Dni 1-do 7 grudnia , to Europejski Tydzień Autyzmu .
Autyzm…proste, łagodne słowo. Tysiące osób pewnie w życiu nie słyszało , nie ma pojęcia, że to słowo oznacza zaburzenie umysłu . Wizualnie wszystko ok. Śliczna buźka, błyszczące , duże oczy i uśmiech, który jest szczery, prawdziwy ..
Zaburzenie przebiega w sposób nieprzewidywalny . Autyzm myli zmysły .
Cukier może mieć nagle gorzki smak, spokojna kołysanka zabrzmi niczym Dzwon Zygmunta. Twarz Matki zmieni się w obcą, rozmazaną plamę, bez kształtu, wyrazu, boli skóra, kiedy zakładasz aksamitną bluzeczkę, bolą włosy, kiedy wycierasz je delikatnym ręcznikiem. Kilka obcych twarzy odbierzesz niczym armię wroga. Każdy przypadek jest indywidualny, jedyny w swoim rodzaju.
Może pobudzić kropla deszczu , albo zapach zaparzonej kawy. My tego nie zauważymy . Oni to widzą, czują wbrew sobie. Życie na huśtawce, za niewidzialną szybą, na krawędzi dwóch światów…
Trudno to pojąć, wiem. Trudno jest dzieciaczkom, którym autyzm zabrał dzieciństwo w prawdziwym, zdrowym świecie. Samotność, izolacja dziecka, cisza łamana nagłym krzykiem jest przeogromnie trudnym procesem akceptacji stanu przez Rodziców, bliskich . Strach, bunt, i miliony pytań towarzyszą przez pierwszy okres trwania u boku dziecka. Czy opuści swoją tajemniczą krainę? Kiedy, jak pomóc przechodzić przez te kładki życia? Jak wyciszyć lęk, którego nie widać?
Odtwarzam sobie pierwsze miesiące , kiedy Kubuś zniknął myślami. Odszedł od nas jego umysł , On pozostał…śliczny, cudowny chłopczyk. W maleńkiej rączce ściśnięta zabaweczka..mały ludzik, którego po swojemu kochał, wagonik, autko. Wszystko malutkie , tylko Jego…
Kiedy układał w rządki swoje zabawki nie wiedziałam, że włączenie się do tej zabawy, układanie wraz z nim będzie pobudzało, nie sprawiało radości. Zmieniałam Jego obrazy, które sobie zapamiętał, wyzwalałam lęk. Wpatrywałam się w ten mój dar od Boga stojąc z boku. Nie mogłam przytulić, pocałować w czółko.. Obawa , że się wystraszy, ucieknie , schowa . Musiałam nauczyć się okrutnego dla mnie dystansu do własnego wnuka. Piszę pewnie kolejny raz, ,,cieszyłam się Jego ciepłem, zapachem maluszka tylko, kiedy spał. Brałam delikatnie Jego rączkę, głaskałam po główce , szeptałam miliony ciepłych słów….On nie czuł, nie słyszał. Jestem Aniołku Twoją babcią, wiesz…
Tak bardzo Ciebie kocham ! Pamiętasz nasze wspólne spacery?? Opowiadałam Tobie o wszystkim, kiedy pytałeś …co to ? W tym okrutnym okresie nie pytałeś o nic . Skarbie najdroższy…wiem, że doczekam dnia, kiedy zaczniesz wracać, poznasz mnie. Pamiętam, kiedy kulałeś piłkę po podłodze. Siedziałam z boku, piłka potoczyła się do mnie…Odbiłam ją do Ciebie….spojrzałeś i ponownie mi ją dałeś!!Zwyczajne kulanie piłki trwało może 10 minut !!! Nie płakałeś, nie uciekłeś…To była nasza pierwsza wspólna zabawa po kilku miesiącach . Byłam wtedy najszczęśliwszą babcią na świecie! Pamiętam, kiedy z noskiem przyklejonym do płotu pokazywałeś paluszkiem wypowiadając tylko :: OOOO! Pytałam, co byś chciał Maleńki ?Nie odpowiadałeś. Rzuciłeś tam swojego ulubionego patyka, nie mogłeś jego odzyskać. Za dziesiątym pewnie razem, kiedy pokazywałam kolejno , co chciałbyś- wskazując na patyka zauważyłam śliczny uśmiech. Dałam Tobie, byłeś taki szczęśliwy !! Tak długo trwał Twój dyskretny powrót do naszego świata. Zaczynałeś komunikację od początku, stopniowo…coraz więcej, i więcej rozumiałeś, my rozumieliśmy Ciebie. Każdy najmniejszy sukces, coś nowego, co okazałeś wyzwalało tony optymizmu. Czas odgrywał znaczącą rolę. Choć świat się na chwilkę zatrzymał, życie odwróciło się do góry nogami…cały czas ogromna wiara, nadzieja na lepsze jutro wyzwalała optymizm. Ty Skarbie nie odtworzysz sobie pewnie minionych lat. I bardzo dobrze!!
Tysiące godzin trudnej pracy pozwoliły ukształtować Twój cudowny umysł . Kolejnych tysiąc godzin, lat przed nami…Czy zatrzemy całkowicie Twoją ‘ Inność”…tego Aniele nie mogę obiecać. Zdobyłeś odcinek wysokiej góry, szczytu jeszcze nie widać . To nic !!! Każdy z nas do czegoś zmierza, ma cel. Naszym celem jest dalsza wędrówka szlakiem, po kolejne fragmenty rozrzuconego umysłu , aby składać go w całość , stopniowo. Tak walczy tysiące Rodziców…Jedni mają odcinek trudnej drogi za sobą i widzą już iskry w tunelu. Inni dopiero weszli w krainę tajemnicy , nawet wiedzy nie mają stosownej, co spakować do plecaka na tą tułaczkę. Przejdą i Oni, tak bardzo w to wierzę…przejdą , bo bardzo mocno Kochają dzieci. Miłość jest ogromnym silnikiem, który doda sił, nauczy pokory, cierpliwość.