SŁOWA KRYTYKI-SZANUJĘ JE,przykro jakoś.

Na jednym z blogów odczytałam komentarz, który delikatnie pobudził mój tok myślenia.

Trudno być recenzentem własnych tekstów. Nie jestem literatem, pisarzem, poetą. Moje zapiski – zawsze powtarzam ; to zrzut emocji przelany na klawiaturę, dalej rodzi się tekst.

Jeden z byłych, bieżących  czytelników wskazał, że  teksty na tym blogu są nasycone zdrobnieniami, nie da się ich czytać…i są niczym cierń w bucie.Szanuję każde słowo krytyki, jednak nie pojmuję, dlaczego ktoś czyta coś , po to, by się ranić … Łatwiej przerwać  dolegliwości i zwyczajnie odnaleźć stronę, która zainteresuje, a czytanie nie będzie bolało..Kontrowersje!!!!!!! Z tego , co rozumiem budzi kategoria „ Spowiedź Kubusia”…Cóż, taką obrałam.Dlaczego?…Kwestia zwykłego przypadku. Jestem osobą głębokiej wiary.  Każdy zapełnia swoją duchową pustkę czymś…Ja wypełniam zwątpienia, porażki, mega problemy w osobistym monologu z Bogiem…Czy mnie słyszy??…Wiara podpowiada, że tak. Przenośnie, porównania, opisy sytuacji są moją myślą, nie Kubusia…AUTYZM, to sporo chwil bardzo bolesnych w wydaniu osoby dotkniętej tym schorzeniem. Wiele sytuacji nagłych, niespodziewanych , agresji i dziwnego buntu z udziałem małego człowieczka . Kubuś nie jest niegrzecznym chłopcem,…a Jego stany- usprawiedliwiam je tak jak potrafię, usprawiedliwiam w formie SPOWIEDZI…To oczywiście moje słowa, myśli , a nie relacja Kubusia. Nie znam niestety Jego tajemnicy, która wywołuje stany agresji, histerii itd.  Ktoś wskazuje, że takich słów, przekazów Kubuś „by nie strawił” , gdyby rozumiał, o czym ja piszę .Używam zdrobnień …nóżka, rączka, główka…Tak, bo piszę o malutkim chłopcu i trudno byłoby przekazywać zwroty poprawne – kończyna górna, dolna, głowa z chorym mózgiem…Ktoś dodał, że Kubuś nigdy nie wyzdrowieje, nie pojmie naszych emocji, że AUTYZM SIĘ MA do końca życia…Potwierdzam, to przekaz medyczny poparty naukowo. Tylko nie rozumiem, dlaczego mam tracić nadzieję, że za czas jakiś Kubuś będzie miał AUTYZM i stanie się człowiekiem funkcjonującym…Przecież to cel tej walki o Jego dalsze dni. Oddalam z całych sił myśl, że kiedyś nastąpi u Niego regres…Przy takim nastawieniu oszalałabym z niemocy wraz z moimi dziećmi.

Ten przekaz na blogu…to też forma WIARY…że damy radę, że  Kubuś pojmie realny świat…Tym razem , to ja nie rozumiem dlaczego ktoś tą iskrę NADZIEI, którą co dnia wzniecam chce zgasić…Jak każdy blogujący w sieci mam swoich zwolenników i przeciwników. Treści są akceptowane, lub nie …przecież to naturalne . Nie oczekuję poklasku, bo zapiski to nie twórczość profesjonalisty..Wydaje mi się, że nie obrażam nikogo w swoich tekstach.Po odczytaniu tych słów krytyki …i we mnie zaiskrzyła chwila zwątpienia…Z czym kobieto startujesz ??..PROJEKT, chcesz wydać książkę…czy ktoś ją kupi??…Może dam sobie z tym spokój . Oddaliłam jednak tą myśl. Zaczęłam, spróbowałam, i idę wbrew wszystkiemu do celu, który sobie postawiłam. Z udziałem moich wirtualnych Przyjaciół, którzy wspierają mnie tak bardzo mocno będę trzymała się schematu , który założyłam z chwilą publikacji pierwszych stron na tym blogu Czytelników, którzy odczuwają kolec w butach po odczytaniu moich zapisków przepraszam.. Babcia Gosia

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Qg2CKtCUPEY[/youtube]

SKARBIE…DAMY RADĘ…ZOBACZYSZ…I WIERZĘ, ŻE ZROZUMIESZ WSZYSTKO ZA CZAS JAKIŚ…A TEJ NADZIEI NIKT NAM NIE ZABIERZE NIGDY…OBIECUJĘ…

3 komentarze


  1. Babciu Gosiu!
    Z ogromna przykroscia przeczytalam tego posta. Sadzilam, ze udalo mi sie wyjasnic moj punkt widzenia, ale okazuje sie, ze jednak nie. Jest mi baaardzo przykro, ze Cie urazilam, bo absolutnie nie mialam takiego zamiaru!!! BArdzo przepraszam. Nigdy nie robie niczego, zeby komuc celowo zadac bol i nie sadzilam,z e moje slowa az tak zabola. Kazda z nas ma swoj punkt widzenia, ale prosze mi wierzyc, wiekszosc zycia slyszalam przede wszystkim slowa krytyki i wiem, jak bardzo wyzeraja dusze. Z drugiej strony rania nas przede wszystkim te ciernie, ktorym na to pozwalamy. zaczelam pisac bloga za namowami znajomych z forum. Moj punkt widzenia zdecydowanie rozni sie od tego, co widzi wiekszosc rodzin autystycznych dzieci. Zdaje sobie z tego sprawe i wlasnie ta swiadomosc pozwala mi przyjmowac pozycje `kaczki`. Wiedzac, ze moje slowa sa sprzeczne z wieloma opiniami ludzi, patrzacych z innej strony, nie pozwalam im sie ranic. Przyjmuje do wiadomosci, czasem reaguje, szanuje, ale nie dopuszczam do tego, zeby czyjekolwiek uwagi sprawily, zebym poczula sie winna, jesli sama jestem przekonana, ze postepuje zgodnie z wlasnym sumieniem i w dobrej wierze. Jednemu pomoge, innego nieswiadomie uraze i choc z tego powidu jest mi zawsze przykro, nie jestem w stanie dogodzic wszystkim.
    Obawiam sie, ze nieporozumienia wynikaja przede wszystkim z innego rozumienia slow. Autyzmu nie da sie wyleczyc. Trzeba sie z nim nauczyc zyc. Autysta nigdy nie bedzie myslec tak jak neurotypowy, ale JEST W STANIE NAUCZYC SIE, jak funkcjonowac w obcym swiecie w miare bez zgrzytow. Czy to odbiera nadzieje? Mozliwe, jesli oczekuje sie cudu i wyleczenia z autyzmu. Dla mnie jednak to jest wlasnie nadzieja, bo WIEM, ze majac autyzm mozna byc lepszym czlowiekiem niz ktos bez zaburzen. Mozna byc szczesliwym i zyc tak, ze nikt nawet nie podejrzewa, ze w glebi duszy toczy sie ciagla walke z samym soba. Glowe daje, ze gdybysmy sie spotkaly na lawce w parku , bylabym ostatnia osoba, ktora zostala by podejrzana o autyzm. Wiele osob nie wierzy w diagnoze, ani moja, ani syna. tylko my i moj maz wiemy, ile codzienne zycie wymaga trudu i wyrzeczen. I nikt nigdy by sie o tym nie dowiedzial, gdybym nie zaczela o tym mowic. Dlatego bardzo prosze nie przejmowac sie slowami, ktore w Pani sytuacji niczego nie moga zmienic w dobrym kierunku. Prosze robic swoje, wydac ksiazke, bo JEST POTRZEBNA!
    To, ze nie kazdy jest w stanie wszystko czytac nie staje sie od razu wrogiem. Z zalozenia nie kasuje postow ani komentarzy, uwazam, ze kazdy ma prawo wyrazic swoje zdanie, dlatego prosze wybaczyc,ale post pozostawie tam gdzie jest. Mam nadzieje, ze moze ktos, kto tylko po cichu zaglada i ma inne zdanie od mojego uzna, ze wiara Babci jest w stanie przeniesc gory i zasponsoruje projekt. Mam nadzieje, ze tak sie stanie i obiecuje, ze sa to szczere slowa. Jestem Pani bardzo zyczliwa (trzeba mi baaaardzo dokopac, zebym zmienila nastawienie do ludzi) i nawet z najlepszymi przyjaciolmi miewam odmienne zdanie. Co nie znaczy od razu, ze chce kogos skrzywdzic. Bardzo przepraszam, jesli moje slowa zostaly blednie zinterpretowane.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ania


  2. Pani Aniu..Nie potrafię się gniewać..I przyznam szczerze, że pobieżnie czytałam Pani teksty..zwyczajnie brakuje mi czasu.Kilka stron zobrazowało Pani piękną postawę wobec problemu AUTYZMU.To ja przepraszam tym razem za mój negatywny odbiór informacji.Przeogromne problemy, które idą przy mnie od dwóch miesięcy pewnie tłumią postrzeganie wielu spraw nie tak, jak powinnam. Pani ma swój styl pisania, ja swój..Również nie kasuję postów, komentarzy ( chyba , że będą obraźliwe) i niech tak pozostanie. A z książką ??? nie wiem, czy dam radę..mogę nie zdążyć nie ze swojej winy, ale to już inny temat. Pozwolę sobie do Pani napisać -e maila, jak tylko znajdę chwilkę. Przybliżę swoją osobę…i wierzę, że się zrozumiemy.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Babcia Gosia

Comments are closed.