UPADAMY PO TO, BY WSTAĆ !!!

Mamo, cichutko zmierzałam do Ciebie, Taty , bliskich, Przyjaciół, którzy już mają swoje mieszkania w Domu Pana.  Trudno mi  było. Nie miałam pojęcia, czy to był  już ten czas , czy jeszcze trochę. Nie miałam pojęcia, czy odbiję się kolejny raz z dna rzeczywistości.  Całe życie uczyłaś mnie pokory wobec losu.

 Twoje słowa są w mojej duszy , pozostaną na zawsze.  Nie Mamo, nie jestem sama. Mam bliskich, Przyjaciół ..

Dałaś mi tyle Miłości , teraz ja chcę rozdawać  ją szczodrze Wszystkim. Tak trzeba. Wiele jeszcze chciałabym zrobić  w swojej pielgrzymce. Tylko siły odeszły tak szybko. Okrutny strach zniewolił mnie.  Byłam w jakiejś ciemnej celi uwięziona ze swoimi myślami . Błyski minionych lat kształtował obrazy przeszłości. Było kiedyś tak dobrze…miałam siły, by oddalać troski nie tylko nasze.  Pamiętasz  rozmowy , kiedy przykuta do łóżka opowiadałaś różne historie? Słuchałam ich , pochłaniałam każde słowo. Wiedziałam doskonale, że każde Twoje zdanie może być tym ostatnim…Modliłam się klęcząc przy Twoim łóżku cierpienia. Powtarzałaś ze mną pacierze…Ostatnie miesiące tylko te teksty  wypowiadałaś płynnie. Leki zabierały Twój umysł w otchłań . Bolało!! Tuliłam się do Ciebie, zarzucałam Twoją drobną rękę na swoje ramiona. Słuchałam , jak bije Twoje serce…Gardło było tak mocno ściśnięte. Bałam się swoich łez,…wiedziałam, że odczujesz mój smutek. Nie chciałam, żeby jeszcze trudniej było Tobie przejść na drugi brzeg. Całowałam Twoje  dłonie. Były aksamitne, piękne, aż do końca . Przykuta do łóżka trzy długie lata pokornie  znosiłaś swój ból. Nie skarżyłaś się nigdy.Kiedy bardzo bolało, prosiłaś o dodatkową dawkę leku…i leżałaś cierpliwie , czekając , aż minie.Twoje cierpienie  było dla mnie okrutnym katowaniem psychiki. To niemoc. Mogłam tylko nieść pomoc wprost , wiedząc, że ten szlak jest już tylko w jednym kierunku. To była potężna nauka pokory dla mnie, dziewczynek. Oddaliłam wszystko, co można nazwać przyjemnością…Radością było trwanie u Twojego boku , nic ponadto.  Wiem, że ta potężna miłość była wzajemna…Ty , tak chora często pytałaś, jak ja się czuję, kazałaś mi odpocząć. Mamo , ja nie czułam zmęczenia . Dobry Bóg dał mi siły , oddalił konieczność snu głębokiego. W dniu, kiedy Twoja świadomość  zasnęła, Pani doktor potwierdziła, że rozpoczął się ostatni etap Twojego trwania …załamałam się .

Cały czas rozmawiałam z Tobą, choć milczałaś. Płakałam w ukryciu, obmywałam zapuchnięte oczy i wracałam siedząc przy Tobie. Byłaś  cudownym człowiekiem.  Kilkanaście ostatnich dni ….byłaś taka maleńka, bezbronna. Schodziły obrzęki , gasłaś. Wizyta Pani doktor i słowa, tak okrutne…to jest agonia!! Jezu, jak długo potrwa ten stan?  Ciężki oddech grzmiał w całym mieszkaniu. Tego dźwięku nie wyprę ze swojej psychiki . Nasza więź przeogromna wstrzymywała Twoje przejście .Jakieś zawieszenie , którego nikt nie potrafił opisać. Serce biło, łapałaś oddech tak zmęczona.Siedziałam z boku cichutko. Już wiedziałam, że to koniec Twojej drogi. Dni, noce…nie odchodziłam od Ciebie . Nasz Anioł z opieki paliatywnej…nasza Tania tłumaczyła, że mam się z Tobą rozstawać .Mam kierować prośby, abyś spokojnie przechodziła . Jezu, jakie to było trudne. Prosić, aby Dobry Bóg już otworzył swoje drzwi, prosić Matkę o rozstanie na zawsze.Siedem długich dni i nocy …tajemnicze zawieszenie nie pozwoliło pielgrzymki zakończyć.  Moim balsamem była wieczna modlitwa, różaniec w dłoniach . Wołałam Wszystkich Patronów o pomoc, wskazówki, co robić, jak znieść ten stan niemocy. Chaos w głowie narastał, nie odróżniałam  dnia, od nocy . Bałam się już sama pielęgnować Twojego kruchego ciała, zmieniać  opatrunki, koszule, pościel.

Wtorek…ostatki. Zza okna dochodziły głosy rozbawionych osób. Powracali z przyjęć, zabaw. Chciałam krzyknąć, Boże…ciszej…Moja Mama umiera. Niczemu winne te postacie, mieli pełne prawo do swojej radości. Noc , Środa Popielcowa rozpoczęta. Symbol  tak znaczący ” Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” .  Czułam, że słabnę. Błagałam już  Boga !!! Zabierz to najdroższe Serce do Siebie, otocz swoją opieką, przerwij Boże ten stan! Oddaję Tobie najdroższą osobę , sama już nie dam rady. Nie ma ratunku, odwrotu .Otwórz Drzwi Panie !  Ty Mamo cały czas tak ciężko oddychałaś. Mój umysł już przestał  pojmować, czy to sen okrutny, czy  jawa.Zasłabłam. Odeszłam od Twojego łóżka na kilka minut, przytuliłam głowę do poduszki .Wszystko wirowało. 10 min. pewnie i usłyszałam ‘ ciszę”.Pobiegłam …nie czułam tętna. Po kilku minutach był lekarz. Potwierdził, że  nastało rozstanie, odeszłaś….Twoja twarz…zszedł widok okrutnego cierpienia. Wyglądałaś jakbyś spała, szczęśliwa .Kolejne chwile dom nasz wypełniły  dobre Anioły.Pomagały przygotować Ciebie  do ostatniej podróży .Sama nie dałabym rady !

Wiesz Mamo, myślałam, że  już nic gorszego mnie w życiu nie spotka. Dzisiaj pojmuję, że ta trudna próba była przygotowaniem na kolejne wyzwania . Walka o Ciebie do końca wlała we mnie strumień POKORY , życie  nabrało innego wymiaru. Głęboka wiara jest we mnie na dobre i złe. Wiara postawiła u mojego boku  rzeszę CUDOWNYCH LUDZI. Wstałam, bo Oni mnie podnieśli. Jestem coraz silniejsza.

Strach przed kolejnym dniem odszedł . Lawina Nadziei , że mój szlak jeszcze trwać musi. Wracam do życia coraz bezpieczniej . Mamo, to nie była jeszcze pora do naszego spotkania…Mam pewnie tutaj  sporo do zrobienia . Muszę dług dobra spłacić tym, którzy  trwają przy mnie . Zaczynam myśleć o pracy, delikatnie podchodzę do tego. WRACAM z PIEKŁA , w którym byłam  tak długo .Nic w tym życiu nie dzieje się przypadkowo. Ostatni upadek , tak bolesny ponownie pozwolił mi dostrzec  piękno ludzkich,WASZYCH SERC!.  Dziękuję….zbyt skromnie. Leki i ta  potężna  wręcz  wola dalszego życia , którą przysłoniła kurtyna niemocy  …Idę dalej- dzięki Tobie, Tobie i Tobie…

Dlaczego opisałam  trudny okres walki o godne przejście mojej Mamy na drugi brzeg?? Pewnie po to, by pojąć, że tragedie , które toczą się tu i teraz  odbieramy jako te najtrudniejsze, że z innymi już nie damy rady stoczyć walki. Damy !!!!!, a ja, moja Rodzina …to świadectwo poniekąd , ile człowiek znieść może …

„ Pokora otwiera  spojrzenie duchowe na wszystkie wartości świata. Ona, która zakłada , że nie ma zasługi, a wszystko jest darem i cudem powoduje, że człowiek wszystko zdobywa. Pokorny staje się w odpowiednim momencie duchowym bogaczem…Max Scheller

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=E4tRK9zGxV4[/youtube]

6 komentarzy


  1. Pani Małgosiu, tyle razy próbowałam dodać komentarz, nie udało się, zobaczymy co z aktualnie pisanym.
    Prosiła Pani o modlitwę- modliłam się gorąco, byłam z Wami sercem i myślami.
    Ostatnio przepełniał mnie ból myśląc o Pani.
    Mam nadzieję, że złe dni odeszły i nie wrócą, że wszystko się poukłada, łącznie z tym najważniejszym-zdrowiem.
    Ech, życie, jakże ulotne i jak przewrotne.


  2. Kochana P.Gosiu,wiedziałam że po raz kolejny….wspólnie damy sobie radę,że Dobry Bóg pomoże nam pokonać wszelkie przeciwnosci losu.Jest pani wyjątkowa i taka kochana,że nie wyobrażam sobie,by mogło być inaczej.Cały czas myslami jestem z panią i Kubusiem,własciwie z całą pani kochaną rodzinką.Mimo tego że los mnie również nie rozpieszcza,ktos taki jak pani,motywuje mnie do działania.Jest pani naszą kochaną Gosieńką i życzymy w dalszym ciągo zdrówka.Wszystko będzie okey,innej opcji nie ma.Pozdrawiamy i całujemy.Pa.


  3. Gosieńko kochana, rzadko się odzywam, bo i czasu mało. Codziennie jednak zaglądam czy są nowe wieści. Modlimy się za Ciebie i całą Twoją rodzinkę. Mam nadzieję że, wydobrzejesz. Że będziemy miały jeszcze okazję do rozmów. Że wspólnie będziemy sobie opowiadać o naszych pociechach.

    Pozdrawiamy i ściskamy mocno.


  4. Boże wielki, Pani Gosiu! Nawet nie wie Pani, jak te słowa są mi potrzebne… Wycisnęły łzy z moich oczu, ale jednocześnie dodały sił do zmagania się z moim życiem i nadziei na to, że nie zginę w mojej samotności…


  5. Gosiu!
    Niech Cię Pan błogosławi i strzeże
    Niechaj Pan daje Pokój CI
    On miłością napełnia serce Twe
    ZAWSZE Z TOBĄ JEST!!!!!
    Łączymy się w modlitwie i przesyłamy setki buziaków,
    tysiące uścisków i miliony sił na każdy dzień.
    Pozdrawiamy


  6. Droga babciu Gosiu!

    Pozwolę sobie zacytować słowa które pierwsze przyszły mi do głowy czytając Twój post i płacząc- słowa psalmu 121:

    Bóg czuwa nad nami

    Wznoszę swe oczy ku górom:
    Skądże nadejdzie mi pomoc?
    Pomoc mi przyjdzie od Pana,
    co stworzył niebo i ziemię.
    On nie pozwoli zachwiać się twej nodze
    ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże.
    Oto nie zdrzemnie się
    ani nie zaśnie
    Ten, który czuwa nad Izraelem.
    Pan cię strzeże,
    Pan twoim cieniem
    przy twym boku prawym.
    Za dnia nie porazi cię słońce
    ni księżyc wśród nocy.
    Pan cię uchroni od zła wszelkiego:
    czuwa nad twoim życiem.
    Pan będzie strzegł
    twego wyjścia i przyjścia
    teraz i po wszystkie czasy.

    Za tydzień zaczynają się święta- jakże istotne w życiu wierzących i jakże często płytko pojmowane: Święta Zmartwychwstania Pańskiego.

    Nie można w tym miejscu zapominać ze to z gruntu radosne misterium poprzedzone jest wielkim strachem, niepewnością i bólem – strachem przed tym co nadejdzie za chwilę, strachem przed tym, czy dam radę to udźwignąć. Jak słaby człowiek ma nie wątpić i nie upadać skoro sam Jezus bał się i pytał czy Pan nie może odsunąć od niego tego kielichu goryczy?
    Ale choć wątpił to Jezus miał w sobie siłę i odwagę aby przyjąć na siebie ten boski plan i zrealizować go mimo ogromu cierpienia. Poddał się boskiej mądrości.
    Kiedy zaś wszystkim wydawało się że to już koniec, że odszedł, że nic dobrego nie może go spotkać- on Zmartwychwstał i powrócił.
    Pokazał ludziom i światu że nie należy ulegać strachowi i zwątpieniu, pogrążać się w otchłaniach rozpaczy- pokazał że dalej jest lepiej i zawsze można się podnieść.

    Tego i Tobie droga Gosiu życzę w tym wyjątkowym czasie- abyś mogła z wiarą i godnością przeżyć ten swój strach, zwątpienie i ból- aby Wielki Piątek był Twoim dniem Golgoty i rozrachunku z tym co Ci dokucza, Sobota była dniem odpoczynku, zaś Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego była także dniem Twojego Zmartwychwstania- psychicznego i fizycznego z choroby.

    Łaska Pańska i mądrość są niezmierzone i często dla nas niepojęte- niech Bóg tą łaską i światłem miłosierdzia oraz miłości ojcowskiej otoczy także Ciebie i podźwignie cię na tej drodze.

    Jeśli zaś będzie Ci tak ciężko, że będzie się wydawało iż więcej nie dasz rady- wezwij na pomoc św. Michała Archanioła- tego który stoi u boku ludzi walczących ze złem tego świata i walczących w słusznej sprawie.
    On ci pomoże.

    Ściskam gorąco i pamiętam w modlitwie

Comments are closed.