Cześć, to ja, Kubuś…
Nie chodzę jeszcze do szkoły mojej, bo mam ciągle ten kaszel brzydki. Nie leżę , nie…Chodzę sobie po domku i się bawię grzecznie. Z moim pieskiem Piorunkiem, albo zabawkami.
Babcia pisała, jak byłem z moim dziadkiem na rybach. Nie złowiłem rybki żadnej , tylko ślimaka.
Do domku w słoiczku jego przywiozłem. Potem kazali mi jego wypuścić. Smutno by jemu było samemu bez kolegów, sióstr, braci. I dzisiaj ten ślimak….przyszedł mnie odwiedzić. Szedł po oknie moim sobie powoli…Tak się cieszyłem bardzo . Rozmawiałem do niego przez szybkę . Pytałem się, czy jest już szczęśliwy , tam, w ogródku ?. On chyba mi powiedział, że tak. Bo lubi być taki wolny , nie uwięziony nigdzie . Ja wiem, co to znaczy takie uwięzienie. No, bo jak mój autyzm mnie zabiera do siebie, to nie wiem , gdzie jestem. Nie wiem, gdzie jest mi lepiej, tutaj, z Wami, czy tam, samiutki taki ? Nieraz daje mi spokój ludzik autystyczny i nic się nie dzieje. Nie muszę przechodzić przez kładkę z jednego świata do tego autystycznego. Dużo pracuję ciągle. Mamusia nie wie, ale ja wiem, kiedy ona tak niby „przemyca” zadania do wykonania w trakcie zabawy…Nieraz, to nawet powiem…zadania później, dobrze…Bardzo lubię zabawę tymi najmniejszymi zabaweczkami. Ludziki, autka, figurki jakieś. Stawiam je w rządku i tak sobie stoją. Potem przekładam jeden za drugim. One maszerują jak żołnierze. Mam nadal problemy z rozróżnianiem kolorów, cyferek i liczb. Dodaje na paluszkach i tak liczę. Już do piętnastu potrafię nawet. Tylko na paluszkach swoich. Inaczej nie potrafię.
U mojej cioci Gosi, terapeutki mojej mam takie różne figury kolorowe. Tam jest 40, albo 100 chyba klocków drewnianych – romby, trójkąty, kwadraty – konstrukcje przestrzenne , czy coś… Są kolorowe. To trening mojego umysłu . Wszystko trzeba dopasować, żeby jakiś obrazek powstał…Z tym mam problem , a z puzzlami nie…Babcia mi do domku mojego kupi takie klocki za jakiś czas i muszę próbować…Ciężka ta praca jest nieraz . Ale , co mam zrobić. Muszę się uczyć , żeby wszystko zrozumieć za kilka może lat. Wtedy będę miał kolegów i koleżanki . Będą mnie rozumieli …Nieraz jeszcze nie potrafią i ja ich też nie rozumiem. Czekam znowu na moje zdrówko, które sobie gdzieś poszło. Już blisko jest i wraca . Kubuś…
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=25KizHz0FVE[/youtube]
Tak bardzo chciałoby się przytulić wszystkich w potrzebie. Chciałoby się pomóc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. Gdybym tak miała w sobie trochę mocy …
Otarłabym wszystkie łzy , które zraszają policzki …Łzy bólu, niemocy z różnych przyczyn w życiu .
Przytuliłabym moje wszystkie dzieciaczki , których losy są mi tak bardzo bliskie- moje wirtualne wnuczęta. Naznaczone schorzeniami idą swoimi alejkami przed siebie. Z boku trzymają malutkie rączki ich cudowni Rodzice . Dałabym im tony sił, aby nigdy nie musieli stanąć na rozdrożu .Przywróciłabym zdrowie wszystkim zmęczonym na szlaku życia – zmęczonym chorobą, niedołężnością , problemami bardzo, bardzo trudnymi . Ucałowałabym dłonie starców dziękując całym sercem za trud , który już pokonali. Nakarmiłabym głodnych , napoiła spragnionych…Jest ich wielu wśród nas, zbyt wielu…Ojcu, Matce którzy nagle stracili pracę dałabym posady, aby mogli dalej pracować , utrzymywać Rodzinę. Moim auticzkom uwolniłabym umysły z kokonu, który je otacza.To abstrakcja, fikcja …wiem. Smutno jakoś, że nie wszystkie marzenia można zrealizować.
Chciałabym, żeby Rodzicom Franeczka udało się sprzedać dom, który z takim trudem wybudowali .
Zbywają … chcą zbyć tak bardzo, żeby zakupić mieszkanie w innym miejscu , z którego dojazd z Frankiem na leczenie, rehabilitację będzie dogodny…Może ktoś jest zainteresowany ?? Wiem, trudne czasy, ale przybliżam sprawę, tak zwyczajnie, po ludzku chcę i swoją cegiełkę dorzucić do ich próśb.
Podaje ponownie linka do bloga , gdzie Rodzice Franka proszą potencjalnego nabywcę motywując swoją decyzję.
Chciałabym, aby Annie…Mamie trójki dzieci , która jest obłożnie chora ktoś z czytelników i tego bloga pomógł …Mąż Anny stracił pracę…Wybór…leki, życie, czy opłata czynszu??? Wybierali te pierwsze potrzeby. Dług z tytułu czynszu narósł…3000 złotych to dla nich przeogromna kwota. Za tydzień, dwa mogą otrzymać nakaz sądowy o eksmisję….Jezu, to jest dopiero tragedia.
Anna zawsze pomagała innym. Dzisiaj sama jest w ogromnej potrzebie . Apele o pomoc dla nich są na kilku blogach . I ja dołączam się z ogromną prośbą o pomoc dla tej zmęczonej Rodziny . Dysponuję adresem –email do Anny . Jeżeli chcesz, możesz …10, 20 złotych przekazać im …proszę o kontakt ze mną …pokieruję, co dalej….Tak doskonale rozumiem ich emocje ….i wstyd. Najtrudniej prosi się o coś dla siebie…Ponadto bombardowanie , kopanie leżących przez trolli internetowych bynajmniej do łatwych przeżyć nie należy. Poniżej Apele z innych blogów dokładnie w tej samej potrzebie…
http://www.modlitwa.e.pl/Blog/?page_id=9
http://rozyczka33.blog.onet.pl/393-To-moze-spotkac-kazdego,2,ID467863218,n
W identycznej sytuacji jest Rodzina siedmioosobowa…pięcioro dzieci, w tym dwójka chorych chłopców…Wobec takich problemów zwyczajnie wymiękam. Chciałabym pewnie zbawić cały świat. Nie da rady. Wiem..I smutno jakoś z tej niemocy…
Permalink
Kochana Małgosiu
Naszym zadaniem jest wdrażać w zycie wszystko to co dobre.
My nie musmy zbawiać swiata
Nie musmy pomagać wszystkim ludziom, chociaż bardzo by się tego chciało
Tak naprawdę pomagać wszystkim – to pomagac nikomu
Ale ogromną sztuką, wielkim trudem, ale i zarazem przeogromną radością jest móc pomagać konkretnym osobom.
Nie mam na myśli selekcji, kto zasługuje na pomoc, a kto nie. Bo tak naprawdę wszyscy dotknięci jakimiś życiowymi tragediami jej potrzebują.
Trudno jest wybrać tę jedną osobę…
Ale można zrobić coś, by kolejne osoby otrzymywały pomoc. Nie myślę tylko o pomocy materialnej.
Mam na myśli również pomoc duchową, ciepło, serdeczność, zrozumienie, pomocna dłoń, chwila rozmowy….
Co można zrobić?
Można szukać ludzi dobrej woli, i im przekazywać ludzi w potrzebie.
To tak zwany łacuszek dobra
Czasem tak niewiele potrzeba, by ktoś poczuł się jak nowo narodzony.
Czasem samo zainteresowanie się osobą, problemem jest już promykiem nadziei
Kochani…
Każdy z nas jest promykiem słońca …
Z jakim blaskiem ono świeci, zalezy od nas samych…
Nie odbierajmy ludziom możliwości ogrzania się w słoneczku
Słoneczku – naszych sercach….
Nigdy nie wiadomo jak się potoczą losy naszego życia
Dzisiaj ja…
Jutro Ty…
Nikt z nas nie żyje dla siebie samego.
To byla postawa samego Chrystusa.
To On szukal zawsze korzyści innych, zawsze chciał pomagać, był dla wszystkich.
Jego zycie było służbą dla bliźnich
Jego śmierć była śmiercią dla bliźnich
Nikt z nas nie zyje dla samego siebie
To nic innego jak to, że nasze zycie nie nalezy tylko do nas, ale także do innych. Nasze zycie ma ogromne znaczenie dla naszych bliźnich.
Wszyscy jesteśmy zaplanowani jak jedna wielka układanka.
Jeden człowiek uzupełnia drugiego.
Tak długo, aż powstaje z tego cały obraz.
W układance potrzebny jest każdy jeden kawałek najmniejszy, nawet ten który stoi na krańcu.
I my jestesmy tacy, wszyscy jesteśmy potrzebni.
Ci mali, Ci duzi, biedni i bogaci.
Ci….
Dosłownie wszyscy, ponieważ tylko wszyscy razem tworzymy układankę.
Pomagajmy sobie wzajemnie, a powstanie przepiękny obraz – bezcenny obraz
Kubusiu
Posyłam Tobie jak codzień mega buziak