SENS ŻYCIA-SUKCESY, PORAŻKI..

Niepełnosprawność dziecka, dorosłego…trudny temat.  Zastanawiałeś się kiedyś nad sensem słów, które zwyczajowo wypowiada się składając komuś ŻYCZENIA..życzenia urodzinowe, imieninowe…okolicznościowe. Zazwyczaj życzysz wszystkiego naj, naj…a nade wszystko ZDROWIA..

NA ZDROWIE

Jan Kochanowski

„Ślachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz.

Tam człowiek prawie widzi na jawie  sam to powie, że nic nad zdrowie

ani lepszego, ani droższego; Bo dobre mienie, perły, kamienie,

także wiek młody  dar urody.

Mieśca wysokie, władze szerokie dobre są, ale – gdy zdrowie w cale. Gdzie nie masz siły, i świat niemiły. Klinocie drogi,  Mój dom ubogi Oddany tobie Ulubuj sobie!”

Tak postrzegał tą wartość nasz wieszcz…kochany, szlachetny Jan Kochanowski..

Postrzegali ją nasi prapradziadkowie, postrzegamy i my . Nic ponad zdrowie…ani lepszego, ani gorszego…Gdy nie masz siły i świat niemiły…

Tak, to święta prawda…Brak sił tak bardzo osłabia naszą psychikę. Skąd się je czerpie…dlaczego jedni są bardziej odporni, inni mniej…Odpowiedź chyba jest prosta..Idąc swoim szlakiem życia potykasz się wielokrotnie. Niekiedy się tylko delikatnie zranisz, nie zauważysz skaleczenia. Kiedy upadniesz pod naporem większego problemu…odsuwasz przeszkodę z większym trudem. Pokonasz ją…zarazem zapamiętasz. Poznałeś już poważny problem, znasz drogę wyjścia..Niekiedy problemy lecą lawiną, jest trudniej odrzucić ten niespodziewany atak przeszkód…Ponownie się udało…jesteś silniejszy, rozważniejszy…Kolejne strzały, kolejne …i hartujesz się w szybkim pojmowaniu rzeczywistości. Znasz już sporo rozwiązań…Życie Ciebie doświadczyło.. Nie, nie upadłeś jeszcze całkiem..Dużo wyzwań przed Tobą…Są łzy bólu i wielkiej radości…Niekiedy otrzymujesz taki cios.. nie wierzysz, że wstaniesz…jednak dałeś radę. Podnieść się po wielkim ciosie , to kolejne tony sił, które pomogą Tobie wstać przy mniejszych porażkach natychmiast. Nie zauważysz nawet siniaków…Każdy z nas doświadcza wielu emocji …Tych negatywnych i tych pozytywnych…karuzela życia. Co zrobić, co począć, żeby nie oszaleć z niemocy ??? Trudne pytanie ma swoją odpowiedź…Pokornie przetrwać trudny czas..szukać światła, aby wyjść z tego labiryntu. Jeżeli nie jesteś egoistą, choć raz w życiu komuś pomogłeś…uwierz, że w trudach nie będziesz sam,…że największa katastrofa nie ma prawa oddalić Ciebie w pustą przestrzeń…Ktoś zawsze ujmie Twoją dłoń…Nie będziesz też sam, kiedy zbliżysz się do stromej krawędzi kończącej Twój szlak. Ciepło czyjeś dłoni będziesz czuł do samego końca…

Cieszmy się chwilą, one są niepowtarzalne…jedynie w swoim rodzaju..

Zdrowie- to wartość ponad wszystko. Ten, który jest pozbawiony tej wartości w różny sposób …jest mniej lub bardziej chory …potrzebuje Ciebie…Twojej dłoni..Sam nie da rady przetrwać, bo jest zbyt słaby. Osłaniaj go,…jeżeli nawet nie znasz jego tożsamości. Nie oddalaj swej ręki od tych, którzy szczerze proszą…Ty za czas jakiś, zaskoczony losem też możesz szukać dłoni…mniejszej, większej…pomocnej. Poprosisz o łyk wody, kawałek chleba,…jeżeli kiedyś się podzieliłeś…też ktoś podzieli się z Tobą…Patrz na twarze ludzi, których mijasz. W ciszy ,milczeniu, tylko swoimi myślami życz tym, którzy mają zarys smutku na twarzy wszystkiego dobrego…może zdrowia…Nie usłyszą tych słów,…ale gdzieś powiew wiatru przeniesie Twoje myśli i ten smutny może to poczuje…może uśmiechnie się na sekundę..

Bądźmy życzliwi…a w trudach życia i nam nie zostanie zabrany gram radości..Choć gardło ściśnie dziwna siła, policzki łzami  będą się zraszały…pomyśl, że inni mają jeszcze gorzej. Walczą, więc są silni…Ty też możesz…tylko musisz chcieć.

Kochać ludzi…małych, dużych…starców…to takie przyjemne, proste i tak bardzo wzmacnia.Kocham ludzi…od nich czerpię swoje siły…dają mi powody do radości,…dlatego pewnie jeszcze nie oszalałam..,tak myślę.

Zaznałam biedy, bolesnych rozstań z najdroższymi osobami…odprowadziłam na drugi brzeg Matkę, Ojca, brata, bratową, teściów…dziesiątki krewnych , Przyjaciół…bardzo bolało. Ciężka, stresująca praca w środowisku zbłąkanych, uwikłanych w kolizje z prawem ludzi…ich problemy…rozumiem je bardzo dobrze.Straciłam dwoje swoich dzieciątek…przyszły na świat troszkę za wcześnie…Miałam już prawie „wyrok skazujący” …Bóg wołał mnie do siebie…Podarował mi JEDNAK kolejne życie …Dziękowałam tak bardzo…i diagnoza o Kubusiu..Ona prawie mnie zabiła…Byłam po swojej walce o siebie zbyt słaba, aby zrozumieć ,o co w tym wszystkim chodzi…Pewnie to kolejne – przeogromne wyzwanie, by wspierać dzieci , być przy nich do czasu, kiedy pojmą problem…zrozumieją, że trzeba z tym żyć i dawać siebie małej istotce, którą Bóg obdarował moją Rodzinę…dodało mi sił…kolejnej dawki sił.. Czasami słabnę…bardzo słabnę…ale gdzieś dochodzi głos z oddali…jeszcze trochę…jeszcze musisz w tym życiu coś zrobić. Pokornie przyjmuję tą wolę…i nie mnie decydować o kolejnych dniach….Łapię te niekiedy ponadludzkie siły i mknę przed siebie…Tak Boże…pewnie mam jeszcze w życiu coś do zrobienia…co ???? nie znam odpowiedzi…Ty ją znasz…i nie pytam…Dziękuję za czas miniony…za wzloty i upadki…za każdy dzień miniony….I proszę…o siły proszę…muszę je mieć w sobie…dla innych…ot tak, zwyczajnie..

DLA TAKICH SCEN WARTO – CHOĆ W BÓLU   ŁAPAĆ KOLEJNE SIŁY…MOTYLKU…TY KOCHASZ ZWIERZĄTKA..JA RAZEM Z TOBĄ…PRZECIEŻ WIESZ…

2 komentarze


  1. Dla takich chwil warto zyc!!!!! Kubus w samochodzie strazackim wyglada pieknie i jest bardzo bardzo szczesliwy.To widac na pierwszy rzut oka.Gratuluje odwagi.


  2. Mówią, że Bóg nie doświadcza nas bardziej
    boleśnie, niż dalibyśmy radę to znieść.
    Ale człowiek jest tylko człowiekiem i nieraz
    chciałby uciec wzburzonym falom i podryfować
    choć czas jakiś na leniwych, spokojnych wodach.
    Życzę Ci tego Gosiu z całego serca…

Comments are closed.