17 .09.DATA, KTÓREJ NIE MOGĘ POMINĄĆ!

Przywołuję sporadycznie czas przeszły. Nie mogę dzisiaj nie odnieść się do daty sprzed dokładnie czterech lat . Obrazy wpychają się na siłę . 17 września 2008 r. otrzymałam przepustkę na dalszą drogę swojego życia. Dostałam wyniki, na które czekałam przeszło miesiąc po  operacji.

Szansa,,, czy to mój koniec  ? ?  Trudna walka, poddanie, a może wygrana?  Po wyniki pojechał mąż. Prosiłam, żeby ich nie czytał .  Zobaczę je pierwsza.  Wielu z Was zapewne w takich stanach było. Nowotwór- tak brzmi łagodniej. Wyniki z biopsji śród operacyjnej  . Czas oczekiwania na nie jest wiecznością. To nie jest Totolotek…wygrana materialna. Masz miliony, nie masz zdrowia , musisz odejść…, a chcesz żyć!!  Diagnoza poprawna , to CUD, który ma najcenniejszą wartość !Serce mi waliło sto na godzinę . Drżącą ręką otwierałam kopertę. Tak, to był okrutny strach!

JEZUS, MATKO BOŻA !!!!Padłam na kolana i krzyczałam z radości – żyję, naprawdę mam jeszcze żyć!! Łzy lały mi się strumieniem. Pękłam z  emocjami !!! Wszystko jest ok!! Nie mam przerzutów!! Trudno ubrać w słowa swoją radość, dalej radość mojej Rodziny .

Chwila niepowtarzalna, jedyna!

Przywieźcie mi KUBUSIA …błagam !!!  Moja Iskierko…i dla Ciebie babcia wygrała!! Już razem, na zawsze razem…Młodsza córka przygotowywała kolację- uroczystą kolację . Wszak moje URODZINY , które  wypadły nie w dacie z metryki . Urodziny, które los mi podarował !!!

Trzy, może cztery godziny euforii.  Telefony się nie urywały !!! Moi Przyjaciele , bliscy…z każdym musiałam się  wieścią podzielić !! Zobaczę po miesiącu mojego Aniołka , mojego KUBUTKA !!

Córka, zięć i On…Kubuś  przyszli z pięknym bukietem kwiatów…Znowu płacz, wzruszenie. Kubusiu, Syneczku śliczny…urosłeś !!

No chodź mój Aniołku – ukochaj babcię!! Cisza, obojętność , strach dziwny zarysowany na malutkiej twarzyczce dziecka . Przeszedł obojętnie …Nie było buziaczka, „piątki” przybitej…,nie było uśmiechu. Ukochałam z całych sił dzieci. Kubuś odszedł  daleko od stołu .

Siedział skulony na podłodze , w rączce kredka . Fugi w kafelkach były jakimś torem. Kredka wagonem. Do tyłu, do przodu wzdłuż fug…Chaos, który zrodził się w mojej głowie był wówczas tylko mój !!! Dlaczego ???Dlaczego Kubusiu jesteś z boku?. Dlaczego nie przytulisz się, nic nie mówisz ??Dlaczego nie słychać Twojego gwaru, stukana zabawkami , śmiechu? Dlaczego ???

Może to sen…Jestem zmęczona – wiem. Wyglądam inaczej – wiem . Nie widział mnie miesiąc ..

Tylko dlaczego jest taki obcy ? Przemilczę , popatrzę…Zniknęła szybko moja własna radość. Siedziałam wpatrzona w Kubusia. W każdy ruch, gest ..dźwięk obcy, który co czas jakiś z siebie wydobywał…Boże, błagałam w ciszy…pozwól mi to zrozumieć? Czy to moja wizja, czy mój wnuk jest jakiś obcy, obojętny?. Przecież tak nie było !!. Wyciągał rączki na mój widok…skakał jak piłeczka z radości …klaskał w rączki, wołał BA BA .. To nie tak miało być…zupełnie nie tak…Ja wygrałam, mam żyć, iść dalej dla niego…mojego wnuczka .

Kilka godzin gry z mojej strony. Nie chciałam całkiem zepsuć tej uroczystości  . Pozór , który bolał bardziej od trudno gojącej się rany. Córka z zięciem i Kubuś musieli już jechać. Nie było buziaka, pa, pa …Nie było wzroku w moim kierunku. To było straszne, okropne !!! Mój wnuk, którego kocham bodaj najbardziej na świecie nie poznał mnie . Jeden dzień – ponowne narodziny i jakiś pogrzeb marzeń, które nosiłam w sercu w trudnych chwilach …Marzyłam  o wspólnie spędzonych chwilach z Kubusiem…A On…On zniknął .  Zdałam sobie sprawę tak bardzo, jak kruche mogą być  radosne emocje…jak szybko zmienią się w pył…

Kolejny dzień, kolejna wizyta…scenariusz identyczny…Rozmowa z córką była ogromnie trudna. Jak zacząć, co powiedzieć, jak odbieram zmianę u Kubusia…Rozmowa i druzgocące fakty…Tak, Kubuś jest jakiś inny od kilku tygodni…Nie chcieliśmy Ciebie martwić…Nie wiemy, co się dzieje…Psycholog , koniecznie psycholog…Pierwszy był porażką…Kolejny , cudowny Anioł  przybliżył stan.., przygotowywał do ostatecznej diagnozy, która zapaść miała…AUTYZM !!! Obce wówczas słowo .

Zadrżała ziemia pod stopami…Internet był moim przewodnikiem…Kolejne wizyty Kubusia z Jego ciszą. Już zaczęłam raczkować w tym temacie…Nie przeszkadzaj, nie narzucaj się , nie tul, nie mów, jak nie chce…Tylko KOCHAJ Z CAŁYCH SIŁ !!! BĘDZIE CZUŁ !!!!! Jest pod opieką, terapie włączone …Idziemy do przodu…MUSIMY !!!!

I tak zmierzamy czwarty rok …Ja z remisją , Kubuś uwalniając swoją główkę z  KOKONU, który splątał maleńki umysł…Upadamy, wstajemy …zmierzamy szlakiem, który los rysuje.

Niepojęte to wszystko – wiem.  Nie pytam już dlaczego?  To miało jakiś sens , który choć bardzo bolesny musiał nastać . Wygrać walkę ze swoją ciężką chorobą tylko po to, by dowiedzieć się, że  czas podjąć kolejną walkę o kogoś, kto jest cząstką mnie…17 września zobaczyłam innego człowieczka, 17 grudnia 2008r odczytałam diagnozę zapisaną przez specjalistów.

Autyzm stał się naszym światem, którego nie rozumieliśmy . My uczymy Kubusia, Kubuś tak wielu spraw nas nauczył…Życia…jakoś tak…

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=U2HgnHWzzAQ[/youtube]

ISKIERKO MOJA..IDZIEMY JUŻ RAZEM.WIESZ, KIM JESTEM, JAK BARDZO CIEBIE KOCHAM. I TY ZARZUCASZ SWOJE RĄCZKI NA SZYJĘ, KIEDY WCHODZĘ. DŁUGO CZEKAŁAM SŁONKO..TAK PEWNIE BYĆ MUSIAŁO !!! WYGRAMY KUBUSIU…JASNE, ŻE TAK!

5 komentarzy


  1. Pani Gosiu….powtórzę się pewnie, ale jest Pani największym Skarbem, który może się w życiu zdarzyć, Nie 6 w totolotka, nie kariera, ale ktoś, kto kocha bezgranicznie swoją rodzinę. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła powiedzieć to Pani osobiście. Podziwiam szanuję i bardzo mocno Panią przytulam….mnóstwo zdrowia dla Pani BABCIU GOSIU!* PS. Przypomina mi Pani moją Babcię, która mnie wychowała…


  2. Ja sie podpisuję pod Moniczką i tez mam nadzieję ze kiedys osobiście usciskam i powiem co myślę na Pani temat-a myślę ciepło:)
    Judyta-Mama Nikosia


  3. Moje Aniołki!! Cudowne Mamy, Tatusiowie, bliscy dzieciaczków…moich dzieciaczków, których losy są mi tak bliskie…To ja chylę czoła przed Wami…za trud, pracę , pokorę wobec wielu spraw. To Wy jesteście bohaterami przez WIELKIE B ! Walka, jaką toczycie jest dziełem długotrwałym..A efekt tej pracy, to radość dziecka, które z niczyjej winy jest choruszkiem…wyjątkowym jedynym !!
    Pisałam, jak bardzo Was kocham…no to piszę kolejny raz!!!


  4. Gosiu ,a czy Ty wiesz jak Ty jesteś KOCHANA?
    Ty jesteś Babcią dla tych wszystkich dzieciaczków o które też walczysz jak możesz.Ich Rodzice mają w Tobie takie ogromne wsparcie.Śpieszysz z pomocą każdemu.Los tak chciał ,bo wygrałaś walkę o swoje życie aby walczyć dalej .O kubusia i dla Kubusia,a także o inne dzieciaczki,które są Ci tak bliskie. Gosiu wielkie pokłony dla Ciebie….)
    Uściski posyłam


  5. Babciu Gosiu,
    przeczytałam teraz ten post, przeczytałam datę 17 września i … i płyną mi łzy.
    To było wczoraj, ta data…

    Wiesz, że i dla mnie ona z ,,czymś,, się wiąże,wiesz z jaką wiadomością … Może to tylko zbieżność dat, może przypadek, a może coś więcej – według mnie nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny.
    DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ-
    DLA MNIE BYŁAŚ I JESTEŚ KIMŚ WYJĄTKOWYM…
    kokolinka

Comments are closed.