Wkrótce minie rok od dnia , kiedy mój Wydawca przesłał mi brudnopis książki, którą napisałam z myślą o Kubusiu i dla niego…Dokładnie w Wigilię 2011 roku otrzymałam w wersji pdf. złożoną treść słów, które zrzuciłam na papier. Niezwykły prezent.
W lutym otrzymałam gotowe egzemplarze .Pamiętam tak dobrze swoje wzruszenie, kiedy poczułam zapach druku , zobaczyłam na okładce mojego Kubusia….i swoje nazwisko jako autora.Przez wiele lat pisałam sporo publikacji w zupełnie innej tematyce. Książka oparta na własnej historii życia była moim debiutem…Optymizm , że będę mogła ją swobodnie zbywać, zbierać tym samym środki na zabezpieczenie Kubusia w poprawny tok leczenia prysł niczym bańka mydlana po dwóch, trzech miesiącach . Szybo zdałam sobie sprawę , że bez promocji , wieczoru autorskiego szansa na zainteresowanie treścią w niej zawartą jest murem , który wstrzyma spełnienie mojego marzenia o jej zbycie.Z oczywistych względów nie mamy środków na profesjonalną promocję. Z resztą…zainteresowanie , nabycie jej ….proszą zazwyczaj osoby, które same borykają się z problemami . Trudno pobrać od osoby ubogiej nawet te 20, 30 złotych. Wobec tych próśb zwyczajnie ją daruję . Kilkadziesiąt osób zakupiło ją…za , co dzisiaj bardzo dziękuję.
Mam w swojej dyspozycji jeszcze setki egzemplarzy…Coś z tym „fantem” czas zrobić…
Ktoś podpowiedział mi, żeby do Was Kochani, którzy przeczytaliście ten debiut zwrócić się z prośbą ogromną…Prośbą o kilka słów, zdanie recenzji po jej przeczytaniu. Wasze opinie może pozwolą mi na zapukanie do jakiś drzwi, które się uchylą…a tam będzie ktoś, kto pomoże mi w jej dalszej promocji . Sprzedaż odbywa się dwutorowo…Zbyt z udziałem Wydawcy i moja dystrybucja . Kilka dni temu od dnia wydania spytałam Wydawcy, jak stan wygląda ??? Dostałam cios , nie pierwszy w życiu…sprzedaż prawie żadna, zeszło kilka egzemplarzy od lutego…Wiem, dzisiejsza doba, to nie czas na czytanie książek. Setki źródeł przekazu, a Ty się babcia w twórczość w wersji papierowej rzuciłaś!! Marzyłam, nie wyszło.Jeżeli przeczytałeś, treść spodobała się , coś wniosła , w czymś pomogła zrozumieć schemat życia , które bajką nie jest …napisz proszę kilka słów .Możesz napisać w komentarzu, na e-maila …Wasze recenzje mogą za czas jakiś stać się przepustką do niewielkiej promocji książki , bez której moje mieszkanie będzie nadal wyglądało niczym magazyn…, a ja będę nadal zachodziła w głowę, jak wspierać dziecko.Jeżeli chcesz…napisz, jeżeli nie chcesz, nic się nie stanie. Dziękuję ,że ją masz. Wszystkim powtarzam…Szymborską Wisławą nie jestem, Miłoszem tym bardziej…Jestem zwyczajną babcią, która z ogromnej miłości do dziecka zrzuciła na papier swoje emocje ,by zdobyć środki na zaspokojenie potrzeb Motylka …Jest, jak jest. Próbuję dalej..
PS. Oczywiście do tej recenzji nie potrzebuję żadnych danych…imienia, nazwiska, tylko kilka słów…tylko, albo aż…sama nie wiem..
Permalink
Książka przepełniona miłością do wnuka, ludzi.
Zapiski życia codziennego nie tylko o chorobie.Książka dla osób wrażliwych i tych mniej. Zapewne, kiedy Ją zaczniesz czytać zrozumiesz co w życiu jest ważne, docenisz to co masz i zaczniesz inaczej patrzeć na życie.
Ja czytałam ją kilka razy i za każdym razem wzrusza tak samo i za każdym razem łzy cisną się do oczu.
Polecam przeczytaj, a sam zobaczysz, że warto było ją zakupić.
Permalink
Szczerze mówiąc myślałem, że książka cieszy się większą popularnością. Przy tej aferze z MSW i „zbiórką publiczną” tysiące osób odwiedzały ten blog dziennie, aż serwer nie dawał rady. Niechby zainteresował się co setny… A tu cisza.
Babciu Gosiu, coś wymyślimy.
Damy radę!
Jak nie my, to kto?
Permalink
Chociaż na co dzień nie borykam się z problemem autyzmu u swojego dziecka książkę „pochłonęłam” w dwa wieczory. Jest to opowieść pełna nie tylko fachowych rad i pomocy dla tych wszystkich, którzy są na początku trudnej drogi ale przede wszystkim wiary (w kolejne sukcesy),nadziei (na „oswojenie” autyzmu) i miłości do ukochanego wnuczka. Szczerze polecam. I dziękuję za przybliżenie problemu ale i uświadomienie, że nigdy nie należy się poddawać. Dziękuję Gosiu! Serdecznie pozdrawiam całą Rodzinkę, uściski szczególnie dla Ciebie i małego bohatera.
Permalink
Gosieńko, a może wyjściem byłoby skontaktowanie sie z ośrodkami, w których odbywają się terapie dla dzieci z autyzmem, może jesli nie podjeliby sie sprzedaży Twoje (bardzo mądrej!) książki, to choć na swoich tablicach informacyjnych wywiesiliby informację o niej? Okładka + informacja jak ja kupić. Jest ona bezcennym źródłem informacji dla rodziców, którzy nagle stają twarzą w twarz z diagnozą swojego dziecka..
Permalink
Książka pani Małgorzaty Klemczak ( dla mnie i dla mojego dziecka oraz dla mojej niepełnosprawnej siostrzenicy Zuzi po prostu babci Gosi ) odegrała ogromną rolę w moim życiu.
Pozwoliła na postawienie wstępnej, domowej diagnozy mojemu synowi, a obszerne jej fragmenty czytane na głos gdzie się dało i kiedy się dało, uświadomiły mojemu nieprzekonanemu mężowi, że Piotruś ma jednak autyzm i musimy szukać pomocy u specjalistów.
To opowieść nie tylko o autyzmie, ale też o wielkiej sile miłości babci do zamkniętego w swoim świecie wnuka. To także wołanie w imieniu „innych dzieci” o zrozumienie i tolerancję.
Poruszająca jest zwłaszcza narracja książki. Głos zabiera w niej nie tylko babcia Gosia, ale także jej milczący wtedy jeszcze wnuk. Napisane w jego imieniu przez panią Małgosię listy adresowane: do Boga, mamy, ludzi nie pozostawiają żadnego czytelnika obojętnym.
Pani Małgorzata Klemczak zebrała swoje blogowe zapiski, pozyskała niezbędne fundusze, znalazła wydawcę, by pomóc Kubusiowi. To książka – cegiełka. Każda złotówka z jej sprzedaży przeznaczona jest na rehabilitację wnuka, by nasz świat stał się jego światem. Pomimo to, zdarza się, że ANIOŁ GOSIA wysyła swoją książkę jakiejś zatroskanej, biedniejszej mamie za darmo.
Chciałabym, by książka babci Gosi była lekturą obowiązkową dla pedagogów, psychologów, duchownych, lekarzy, pracowników socjalnych i by powstała jej druga, bardziej optymistyczna część…
A tak prywatnie, zazdrościmy wraz z moim synem Kubusiowi takiej babci… Babci, która stanęła na wysokości zadania gdy było trzeba i nie pozwoliła autyzmowi odebrać sobie wnuka.
Ps. A może tak audiobook? Wielu woli słuchać, niż czytać.
Permalink
ciup powtórzę moja treść, mam nadzieje że będzie mi to wybaczone 🙂
Całym sercem polecam książkę Małgorzaty Klemczak – „Autyzm, chaotyczny taniec umysłu. Pamiętnik babci Kubusia”!
Ta książka przeznaczona jest dla osób wrażliwych i tych mniej. Jestem przekonana, że pobudzi Twój umysł do innego, lepszego myślenia o życiu i ludziach, doceniając to co masz i co widzisz. Jeśli widzisz tylko siebie i nic wokół, zaczniesz zauważać rzeczy, które były ci do tej pory obojętne… Jeśli jesteś nietolerancyjny wobec „inności”, to słowo i myślenie zniknie na zawsze z Twojego życiorysu. To także książka dla osób które 1 raz w życiu spotkały się ze słowem AUTYZM. Przyznam że w trakcie czytania wylałam morze łez, jest tak prawdziwa i tak wzruszająca!
Kochana autorko i babciu wszystkich dzieci.. dziękuje jeszcze raz za przesyłkę z dedykacją. Choć sama kochana masz wnuczka potrzebującego, to nie potrafisz przejść obojętnie koło innych chorych dzieci. Jestem zaszczycona tym, że spotykam na swojej drodze tak WIELKIE serca i wspaniałe osoby!!
<3 kochamy Cie Babciu Gosiu – najserdeczniejsza… istotko pod słońcem !