Czy w nieszczęściu można znaleźć gram radości ? Tak, choć pewnie niewiarygodnie to brzmi.
Dni, kiedy Kubuś odszedł od nas swoimi myślami , pozostawił nam swoje maleńkie ciałko , które niczym robot poddawało się naszym ruchom, gestom życie zatrzymało się w miejscu .
Emocje dziwnej żałoby , buntu, niemocy , żalu i tęsknoty za dzieckiem, które tak nagle, niespodziewanie postawiło nas na rozdrożu . Śliczny, pogodny chłopczyk szczelnie schował uśmiech, barwę głosu, zabawę dziecięcą . Ten stan trwał kilka dni. Jakieś nagłe przebudzenie i przeogromna siła do walki o dziecko . Musimy wierzyć , że wyrwiemy Kubusia ze szponów świata, który Jego wchłonął . Mieliśmy to szczęście , że trafił pod opiekę cudownej Pani Psycholog, terapeutki, Kochanej Pani Małgosi . Praca od podstaw…jakbyś zaczynał od początku kierunkować niemowlaczka, który zdany tylko na Ciebie funkcjonuje. Setki, tysiące godzin pracy , oczekiwanie na pierwsze efekty .
Dzień, w którym dał sygnał, że zrozumiał przekaz, podszedł do szafki i przyniósł swój ulubiony sok ,( o to był poproszony) był nagrodą dla Córki, Zięcia za ten przeogromny trud . W tym nieszczęściu pojawiła się radość . Z czasem kolejne drobne sukcesy okupione często łzami moich dzieci, nie wspomnę o swoich . Wszystkie czynności wykonywane samodzielnie przez Kubusia były darem.
Każda głoska, spojrzenie w oczy , dotyk …wszystko było nowe, wypracowane .Pamiętam rozmowę ze znajomą, która pracowała w Ośrodku z dziećmi autystycznymi . Opowiadałam Jej z takim entuzjazmem o kolejnych postępach maluszka…Powiedział już MAMA , czekam na znak, że i mnie pozna, powie Babcia…Pani Małgosiu, powiedziała…cieszę się, ale trzeba trzeźwo na ten stan spoglądać. Autyzm, to 10 kroków do przodu , wystarczy chwila i regres może ponownie zaskoczyć.
Że co ??? No…Kubuś może ponownie zamknąć się w sobie , nie będzie z nim żadnego kontaktu . Takie sytuacje często bywają…Pani Zosiu, Pani mnie pociesza, czy straszy ?? Nie, przytaczam fakty. Wie Pani, jestem realistą , czytałam tysiące publikacji na ten temat i doskonale wiem, że każdy przypadek jest inny. Wiem, że ogromna grupa dzieci nigdy nie wypowie słowa, nie zrozumie , nie wyjdzie ze swojej skorupy. Wiem też o ogromnej grupie osób, które samodzielnie funkcjonują , rozumieją nasz świat , zaburzenie choć w nich jest zaciera się , staje mało widoczne. Do tej grupy właśnie od początku przyporządkowałam w swoim umyśle Kubusia. Gdyby było inaczej, po co ta walka, po co ciąganie dziecka po gabinetach specjalistów , po co mieszkanie oklejone jest setkami piktogramów , po , co koszyczki, żetony, nagrody ? Po to, Pani Zosiu, żeby za czas jakiś znikały .Wierzy Pani w Cuda ??? Ja tak !!!!!!I wierzę w Kubusia ! Po tej rozmowie zrozumiałam, że moja psychika wypycha z całych sił pojęcie, iż Kubuś jest w grupie tych najsłabszych . Zrozumiałam, że musimy mieć ogromną siłę wewnętrzną, aby oddalać takie przekazy . Są prawdziwe…fakt. Mogą jednak zabrać nadzieję , zachwiać głęboką wiarę, że trzeba walczyć , choćby było tysiące znaków zapytania .
Kubuś pokonał już niezliczoną ilość barier. Każdy Jego sukces, to nasza radość. Odbiega jeszcze bardzo widocznie od swoich rówieśników. TO NIC !!!!! To dziecko cały czas walczy o swoje kolejne dni …przegrywa, wygrywa, taki ten szlak . Nigdy nie dopuszczę myśli, że można odpuścić.
Z takim przekonaniem żyje tysiące Rodziców, bliskich, którzy walczą o każde jutro swojego dziecka.
Co wieczór dziękują za miniony dzień i proszą o kolejny, spokojny . Ja też..
Panie wybacz mi, kiedy się skarżę!
„Dzisiaj w autobusie zobaczyłem śliczną dziewczynę o złocistych włosach i poczułem zazdrość… Sprawiała wrażenie takiej radosnej… Zrobiło mi się żal, że moja twarz nie jest tak samo rozpromieniona. Nagle, gdy wstała i ruszyła ku drzwiom, zauważyłem, że jest kaleką. Miała tylko jedną nogę, poruszała się o kulach. Ale kiedy przechodziła obok mnie… uśmiechnęła się!
O Boże, wybacz mi, kiedy się skarżę. Ja mam obie nogi. Świat należy do mnie!
Zatrzymałem się, aby kupić cukierki. Chłopak, który je sprzedawał, był taki uroczy. Zacząłem z nim rozmawiać. Wydawał się taki zadowolony z życia. Nie spieszyłem się zbytnio, mogłem sobie pozwolić na spóźnienie. Kiedy odchodziłem, powiedział do mnie: „Dziękuję panu. Jest pan ogromnie miły. Przyjemnie jest porozmawiać z kimś takim jak pan. Wie pan – dodał – jestem niewidomy”. O Boże, wybacz mi, kiedy się skarżę. Ja mam dwoje zdrowych oczu. Świat należy do mnie.
Później, kiedy odszedłem ulicą, zobaczyłem chłopca z oczami przepełnionymi smutkiem. Stał i patrzył na inne dzieci, które się bawiły. Nie wiedział, jak ma się zachować. Zatrzymałem się przy nim i spytałem: „Dlaczego do nich nie dołączysz, chłopcze?”. Bez słowa dalej patrzył przed siebie i wtedy zrozumiałem, że jest głuchy. O Boże, wybacz mi, kiedy się skarżę. Ja mam dwoje zdrowych uszu. Świat należy do mnie.
Mam nogi, które zaniosą mnie, dokąd zechcę; mam oczy, dzięki którym mogę oglądać blask zachodzącego słońca; mam uszy, dzięki którym usłyszę odpowiedzi na moje pytania. O Boże, wybacz mi, kiedy się skarżę. Doprawdy, zostałem obdarzony wieloma błogosławieństwami. Świat należy do mnie”.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=U2HgnHWzzAQ[/youtube]
PS. Czuję się lepiej, choć do pełnego „szczęścia”..zdrowia jeszcze muszę poczekać. Osłabienie jest okrutnym stanem…nie, nie skarżę się…, tylko niepokoję „troszkę…
Permalink
Świetnie panią rozumiem pani Gosiu….bardzo ładnie znowu to pani ujęła.Ludzie dzisiaj nawet narzekają że śnieg jest biały,a nie np.czarny, że zimą zimno a w lecie pot się z nas leje.Patrząc na osoby niepełnosprawne i ten ich błysk w oku,my ludzie zdrowi powinnyśmy się wstydzić tych narzekań….to są drobnostki.Ludzie kalecy i chorzy są przeważnie tak dzielni,zwłaszcza dzieci.No cóż znowu nachodzi mnie taka niezbyt miła refleksja.Ludzie nie narzekajcie na drobnostki,bo szkoda waszych nerwów.Lepiej spójrzcie na ludzi chorych i cierpiących,oni przeważnie nigdy nie narzekają,ba mają nawet nadzieję że wszystko się jeszcze ułoży….oni są wielcy.Ja tak przynajmniej uważam.Zdrowia nie kupimy za żadne pieniądze….możemy ewentualnie pomóc ludziom cierpiącym i jakże zmęczonym i jeszcze co najgorsze bardzo brzydko traktowanym przez otoczenie…nawet gorzej niż trędowaci.Już nawet nie wspomnę o ich rodzicach,rodzeństwie i tych kochanych dziadkach.Pani Gosiu niech pani nam zdrowieje,bo dzięki takiej kochanej babci Kubusia i jej ogromnej sile i walce o wnuczka,my motywujemy się do pomocy i też walce nawet o lepsze jutro.Trzymam za was kciuki….gorąco pozdrawiam.Pozdrawiam Kubusia i jego kochaną i wyjątkową babcię Gosię.Pa.Zapomniałam o rodzicach.Głowa do góry….damy radę.
Permalink
Zdrowiej nam Gosieńko:-)
mam dla ciebie dobre wieści, jak będziesz już na siłach to póść mi sygnał to oddzwonie i opowiem:-)
Permalink
Piekne słowa zawsze sbie powtarzam ze musimy sie cieszyc z tego co jest, ze zawsze mogloby byc gorzej