Pocieszenie
Mała dziewczynka wróciła do domu od sąsiadki, której ośmioletnia córeczka niedawno tragicznie zmarła.
– Po co tam chodziłaś? – spytał ojciec.
– Żeby pocieszyć tę biedna panią.
– Jesteś przecież taka malutka, w jaki sposób mogłaś ją pocieszyć?
– Usiadłam jej na kolanach i płakałam razem z nią.
Jeśli obok Ciebie jest ktoś cierpiący, płacz razem z nim.
Jeżeli jest ktoś szczęśliwy, śmiej się wraz z nim.
Miłość patrzy i widzi, nasłuchuje i słyszy.
Kochać to uczestniczyć – całkowicie
– całym swym jestestwem.
Kto kocha, ten odkrywa w sobie nieskończone
pokłady pocieszenia i chęci współuczestniczenia
w dobrych i złych przeżyciach.
Wszyscy jesteśmy ANIOŁAMI z jednym skrzydłem:
Możemy latać tylko wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka.Bruno Ferrero
O talerzu dla babci
Pewna starsza pani mieszkała za miastem wraz z córką i wnuczkiem. Mijały lata, a jej ręce stawały się coraz słabsze i słabsze, podobnie jak jej wzrok i słuch. Bardzo chciała być użyteczna, ale choroby i starość spowodowały, że miała niezręczne i niepewne ruchy. Tak więc babunia tłukła naczynia, gubiła sztućce, rozlewała wodę i potrawy. Pewnego dnia jej córka, rozdrażniona tym, że matka zbiła jeszcze jeden cenny talerz, posłała chłopca, by kupił drewniany talerz dla babci. Chłopiec ociągał się, ponieważ wiedział, że to upokorzyłoby jego babunię. Głucha na jego wywody matka zmusiła go do posłuszeństwa Ale chłopiec wrócił do domu nie z jednym, lecz z dwoma drewnianymi talerzami.
– Przecież ci mówiłam, żebyś kupił jeden! – zgromiła go matka. – Czy nie zrozumiałeś?
– Owszem – odrzekł chłopiec – ale drugi kupiłem dla ciebie, kiedy będziesz stara. Tradycja hinduska
Cegła
Młody odnoszący sukces kierownik jechał sąsiednią ulicą, jadąc odrobinę za szybko swoim nowym Jaguarem. Uważał na dzieciaki wyskakujące zza zaparkowanych samochodów i zwalniał jak tylko mu się wydawało, że coś zobaczył. Auto przejechało, żadne dziecko się nie pojawiło. Zamiast tego, cegła uderzyła w boczne drzwi Jaguara. Dał po hamulcach i zawrócił Jaguara do miejsca z którego rzucono cegłę. Zezłoszczony kierowca wyskoczył z samochodu, złapał najbliższego dzieciaka i pchnął go na zaparkowany samochód krzycząc:
– Co to było i kim Ty jesteś?… I co do licha robisz. To jest nowym samochód, a ta rzucona cegła będzie Cię kosztować kupę kasy!!… Dlaczego to zrobiłeś? Młody chłopak bronił się:
– Proszę Pana… Proszę, Przepraszam, ale nie wiedziałem, co innego mogę zrobić – błagał. Rzuciłem cegłą, bo nikt inny by się nie zatrzymał.. Ze łzami spływającymi po twarzy i po brodzie chłopaczek wskazał na miejsce obok zaparkowanego samochodu.
– To jest mój brat-powiedział. Zjechał z krawężnika i spadł z wózka inwalidzkiego, a ja nie potrafię go podnieść… Teraz szlochając chłopiec poprosił oszołomionego kierowcę:
– Czy mógłby Pan mi pomóc podnieść Go na wózek? Jest poraniony i za ciężki dla mnie…
Poruszony kierowca próbował przełknąć gwałtownie pojawiającą się kluskę w gardle. Szybko podniósł chłopca na wózek, potem wyciągnął chusteczki i oczyścił ranki i przecięcia.
– Dziękuję i niech Cię Bóg błogosławi-wdzięczne dziecko odpowiedziało nieznajomemu.
Zbyt zszokowany, aby powiedzieć słowo mężczyzna po prostu patrzył jak chłopiec popychał swojego przywiązanego do wózka brata w kierunku domu…To był długi i wolny spacer z powrotem do Jaguara.. Uszkodzenie było bardzo widoczne, ale mężczyzna nigdy nie zajął się naprawieniem uszkodzonych drzwi… Zostawił je w takim stanie aby przypominały mu wiadomość…
Nie idź przez życie tak szybko,
aby ktoś musiał rzucać w Ciebie cegłą,
by zwrócić na siebie Twoją uwagę. Anonim
OKRUSZKU Mój…Twoja radość, uśmiech tak szczery są bezcenne…Wiesz..i ja chciałabym zasłużyć na ten drewniany talerz..Jak doczekam starości, albo będę chora …Ty będziesz się babcią troszkę opiekował…Nie uczynkiem ANIELE…MIŁOŚCIĄ…zwyczajną Miłością SYNKU..To będzie cenniejsze od najdroższego leku, opatrunku…WYSTARCZY MI, że doczekam dnia…a Ty zrozumiesz emocje…wyzwolisz je ze swojej główki…emocje, które jeszcze śpią w Tobie.
W życiu tak bardzo potrzebna jest MIŁOŚĆ, SZACUNEK dla tego z boku…Kiedyś Tobie o tym opowiem , teraz jeszcze nie pora Motylku…KOCHAM CIEBIE SŁONKO tak bardzo, bardzo mocno.
Permalink
Dziękuję za Pani stronę i za wielką naukę z której wyniosę bardzo dużo- tacy ludzie jak Pani się nie starzeją Pani Gosiu, kiedyś za ładnych parę lat Ja bym chciała zostać taką wspanialą Babcią- Zdrówka.
Permalink
Pani Elu znam Małgosię i niedawno poznałam Kubusia. Jednego jestem pewna – gdyby miłość mogła uzdrawiać – babcina miłość Małgosi uleczyłaby Kubusia i nie tylko jego. Małgoś trzymam mocno kciuki.Buziaki
Permalink
Zgadzam się z Panią sama miłość nie uleczy – miłość tej Babci wnosi wiele w serca rodziców takich dzieci jak Kubuś- dla mnie każde słowo na tym Blogu przenika w moją duszę,a tym samym pozwala spojrzeć inaczej na moją córeczkę,która ma również autyzm.Wierzę,że miłość oddana takim dzieciom owocuje,one potrzebują wiele ciepła miłości i cierpliwości.
Permalink
mam nadzieje, że apel na stronie pomoże: http://mateusz2005.blog.onet.pl/akcja-dla-Kubusia,2,ID433904170,n