Radość, uśmiech, szczęście wywołane u człowieka przez drugiego człowieka swoim gestem słowem…jest bezcenne…Dla takich chwil warto żyć. Emocje ładują niczym akumulatory nasze siły i wiesz, że idąc tym krętym szlakiem ktoś zmierza przy Tobie..ktoś, kogo znasz, lub nie miałeś przyjemności poznać OSOBIŚCIE..POZNAŁEŚ WIRTUALNIE.
Kilka dni temu na blogu pisałam, iż Kubuś przechodzi jakby „przesyt nagród”, na które pracuje w każdej chwili swojego życia. Żeton za poprawne zachowanie, wypowiedziane słowo, ładny rysunek…A kiedy tych żetonów uzbiera po pięć, dziesięć…wszystko zależy od złożoności zadania Kubuś wybiera nagrodę, na którą zapracował. W jednym przypadku to lizaczek, ulubiony jogurt, soczek, chrupka…w innych to możliwość zabawy zabaweczkami skrzętnie poukładanymi w kartonikach. W jednym są zwierzątka, w drugim ulubione Tomki, w trzecim autka ….Według planu dnia-, kiedy jest wskazówka Kubuś się bawi…dostaje do rączki kartonik z zabaweczkami, które wybrał w formie nagrody.
Jednak zabaweczki od kilku miesięcy przestały się zmieniać…ta sama krówka, piesek, kogut.
Kubuś dobrze je zapamiętał i już zabawa z nimi – to zabawa, zwyczajna, dziecięca…a nie forma nagrody…
Terapeuci, córka zauważyli, że Kubuś interesuje się i chętnie pracuje na malutkie zabaweczki …takie z jajek z niespodzianką…Malutkie postacie i każda inna…chłopczyk, samolot, autko, ludziki…to Jego bardzo cieszy. Cieszy, a zarazem delikatnie przełamuje blokadę w samodzielnym podejmowaniu inicjatywy w inscenizowaniu zabawy kilkoma zabawkami jednocześnie. Zazwyczaj forma tej jego zabawy polegała na tym, że brał sobie na przykład krówkę i przemieszczał ją wzdłuż obranej linii…krawędź kanapy, biurka …Tak sobie mógł przesuwać ten drobiazg godzinę i dłużej…po czy odkładał krówkę, brał wagonik Tomka i dokładnie taki sam scenariusz..I nastał przełom tak piękny ..Kubuś właśnie z użyciem tych malutkich postaci zaczyna sam grupować figurki..SAM, całkiem SAM bez nakazów, wskazówek,które jeszcze nie tak dawno były normą. Grupował te postacie na polecenie. Kubusiu…wybierz wszystkie zwierzątka, które mieszkają w domku i ułóż je…i Kubuś układał…Obecnie sam wybiera ludziki i układa…w jednym rządku stoją kurczaczki, w drugim samoloty, autka …wszystko poprawnie- BEZ PODPOWIEDZI….Rozmawia z nimi swoim językiem, a i słowa są bardziej czytelne…Mówi na przykład „ Cześć – jestem Kuba, a jak Ty się nazywasz ???? O Ty jesteś „CHUDY” …znam Ciebie…itd…
We wpisie na blogu nadmieniłam, że poszłam zakupić kilka jajek…a tutaj „nie fajna niespodzianka”. W każdym jajku dokładnie taki sam kolorowy ludzik. Po tym wpisie napisała do mnie Cudowna KOBIETA…MAMA dwóch chłopców – KUBUSIA I JASIA…Zapytała, czy może przesłać Kubusiowi takie postacie , które stanowiły kolekcje Jej chłopców…Boże, pomyślałam….spontanicznie, bez proszenia wyciąga ktoś tak pięknie pomocną dłoń. Wzruszyłam się ja…moje dzieci…..a kiedy w kolejnym mailu Pani Dorotka napisała, że JEJ synkowie całe popołudnie szykowali paczuszkę dla Kubusia oddając całkiem bezinteresownie zabaweczki, które stanowiły element ich zabawy…łzy radości ściskały gardło….Mali chłopcy dzielą się swoją radością z obcym chłopaczkiem…Tych emocji wynikających z dobra …nie można ubrać w słowa….Dziękuję…to naprawdę zbyt powszednie….DZIEKUJĘ, PANI DOROTKO – KUBUSIU, JAŚ…DZIĘKUJĘ- JESTEŚCIE KOCHANI. Dwa dni po tym niesamowicie miłym geście z udziałem Pani DOROTKI, jej synków dostałam esemesa od mojej fantastycznej Kasi…MAMY o wielkim sercu, która sama boryka się w walce o dziecko…KOCHANĄ JULCIĘ…Blog Kasi o JULCI dodany jest do moich Przyjaciół na tym blogu. Napisała …Małgoś…moja Emilka ( Jej starsza córka) zorganizowała akcje w swojej szkole …i dzieci, które mają takie różności w swoim posiadaniu zbierają je dla Kubusia….Dla takich chwil warto zbierać ciosy zwane problemami…a potem opatrywać te rany dobrem, które łagodzi tak bardzo „rany”, które życie zadaje niekiedy bardzo boleśnie….
Pani Dorotko….PACZUSZKA DOTARŁA….A RADOŚĆ KUBUSIA…..PRZEOGROMNA…Z KSIĄŻECZEK , ZABAWECZEK…Skakał niczym piłeczka i pytał…JEJ…to moje…JEJ…MOJE…????? Nie ukrywam, że kiedy zobaczył książkę „ TOMKA „…wyskoki radości, okrzyki RADOŚCI…były przeogromne….
Kiedy nadeszła paczuszka była obecna jego terapeutka ciocia Marta….Widząc radość Kubusia…też tak bardzo się wzruszyła,…….a zarazem potwierdziła,…że Kubuś zna emocje….pozytywne emocje …RADOŚĆ… której jeszcze rok temu nie widzieliśmy wcale…To też zauważony, czytelny krok do przodu w tym jego schorzeniu …RADOŚĆ szczera, ufna, dziecięca….NORMALNA, a nie AUTYSTYCZNA pustka…
To już piąta tak PIĘKNA , MAGICZNA chwila, kiedy ktoś obdarował KUBUSIA ….chłopczyka, którego nie widział na oczy…i przelał DOBRO ot tak…bezinteresownie..
Pierwsza niespodzianka nadeszła w zeszłym roku na Święta Bożego Narodzenia. Kubuś dostał wielką paczkę wypełnioną pomocami dydaktycznymi – kolorowanki,pisaki, kredki, nożyczki, kleje zabaweczki, ….baaaaaaardzo dużo przyborów, które wykorzystuje, co dnia w swojej terapii….To było niesamowite uczucie….DOBRE Anioły Z BOLESŁAWCA, BIELSKA BIAŁEJ ….ot tak, …pokochały Kubusia i podarowały coś, w czym biło serce,…bo każdy drobiazg przekazany oddaje „Miłość” …kredka, pisak, kartka…tak, to wszystko pachnie miłością…
Potem ktoś przesłał na adres Parafii w Maksymilianowie odzież, artykuły pierwszej potrzeby, pościel…nie znamy darczyńcy…niestety…To było kolejne doznanie tej dobroci, płynęły łzy wzruszenia..
Paczuszka od dzieci ze Szkoły z miejscowości GROMADKA…dzieciaczki przygotowały niespodziankę i również poukładały w tym kartoniku zabaweczki, pomoce dydaktyczne…dziesiątki różności tak bardzo potrzebnych Kubusiowi….
Pomoc taka wprost ….od CUDOWNEJ MAMY …ona będzie wiedziała, że te słowa DZIĘKUJĘ są dla JEJ RODZINY…..
Pomoc kilku sąsiadów, którzy dwoją się i troją, żeby Kubuś miał swój plac zabaw….Konstrukcja do zjeżdżali już gotowa…oczekiwanie, aż posiana trawka zazieleni się i Kubuś będzie miał swój świat na podwórku…skromny, ale własny…Już nie będzie wtykał noska w konstrukcję ogrodzenia ….nie będzie błagał wzrokiem, że chciałby iść się pobawić na sąsiednie podwórka, gdzie stoją kolorowe, śliczne zjeżdżalnie, piaskownice, baseny wypełnione piłeczkami, gdzie można zanurzać się w tym miękkim podłożu, huśtawki.
Wystarczy sama zjeżdżalnia i piaskownica zrobiona własnoręcznie..będzie JEGO I TYLKO JEGO…
Pomoce do nauki od cioci Dorotki, Mamy Zosieńki ,która skrzętnie gromadzi i dzieli się z Rodzicami gotowym materiałem tak bardzo pomocnym w rozwoju dzieci z AUTYZMEM…
To się nazywa MAGIA…ŁAŃCUCH DOBRA…i jest to coś, co daje tyle wiary, że są CUDOWNI LUDZIE, który los obcych…całkiem obcych osób w potrzebie nie jest obojętny…ANIOŁY, KTÓRE ZABEZPIECZYŁY FINANSOWO PROCES INTENSYWNEJ TERAPII KUBUSIA NA KILKA MIESIĘCY…Nie wyobrażam sobie..gdyby ta pomoc tak zupełnie z NIEBA nie spadła…Kubuś zamknąłby się w swoim świecie…byłby ciałkiem z nami…myślami w nieznanej krainie…
OSOBY z AUTYZMU wyprowadza się tylko terapią, którą NFZ nie refunduje choćby złotówką. To na zmęczonych Rodzinach spoczywa wręcz „ OBOWIĄZEK” szukania darczyńców…Boże, jakie to trudne – PROSIĆ …, aby ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli przekazał środki na godziny terapii…a jedna godzina…bagatela…80 zł X 30 zaleconych godzin w tygodniu terapii behawioralnej, minium 10 godzin pracy z logopedą w tygodni…2 godziny terapii sensorycznej w tygodniu…bilans kosztów ….brak słów…I wybór…albo pozostawiasz istotkę, którą tak bardzo kochasz samej sobie…albo robisz wszystko, aby pomóc zrozumieć ten świat….
Gdybym tylko mogła…miała środki…zabezpieczałabym Motylka sama we wszystko, co potrzebuje. MOTYLKA i wszystkich w wielkiej potrzebie…Jeszcze nie tak dawno mogłam…teraz i ja przechodzę drobny kryzys zupełnie bez swojej winy….i nie daję rady sprostać wielu oczekiwaniom,…Ale dam radę za czas jakiś…Tak bardzo w to wierzę…i ODDAM DOBRO , które otrzymujemy z ogromną nawiązką…
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ANIOŁOM…dziękuję , że nie jesteśmy sami,…że obok jest tyle WARTOŚCIOWYCH, OTWARTYCH SERDUSZEK…tylko tyle mogę…DZIĘKUJĘ..
babcia Gosia..
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=IjDGISNTmq8[/youtube]
Permalink
Bardzo miło się czyta takie wpisy:)
Zyczę wam wielu…wielu takich wspaniałych aniołów na waszej drodze 🙂
To piękne że są jeszcze tacy ludzie którzy potrafią się dzielić z innymi.
Czasami jeden mały gest znaczy tak dużo!!1
Buziaczki dla wspaniałej rodzinki przesyłam 🙂
Permalink
Gosiu Kochana,
Ty oddajesz to od dawna,
ciepłym słowem, dobrą myślą…
Rzeczy materialne są bardzo
potrzebne dla rozwoju naszych
pociech ale wsparcie duchowe
jest bezcenne.
Ja zawsze wierzyłam i wierzę
że są ludzie o duszy Anioła,
którzy kochają barwne Motyle
i pomogą im wzlecieć wysoko…
Permalink
Witam Panią,
Bardzo się cieszę, że paczuszka doszła – i ucieszyła 🙂
Będziemy poszukiwac Tomka.. i Jego Przyjaciół..
Serdecznie Pozdrawiam Panią, Kubusia i Całą Waszą Rodzinkę.
Permalink
Mam troje wnucząt dwoje to już takie rozumne dzieciaki, Franio ma prawie siedem lat a Rozalka cztery, trzeci dopiero w pieluszkach. Opowiadałam im o Kubusiu i o tym, że jest chory, i jego główka trochę inaczej myśli i że ten chłopczyk bardzo lubi się bawić małymi zabaweczkami z jajek z niespodzianką. Kiedy dzisiaj ich odwiedziłam dzieciaczki podbiegły do mnie i dały po kilka zabaweczek. I serce mi rośnie, że zapamiętały, że jest Kubuś i że potrzebuje pomocy. Dałam je Kaśce a ona Wam je na pewno przekaże. Ale z moich wnucząt jestem dumna. Bo kiedy słyszę Franiowe babciu – po odwiedzinach u Julianki – Julianka nie jest niepełnosprawna ona tylko inaczej wygląda – jestem pewna, że nigdy nie wpadnie im do głowy pisanie durnych komentarzy na blogach. Bo wiele od nas dorosłych zależy. Dlatego jestem też dumna z moich dorosłych dzieciaków chociaż tylko jednego z nich wychowywałam bo wiem, że oni nigdy nie odwrócą wzroku od „Kubusiów”