Do wszystkich spraw trzeba wracać ponownie…Wszystkie mają swoje uzasadnienie, argumenty. Co się porobiło w ojczyźnie mojej, nie mam pojęcia !! Poczekam jeszcze na kolejne odpowiedzi od podmiotów, które sprawy dotyczą. Opiszę, opublikuję – jak można człowieka skopać – ot tak, bo ktoś pracuje na niewłaściwym miejscu . Zrobię sondaż chyba, poproszę wszystkich specjalistów znajomych, tych, których poznam ….poproszę o odpowiedź, czy ja jestem psychicznie chora ? To jest dopiero zagadka??Ja nie wiedziałam do chwili obecnej …teraz zacznę baczniej rozważać , czy to ja potrzebuję opinii psychiatry, czy inni???
Permalink
Kochana moja
Domyślam się na jaką decyzję czekasz :)odezwij się
jak będziesz wiedziała co postanowiono
ciumki
Permalink
Witaj Babciu Gosiu! Kiedyś pisałam a Ty mi odpisałaś na e-mail. A dziś piszę z radością. Otóż byłam z moim synkiem Michałkiem na kontroli w klinice we Wrocławiu. Ma super wyniki. Ani USG ani KT kl piersiowej nie wykazały ŻADNEJ WZNOWY!!!! To już 4 lata od rozpoznania nowotworu! Misio jest zdrowy!!! Kocham go ponad wszystko!!! Za Ciebie trzymam kciuki…
Permalink
Dziękuję kochana za modlitwę, również modliłam się za Was i mam nadzieję, że Pan podarował i Wam gram uśmiechu. Buziaki
Permalink
Gosiu to nie ty jesteś obłąkana. To osoby, które nie mają problemów i za grosz empatii – Tymi na wyższych stanowiskach kierują ludzie, którzy to chore prawo nam zgotowali, a tamci trzymają mocno dupska na stołkach. W tym kraju musi przejść jakiś kataklizm, żeby rząd zaczął trzeźwo myśleć i nie rujnować ludzkiego życia. Boże spuść grom z jasnego nieba, bo inaczej Nas pochowają żywcem.
Permalink
Babciu Gosiu!!!!Czekamy, bo trudno nam dalej działać!!!!!Pozdrawiamy!!!!!
Permalink
Gosieńko, dziękuję!!!!
dziękuję Ci za Twoje świadectwo i modlitwę.
My również polecamy WAS co dzień w naszej modlitwie… przytulamy Cię mocno i pozdrawiamy bardzo gorąco:-)))