Ty znasz swój zdrowy świat. Rozumiesz otoczenie, w którym przebywasz. Odbierasz bodźce tak jak widzisz, słyszysz. Jak widzi Ania i słyszy Jaś. Ja?? – wiesz, ja uczę się radzić w Twoim świecie ,tak jak Ty..
To trudno bardzo jest dla mnie i moich koleżanek, kolegów, którzy mają Autyzm.
My żyjemy w dwóch światach – czy Ty sobie to wyobrażasz ?? Opowiem troszkę o tym. Nie jest nam łatwo, nam dzieciom z autyzmem. Nasi Rodzice z udziałem specjalistów uczą nas życia …swobodnego przechodzenia przez most z jednego brzegu na drugi. Ten most buduje się bardzo długo. Dłużej nawet od takich wielkich mostów w zdrowym świecie. Nasze mosty nie są stabilne i takie bezpieczne. Zawsze musimy uważać wchodząc na brzeg krainy Autyzmu, pobyć tam troszkę i potem wrócić do zdrowego świata. Najtrudniejsze jest to przejście. Jak idziesz na spacer, albo na wycieczkę jedziesz, no to się przygotujesz do podróży. Picie zabierasz i bułki, batonika jakiegoś, lizaczka. Wiesz, kiedy i dokąd jedziesz. A my w te podróże tak nagle wyruszamy i nawet często nie chcemy. Bawię się grzecznie, cichutko, potem śmieję się …i pojawia się to coś, ten dźwięk, światło, obraz dziwny. Wtedy trzeba ruszać na ten drugi brzeg do krainy Autyzmu. Wyobraź sobie, że tak bardzo nie lubisz jakiegoś miejsca – sklepu z brzydkimi przedmiotami, albo złomem takim. Nie chcesz tam chodzić, no, bo, po co??? Mnie nikt nie pyta, czy chcę, czy nie chcę. Zabiera mnie to coś, czego nie potrafię opisać i targa mną, jak piłeczką jakąś. Nie wiem już wtedy gdzie jestem, po co tutaj przyszedłem i co ma robić. Boję się i nie pytaj mnie, czego, bo nie opowiem. Nie wiem. Gdyby jeszcze mi ktoś powiedział na przykład : Kubuś, zbieramy się, za 5 minutek zmieniamy miejsce. Ale nie, tak nie jest. Nie wiem, ile to jest 5, 10 minut. Jak w taką podróż to coś mnie wyrywa tylko jeden, albo dwa razy dziennie – to jest fanie. Ale jak jeżdżę tak nieraz cały dzień??? Jestem, znikam, znowu jestem…Wtedy, no to już nie wiem, gdzie jest moje miejsce – tam, czy tutaj. Dlatego muszę się ciągle uczyć tej drogi przez most. Każdy mój sukces, to szczebelek kolejny. Tak ciągle i ciągle. A budowniczy tego mostu …to moja Mamusia, Tatuś, ciocie terapeutki. To moi bliscy i Dobre Anioły, które dają siły nam słowem i uczynkiem pięknym. Te piękne uczynki, to moja babcia mówi są najmocniejszym spoiwem w łączeniu szczebelek. Nie wiem, co to jest spoiwo.To taki klej chyba, który jak wyschnie, no to się nic nie ma prawa odkleić. To Przyjaźń i Miłość jest w takich workach dużych, jak ma Święty Mikołaj, albo Gwiazdor. No i jak tym spoiwem szczebelki się połączy, to one już na zawsze, aż do końca świata będą złączone.Najgorzej, jak mi tak zawiruje w główce i wszystko mi się splącze. Słyszę taki głośny dźwięk, tylko mgłę widzę taką jak dym i w buźce tak gorzko jakoś. Wszystko jest obce, inne. I ten strach brzydki.I jak tutaj iść, którędy, dokąd. Bronię się. Macham rączkami, zatykam uszka i oczka zamykam. To i tak nie pomaga. Nie wiem, gdzie jestem …tutaj, tam, czy spadłem w przepaść z tego mostu. Nawet nie potrafię wołać pomocy. Moja Mamusia jest zawsze obok mnie. Ty sobie wyobrażasz, że ja Jej też nie widzę. No, bo przez ten dym, mgłę Ona inaczej wygląda. Jak nie moja Mamusia. Tak dobrze mi jest, jak stabilny jestem. Coraz pewniej idę tym zdrowym szlakiem, bo mi bardzo pomagają zapamiętać drogę powrotną. Jeszcze nie znam tak wielu dróg, a ścieżek małych wcale.Cały czas się uczę i uczę. Jestem zmęczony nieraz mocno, to przestaje na chwilkę. Potem od nowa.Ta praca jest potrzebna bardzo. Nie znam innego życia. Wiecie- coraz mniej już tych tabliczek w moim domku wisi. To takie rzepy i na nim punkty przyklejam za wszystko, co zrobiłem dobrze. To, co już potrafię bardzo dobrze, wiem, jak się zachować, co powiedzieć nawet tak po swojemu, to już nie musi być nagradzane. Nie muszę już punktów zdobywać, żetonów moich. Jeszcze rok temu, no to te tabliczki wszędzie wisiały.Moje dni….to jedna wielka terapia. Wzmocnienia, jakoś tak to się nazywa. Mamusia mnie prosi – Kubusiu, idź umyj rączki. Umyję, wytrę i nagroda. Nie zawsze jeszcze wszystko za pierwszym razem zrobię. A jak już się tak wyłączę i spokojny jestem, bawię się zabawkami, nikt mi nie przeszkadza. Nawet Piorunek mój, Przyjaciel piesek . Jutro jadę do swojej babci Gosi. Na dwa dni jadę i samiutki bez Rodziców moich będę tylko z babcią i dziadkiem. Sam, samiutki o to poprosiłem bardzo. Jej… babcia ucieszyła się mocno, mocno tak. Pakuję swoje zabaweczki, rzeczy i wszystko. Za dużo chyba, ale to nic.Nie mogłem jechać sam od września. Bo ciągle chory jestem i jak mam te ataki kaszlu i krtani ,to tylko Mamusia się nauczyła mnie szybko ratować. I dlatego nie mogłem jechać na noc do babci mojej. Babcia mnie kocha bardzo. Bawimy się, czytamy, opowiadamy sobie wszystko. Potem kolacyjka, kąpiel i myk do łóżeczka. Babcia mi bajeczkę opowiada tak długo, jak zasnę już. Potem jest obok mnie. Nieraz otwieram oczka i patrzę, a babcia ciągle też na mnie patrzy. I rączkę moją trzyma i główkę. Już nie uciekam, jak kiedyś, no, bo tego chyba nie lubiłem wtedy, jak mnie ktoś przytula. Teraz chyba częściej lubię.Taki już jestem – ten Kubuś, co ma pięć lat aż….I jak będę miał jeszcze raz pięć lat, no to jeszcze więcej będę rozumiał ….Kochasz mnie ???Dziękuję…Ja Ciebie też. Kubuś.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=y10YacTVy-E[/youtube]
Gustaw Herling-Grudziński — Inny świat
„Nie ma rzeczy gorszej niż strach bezprzedmiotowy, strach przed nieznanym, przed groźną tajemnicą, która zdaje się czaić wszędzie”.
Albert Einstein „Najważniejsze, abyśmy nigdy nie przestali zadawać pytań. Ciekawość ma swoje własne racje istnienia. Nie sposób nie oniemieć z zachwytu, gdy kontempluje się tajemnice wieczności, życia, czy też wspaniałej struktury rzeczywistości. Wystarczy spróbować pojąć choćby drobny fragment tej tajemnicy każdego dnia. Nigdy nie wolno utracić tej świętej ciekawości”.
Permalink
Jak Ciebie można nie Kochać Kubuniu???
No jak?…Słoneczko:)
Miłego weekendu u Babci Gosi życzę z całego serca:)!