[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7RvgdXlwoag[/youtube]
Cześć Boziu,
Muszę szybciutko się z czymś pochwalić. To piękna nowina. Przez trzy dni nie nawiedził mnie mój autystyczny ludzik, czy TY dajesz wiarę???? Jestem grzeczny, słucham Mamusi, Tatusia , wykonuję poprawnie wszystkie polecenia w terapii. Mój każdy dzień odbywa się w schemacie takiego planu, co wisi na lodówce. Tam są zdjęcia, obrazki, które kierunkują mój każdy krok…Mycie rączek—proszę bardzo- myję, obiadek….proszę bardzo – siadam i jem sam. Zabawa—i tutaj właśnie wszystkich zaskoczyłem.
Do tej pory nigdy nie udało mi się zainicjować sam zabawy, w której „uczestniczy” kilka postaci. Zawsze to były tylko moje wagoniki i autka…Byłem z Rodzicami w sklepie i tam zobaczyłem taki kuferek . W tym kuferku są wszystkie „narzędzia” lekarskie . Jest strzykawka i są kropelki, słuchawki i patyczek do sprawdzenia gardełka. Dużo tego jest. Poprosiłem i Rodzice kupili mi ten kuferek. Jak tylko wróciliśmy do domku zaraz byłem „panem doktorem”. Mamusia posadziła mi na kanapie wszystkie pluszaki i ja je badałem.Miś, którym chyba nigdy się nie bawiłem miał chore uszko, no to włożyłem jemu wacik do uszka i położyłem. Lew miał chore gardełko…dostał syropku, tak na niby i nie musiał leżeć. Tygrysek miał najgorzej…Zmierzyłem jemu temperaturkę i była wysoko. Położyłem jego do łożeczka, przykryłem kołderką i leżał grzecznie. W końcu zabrakło miejsc w tym łóżeczku. Przebadałem jeszcze troszkę zwierząt i posadziłem na półeczce. Były zdrowe…Rozmawiałem do nich…tak po swojemu. Boziu..ja nie mam takich emocji, jak inni, ale tymi moimi chorymi pacjentami bardzo się opiekowałem. Głaskałem ich główki i nuciłem piosenki, a im było lżej i nie czuły tej choroby tak mocno. Jak mój Piorun zaszczekał…uspakajałem jego i mówiłem ciiiicho…oni śpią i Piorun też słuchał. Pierwszy raz poznałem jak fajnie jest zabawić się moimi zabawkami , porozmawiać z nimi.
To nie wszystko ….Mamusia odkryła w Internecie na stronie MINI MINI takie plansze do różnych gier.
Są zadania bardzo łatwe i trudniejsze….Potrafię dopasowywać obrazki coraz szybciej…pies do budy, albo wybrać wszystko, co fruwa i wrzucić do koszyczka ….a wtedy Pani z komputerka woła” BRAWO”.
Podobno najlepiej sobie radzę z drogą przez labirynt.Jest taki piesek , na dole labiryntu jest kość , no i ten piesek musi dojść do kości po swój przysmak…Szybciutko wprowadzam pieska po smakołyk idąc tą krętą ścieżką….
Wczoraj byłem z Rodzicami u małej Basi i jej braciszka.Boziu, ja bawiłem się z Basią jak każde zdrowe dziecko….i jeszcze byliśmy cichutko, bo braciszek Basi jest taki malutki i on spał.
Ciocia i wujek, Mamusia i Tatuś zerkali do naszego pokoju i byli bardzo szczęśliwi….bo ogólnie wiesz, że ja nie potrafię bawić się z dziećmi ….
Mamusia dostała od Pani Dorotki, Mamusi Zosi Jakubiec dużo pomocy dydaktycznych na płytach. Drukowała i drukowała….i już takie grube teczki tych pomocy się zrobiły, a jeszcze sporo do druku zostało. Z tymi pomocami wkrótce rozpocznę bardzo intensywną terapię z moimi ciociami….
Boziu….jakie to piękne uczucie być tylko po jednej stronie mostu. Widzieć, słyszeć i reagować poprawnie. Bez buntu, dziwnej agresji i lęku…Stabilizacja…tak, to moja radość, radość moich bliskich.
I choćby to było tylko tych kilka dni…dziękuję za nie tak bardzo mocno.
Dałem Rodzicom tyle radości, energii i sił do pracy….te tony pracy, które co dnia wkładam w kształtowanie swojej przyszłości dały efekt….Nie pytam na jak długo, nie pytam, czy to już koniec mojej walki…Zrodziła się przeogromna nadzieja, na którą czekali wszyscy…
Chciałbym wydłużyć ten czas….ale nie wszystko naraz. Teraz dziękuję za dar, który otrzymałem…
„Zdarzenia bardzo dobre i bardzo złe przychodzą nagle. Nic ich nie zapowiada – ani przeczucia, ani żaden wstęp”.
„Tam, gdzie jest nasza niemoc, tam też jest siła. Tam gdzie jest nasza nędza, tam też jest nasza wielkość. Tam, gdzie jest ciemność, tam także panuje światło. . . Jednak tylko wiara może nam o tym powiedzieć i jedynie nadzieja pozwala nam to usłyszeć. Jean Ladriere „
Permalink
Kubuniu!! To wspaniała wiadomość!! Jesteś kochanym małym łobuziakiem, dbającym o zdrówko swoich przytulanek 🙂 Bardzo, ale to bardzo cieszę się z Twoich postępów! Oby tak dalej Kubusiu!! :))
Permalink
Miło czytać takie nowiny. Kubuś pokazuje rodzince i wielbicielkom blogowym (ja i moi bliscy) jaki jest wspaniały, wyjątkowy i dzielny:D