ŻRÓDŁO : http://www.autyzm-gorzow.org/index.php?option=com_content&view=article&id=24&Itemid=23
„Metoda Opcji reprezentuje filozoficzne podejście do prowadzenia terapii z dziećmi autystycznymi. Punktem jej wyjścia jest Postawa Opcji, z której zrodziła się ta metoda: „Kochać kogoś to znaczy być z nim szczęśliwym”. Pracę nad dzieckiem autystycznym rozpoczyna się od pracy nad Postawą Rodzica, a mianowicie nad akceptacją swojego dziecka. Wg twórców tej metody, Suzi i Barrego Kaufmanów, tylko z takim podejściem rodzic może wejść w rolę terapeuty i rozpocząć pracę z dzieckiem.
Właściwe postępowanie terapeutyczne rozpoczyna się naśladownictwem ruchów i reakcji dziecka. Przez to wkracza się w jego świat, zbliża się do niego, a jednocześnie wzbudza zainteresowanie sobą i otoczeniem . Proces ten, jak wynika z doświadczenia twórcy metody, nie jest prosty; wymaga czasu i dostarczenia dziecku silnej motywacji, która da jemu odwagę do wyjścia poza samego siebie, w świat mniej uporządkowany i mniej przewidywalny.
Dlatego też terapia musi odbywać się w maksymalnie uproszczonym otoczeniu, co da dziecku możliwość zbudowania dróg w mózgu, które autyzm zdezorganizował. Wówczas jest w stanie, poprzez rozkładanie każdego wydarzenia na części, łatwiej przyswoić „nowy nieznany mu świat”.
na podstawie:
B.N. Kaufman, Przebudzenie naszego syna. Fundacja SYNAPSIS, Warszawa. „
Podstawową terapią Kubusia jest terapia behawioralna. W skrócie, to układanie umysłu dziecka w formie polecenie-wykonanie zadania- punkt- kilka punktów- nagroda. Początkowe fazy terapii są bardzo, bardzo bolesne dla bliskich.
Dziecinka pracuje na nagrodę. .lizaczka, cukiereczka, tik taka ..Jeszcze dwa lata wstecz mieszkanie Kubutka wyklejone było różnymi piktogramami obrazującymi , co w danym pomieszczeniu robimy. Co znajduje się w szafkach- tutaj są kubeczki, tutaj sztućce, to jest lodówka , tutaj pracujemy…Stopniowo obrazki znikały . Kubuś rozumiał coraz więcej…Z czasem pierwsze sylaby. Po wypowiedzeniu kilku słów, które miały znaczenie zdania z sensem radość nasza była przeogromna.
Metoda opcji…choć nie jest stosowana według typowego programu trwa cały czas.
To MIŁOŚĆ do dziecka . Motto przewodnie tej formy terapii to „Kochać kogoś to znaczy być z nim szczęśliwym”. Kubuś uczy się wiedzy , która w różny sposób zostaje wpajana przez nas, dorosłych. My nauczyliśmy się przekazu Kubusia …
Pamiętam, kiedy siedział na chodniczku w swojej ciszy bujał się w takim jednostajnym rytmie. Siedziałam z boku cichutko, bujałam się razem z nim w tempie, które On utrzymywał. Brał do rączki wagonik , jeździł nim wzdłuż jednej linii, którą sobie wyznaczył. Brałam drugi , w takim samym kolorze , jeździłam dokładnie jak Motylek …Czasami wstawał, kręcił się w kółeczko…Robiłam to samo…
Tak bardzo chciałam, aby pojął, że chcę zrozumieć Jego świat autystyczny , zbliżyć się do niego…Nie wiem, czy to widział, czuł…Ja wierzyłam, że tak jest .
Któregoś dnia układał w rządku autka. Układałam je z boku w jednym ciągu…
Nastała piękna chwila…Kubuś postawił autko w moim szeregu…ja wstawiłam swoje w Jego …Nastąpiło pewne zrozumienie , taka pierwsza forma wspólnej zabawy. Trwało to kilka minut. To nic…Pojawiły się. Cudowne uczucie . Cały czas nie tylko ja, wszyscy powtarzaliśmy Maluszkowi jak bardzo mocno jest Kochany…Słowa Kocham Cię Skarbie padały co kilka minut…padają do dzisiaj . Odczytując emaile, czytając blogi o naszych auticzkach ze słów przekazywanych przez Rodziców kipi wręcz Miłość do naszych dzieciaczków . Każdy kolejny sukces odbieramy niczym zdobycie najbardziej stromego szczytu. Dzieciaczki są takim ziarenkiem posadzonym na grządkach …Dorośli , niczym ogrodnicy muszą pielęgnować ziarenko, z czasem wypuszczony paczek, kwiatek…i czekać na owoce najdorodniejsze …Na okazanie myśli, słów wypowiedzianych z sensem, emocji …Ta walka się toczy …Walka nasycona Miłością , zrozumieniem, cierpliwością…Walka , której celem jest ułożenie zmysłów w jeden piękny obrazek zwany ZDROWIEM…
Cytat z książki „ Autyzm chaotyczny taniec umysłu”
— wstążeczka z puzzli
Analizowałam dokładnie znaczenie wstążeczki z puzzli.
Autor, który opracował w tak charakterystyczny sposób
ten znak (nazwiska, niestety, nie znam) musiał rozumieć
ich świat, świat ludzi z autyzmem.
Ten obrazek to, moim zdaniem, symbol pełnego zwycięstwa
osoby z autyzmem, kiedy i on poukłada sobie swoje emocje, obrazy w jedną całość.
Puzzle to fragmenty obrazków, które — niekiedy przeliczane w tysiącach — precyzyjnie ułożone, w końcowym
efekcie układają się w przepiękne widoki. Dużo pracy pochłania złożenie tych małych elementów w jedną całość. Mózg osób dotkniętych autyzmem także nie ułoży się w jedną całość bez pracy. To charakterystyka tego schorzenia — brakujące fragmenty komórek mózgowych odpowiadających za stan zdrowia każdego człowieka.
Złożenie pierwszych kilkadziesiąt fragmentów to przeogromny wysiłek wspólnej pracy z dzieckiem rodziców, opiekunów i terapeutów. Następne elementy dopasowane do tego obrazka, to ogrom pracy i drobny sukces. I tak kolejno — jeden obok drugiego. Tysiące malutkich fragmentów muszą do siebie idealnie pasować.
Ułożysz już fragment pięknego obrazka. To będzie dzieło życia — wyobrażasz sobie efekt końcowy. Dokładasz,
co dnia kilka, kilkanaście, niekiedy kilkadziesiąt detali. Żmudna, precyzyjna i twórcza praca. Jest już widoczna
część historii umieszczonej na obrazku — będzie doskonały. Dziecko się stara tak bardzo, ty wspierasz je
z całych sił. I nagle chaos, dziwny zryw, to regres. Układane żmudnie fragmenty rozsypały się. Pozostało tylko kilka
elementów. Trzeba zaczynać od podstaw. Dni, tygodnie, miesiące, lata. Przestajesz sumować liczbę dokładanych
fragmentów. Cieszysz się z każdego kolejnego. Nauczyłeś się pokory, cierpliwości i opanowania. Mając te cechy, nigdy
nie odrzucisz puzzli na bok. Będziesz składał elementy tak długo, aż ujrzysz wspólne dzieło. Dzieło dziecka
z twoim udziałem. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Symbol autyzmu —
wstążeczka z puzzli — jest skonstruowana z wielu części. Boże, kiedy Kubuś zobaczy ten piękny obraz naszego
świata? Czy on kiedyś ułoży puzzle-komórki w swoim mózgu, czy pozwolisz mu na to? Ty wiesz, my nie… Czekamy
i wierzymy, że te brakujące fragmenty w małej główce gdzieś się znajdą.
Wskaż drogę, Boże, gdzie ich szukać. Pójdę tym drogowskazem, choćby ścieżka była usłana samymi kolcami.
Choćbym miała się sama bardzo poranić – dam radę. Mój ból opatrzy miłość do tego dzieciątka, mojego wnuka.”
Motylku , Kocham Ciebie …i ułożymy Twój umysł …Tak bardzo w to wierzę..
PS. Proszę, przeczytajcie post poniżej…o Franku i Miłości Rodziców do Dziecka…Oferta zakupu domu jest nadal bardzo, bardzo ważna. Oni tak pokornie czekają!!!!
Permalink
Gosiu, kolejny raz dziękuję Ci za Twój wpis! Dzięki Tobie zaczynam rozumieć coraz więcej, rozumiem zadania dla nas, które otrzymujemy w Prodeste dla krasnala.. Już rozumiem, o co chodzi.. Te 1,5 godziny w miesiącu w cztery oczy z terapeuta to dla nas jak kropla w morzu potrzeb. Dobrze, że dzielisz się swoim doświadczeniem. Dziękuje Ci za to.
Buziaki dla Ciebie i Kubutka:)
Permalink
Ja mam mam wiare….to wszystko co mam.Uda sie z domem-musi 🙂
Permalink
Pani Gosiu…dziękuję za ten blog, bo wciąż uczę się od Pani czegoś nowego. Gdyby nie Wy wszyscy, Pani i inni rodzice chyba bym się poddała:( Dziękuję!
Permalink
Niedawno w TV widziałam program o dorosłym mężczyźnie cierpiącym na autyzm. Rodzina troskliwie się nim opiekowała, choć nie było to łatwe. Ludzie na ulicy widzieli w nim wariata, bali się go.
Pewnego dnia mężczyzna dostał komputer z programem przetwarzającym tekst na mowę. Z trudem wybierał litery na klawiaturze, ale po ciężkiej pracy na ekranie, a później w głośnikach komputera pojawiały się zdania. Zdania inteligentnego faceta, który pisał/mówił o tym, jak jest nieszczęśliwy w swojej sytuacji, jak bardzo pragnie akceptacji, odrobiny zrozumienia i choć jednego prawdziwego przyjaciela. Mówił o tym, że nie chce być agresywny, nie chce mówić tych wszystkich rzeczy. Nie chce, ale nie potrafi nad tym zapanować.
Był również drugi mężczyzna. Kiedy był małym chłopcem, lekarze poradzili rodzicom, by oddali go do zamkniętego ośrodka. Twierdzili, że bardzo głęboko upośledzony, że będzie jak roślina – niezdolny do komunikacji, funkcjonowania w społeczeństwie. Rodzina nie zgodziła się oddać syna. On również dostał komputer przekształcający tekst na mowę. I znów okazało się, że w bardzo chorym ciele żyje wrażliwy, inteligentny gość. Normalny człowiek, więzień samego siebie.
Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest znaleźć się w ciele, które nie chce z nami współpracować. Jak to jest myśleć, czuć, widzieć świat dookoła, ale nie móc na niego zareagować. Bombardowani zewsząd milionem okropnych bodźców, setkami nakazów, poleceń, których nie potrafi się wykonać, choć bardzo się chce, choć doskonale rozumie się ich sens. Nie można, bo ciało nie pozwala. Żyje swoim życiem.
Nie wiem, czy tak czują wszyscy autystycy. Nie wiem, czy każdy z nich myśli i czuje normalnie a tylko ich ciała posiadają różny stopień upośledzenia. Nie wiem prawie nic o autyzmie. Ale wierzę, że Wasz Kubuś widzi Waszą miłość, widzi, jak bardzo chcecie pomóc mu pozbyć się jego ograniczeń, widzi, jak ciężko pracujecie, by nauczyć jego ciało posłuszeństwa. Wiem, że kocha Was całym swoim serduszkiem, tylko po prostu nie potrafi zmusić swojego ciała do tego, by to okazywało w sposób dla Was zrozumiały. Wierzę, że jest świetnym ZDROWYM chłopakiem uwięzionym w ciele, które nie chce go słuchać. I wierzę, że da się to zmienić, nauczyć to chore ciało posłuszeństwa! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę spełnienia marzeń!