CZY CUDA SIĘ ZDARZAJĄ????, CZY CIERPLIWOŚĆ, POKORA, WIARA MAJĄ ODBICIE W NASZYM ŻYCIU, KIEDY SIĘ CZEGOŚ BARDZO PRAGNIE ….TAK, TAK , STOKROĆ TAK….Zawsze wierzyłam w CUDA, które niczym tęcza pojawiają się nagle …
Kubuś od połowy marca poddawany jest bardzo intensywnej terapii – behawioralna, jako podstawowa, która trwa od początku diagnozy, logopeda, hipoterapia, dogoterapia z udziałem swojego Przyjaciela zwanego Piorunem…sensoryczna…muzykoterapia w niewielkim stopniu.
To zwiększenie tempa w procesie usprawniania Kubusia było możliwe tylko dzięki ANIOŁOM, które zapewniły środki na opłacenie trapi w takim rozmiarze .I nastał dzień – to był 7 KWIETNIA 2011 ROK , kiedy mój MOTYLEK po czterech i pół roku życia wśród nas wypowiedział pierwszy raz swoje imię KU –BA . Nie „ja”, nie „Buba” ale KU -BA .
Pani logopeda „uzbrojona” w super sprzęt pracuje z Kubusiem 2 godziny dziennie od tygodnia. To ONA sprawiła, że mój MOTYLEK wypowiedział swoje imię. Wypowiada po tych tysiącach godzin ciężkiej pracy sylabę z zaznaczeniem spółgłoski „K” , której nie potrafił wypowiedzieć tak długo…Kiedy wieczorem zadzwoniła córka ja byłam „uwięziona w celi zwanej łóżkiem” , prawie 40 stopni gorączki .Myślałam, że mam jakieś omamy…NIE, TO BYŁ FAKT, który trwa po dzisiejszy dzień…
MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ …okupione toną pracy, pokory cierpliwości. Jaka to radość…wie ten, który tak jak my ,co dnia dopatruje się nowych sukcesów u najdroższych osób. Istotek, które tak bardzo walczą o swoją przyszłość. Muszą mieć wsparcie….trzeba być obok nich – pomagać, wspierać i cierpliwie czekać.
Coraz częściej przewija się przez moje myśli jedno ogromne MARZENIE….żeby tak choć na kilka miesięcy wymazać ze słownictwa , które obrazuje życie- słowo choroba, słabość, wirus, infekcja itd…Kubuś, jego Rodzice mają tego nadmiar….ja też…
Moja odporność od jakiegoś czasu jest rozchwiana…..Nie pytam dlaczego. Pewnie wiem…. Chodzę, szybko coś realizuję i bęc…znikam . Dwa dni leżę sobie jak kukła….bezwładnie. Nie myślę, nie chodzę…leżę i czekam. Moim ANIOŁEM STRÓŻEM jest młodsza córka, która mieszka ze mną, wspiera ją mój przyszły zięć ….KOCHANY SYNEK … Trzeciego dnia odradzają się instynkty bycia człowiekiem. Chcę być silna. Wstaję…kilka kroków i znowu leżę, potem tak się sprężam-wstaję i idę na przód. Mam- tak mi się wydaje jeszcze tyle w życiu do zrobienia…A te moje „zjazdy”…pewnie Bozia ostrzega…zwolnij kobieto…no to sobie zwalniam …
Dwa tygodnie bez takich zjazdów- to radość przeogromna….Czy byłam u lekarza….czy robiłam wyniki….nie…zwyczajnie się boję. Moje diagnozy zazwyczaj stawiane są z górnych półek. Póki co ,daję sobie radę aplikując sprawdzone medykamenty, które pozwolą mi się pionizować, potem dodają sił i na przód…do kolejnego bęc….
Co tam moje „zjazdy” …sił mi dodają sukcesy Kubusia……
BOŻE, JAKI PIĘKNY JEST ŚWIAT….JAK CUDNE JEST ŻYCIE….JAK WARTO SIĘ STARAĆ I DĄŻYĆ DO CELU….WSZAK NIKT NIE MÓWIŁ, ŻE BĘDZIE ŁATWO….DZIĘKUJĘ ZA DZIECI, DZIĘKUJĘ ZA KUBUSIA….DZIĘKUJĘ ZA PRZYJACIÓŁ….TOBIE BOŻE DZIĘKUJĘ !!!!!!!!!!!! ZA CO…WIESZ NAJLEPIEJ…
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=TRl2Xb-0Gs4[/youtube]
Permalink
BRAWO KUBA!!! 🙂 będzie lepiej i do przodu, ja w to wierzę…
a co do objawów, trochę depresyjnie wyglądają. Może nawet nie dla siebie, bo wiem że dla siebie trudno coś zrobić, ale dla Kubusia, warto poradzić się specjalisty, psychologa. Depresje często dopadają nas wtedy, kiedy coś zaczyna się układać i mozna trochę odpuścić… ja trzymam kciuku i mobilizuje do wyprawy do lekarza
Permalink
Nie wiem od czego zacząć.. od tego, że bardzo się cieszę z postępów Kubusia czy martwić o Twoje zdrowie Babciu… Wiesz sama co o tym wszystkim myślę, więc powiem tylko jedno: Kubusiu!! Trzeba trochę podciągnąć tę Twoją Babcię! 🙂 Zdrowiejcie mi tam i nie poddawajcie się!!
🙂