Daleka jestem od analizowania chaosu politycznego, który gości w naszym kraju. Niekiedy jednak wnikając w głąb tej sceny naprawdę rodzi się znak zapytania – o co w tym wszystkim chodzi. Czy mój kraj, jest moim krajem, czy ja jestem jakimś człowiekiem spoza struktur konstytucyjnych??? W takich chwilach czuję się niczym mój autystyczny wnuczek. Żyję na pograniczu dwóch światów, W KTÓRYCH czytelnie rysuje się obraz najlepszych obywateli, lepszych, gorszych i tych całkiem odrzuconych gdzieś blisko przepaści.
Bezustanne kłótnie , bój o władzę. CZY JA, TY, MY NA TYM COŚ ZYSKUJEMY….NIC, ZWYCZAJNIE NIC.
Przykładów jest mnóstwo – bolesnych przykładów, które rodzą się same.
Ginie w wypadku ojciec ósemki dzieci….Rozpacz, ból…co dalej. Matka nigdy nie pracowała , zajmowała się wychowaniem dzieci, obywateli tego kraju. Pozostaje bez środków do życia.
Długo nie wierzy, że jej małżeństwo zostało przerwane tragedią. Idzie na grób męża, ojca, zapala świeczki …modli się. Wraca do domu. Jest sama z gromadką istot, które potrzebują pomocy. Ktoś podaje jej dłoń, zaprowadza do firmy ubezpieczeniowej…dostaje świadczenia stosownie do wysokości sum ubezpieczenia. Czasami czeka na te środki kilka miesięcy. Wypadek śmiertelny – to dochodzenie pod nadzorem prokuratury…To powoływanie kolejnego biegłego…a może jej mąż się przyczynił do wypadku, może trzeba ująć z wysokości należnej kwoty jakiś procent. Tak mówi prawo. Trzeba jego przepisów strzec.
Brakuje na chleb, na nowe buty dla dzieci, bo chodzą po błocie .Ze starych odpadły podeszwy.Sweterek za mały, czapeczka za ciasna…rękawiczki….po co. Włożę rączki do dziurawych kieszeni w kurtce .Będzie cieplej.
Rodzi się człowiek…kolejny obywatel tego kraju…mojego, Twojego kraju..
Już w chwili, kiedy zostałeś rodzicem – pada diagnoza….dziecko jest bardzo chore. Proces leczenia musi się odbyć natychmiast….ale to kosztuje…dużo kosztuje. Czy dziecko ma szansę , żeby żyć. Przecież to moje dziecko…dałam, dałem jemu życie. Cóż, brak środków w kasie , leki nie refundowane. Rodzicu…trudnej, dalekiej podróży…może dacie radę.
Co dnia LAS RĄK wzniesionych o pomoc w uzyskaniu środków na leczenie najbliższych.
Ręce błagają w swoim geście ..POMOCY… Walczę o dziecko, męża, żonę….DAJCIE NAM SZANSĘ…ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ. Tam, na półce są leki tak potrzebne małemu Krzysiowi. Tylko, że Krzyś nie dostał szansy, bo Pani zapomniała przelać środki na placówkę zdrowia .Czas tyka…Krzyś słabnie. Rodzice z niemocy tracą siły. Boże, załatwcie sobie te kwitki później…podajcie dziecku lek. Nie można…przepisy!!!!!!!!
Akcje charytatywne. Zbiórka pieniędzy na dzieci z białaczką, nowotworami, chorobami nerek, płuc, serduszka….bezustanna pomoc od anonimowych osób trwa.
AUTYZM…terapie, dieta, badania, konsultacje – to kilka tysięcy miesięcznie.
Skąd, z którego portfela czerpać środki. Do których drzwi walić z całych sił o POMOC, CZY KTOŚ ZNA ODPOWIEDŹ//.
Ja Obywatel POLSKI jestem zwykłym ŻEBRAKIEM. Ja i setki tysięcy osób, którzy sami zabiegają o środki na leczenie tych, których noszą w SERCU.
Dopóki jest szansa – walczysz. DLACZEGO…DLACZEGO mój kraj nie otacza opieką tych, których wartość nadrzędna – ich ŻYCIE, ich los stoi nad przepaścią….
Nie jest winą niczyją, że żyją skromnie ciężko pracując. Starają się o uzyskanie środków na życie…..uczciwie, pokornie. Starczało ,póki nie wydarzyło się nieszczęście, póki Jaś – kochany SYN , WNUK nagle nie zachorował….i dalej podróż w nieznane….
Czym różni się Franek, Agatka od dzieci rodziców, którzy od lat decydują o losie naszego trwania….od polityków różnych szczebli. Wszak urodziliśmy się w tym samy kraju, chroni Nas jedna Konstytucja…w prawach i obowiązkach….
Trafia do szpitala dziecko obywatela z tej najwyższej półki. Ma osobny pokój…miły personel czuwa ….ma leki, opiekę…
W publicznej służbie zdrowia – dzięki Tobie Boże są też osoby z powołania…o wielkich sercach. Walczą o życie każdego jednakowo …i do nich OGROMNY UKŁON…SZACUNEK przeogromny…..
Odbiegłam od tematyki AUTYZMU….wiem. Jednakże emocje nad rzeczywistością przerastają. Nie chodzi wszak w tym wszystkim o luksusy…nie chodzi o zaspokojenie tylko moich potrzeb. Ta skala obłędu w publicznej służbie zdrowie rozrasta się. Czas oczekiwania na konsultację do specjalisty…..pół roku , niekiedy rok. Planowane operacje…rok…dłużej. Nie rozumiem tego ja, nie rozumie większość.
Szanowni Państwo z Sal sejmowych….z ciepłych biur i posad…błagamy WAS…
Przestańcie siać nienawiść do samych siebie…Nas, społeczeństwo nie interesuje już kto coś powiedział. Długie debaty, kto ma rację. Czy jednym dać 250.000 tysięcy, a innym mniej.
Czym my, podrzędni obywatele różnimy się od Was…NICZYM, DOKŁADNIE NICZYM…
Mamy takie same ciała, organy….Dlaczego ta Matka z ósemką dzieci nie walczy o astronomiczne kwoty po stracie najdroższej osoby….dlaczego obok niej nie stanął psycholog, żeby wesprzeć, poukładać życie od nowa. Wiem, bo jest biedna nie z własnej winy.
Chcielibyśmy, aby ten LAS RĄK wołający o pomoc w walce o bliskich przerzedził się…
UKŁON DLA WSZYSTKICH WIELKICH SERC…TAK SPONTANICZNYCH AKCJI CHARYTATYWNYCH. CIESZY JEDNO….TO COŚ, TA MAGIA DOBRA WYCHODZI Z DUSZY DRUGIEGO CZŁOWIEKA…ON CHCE POMÓC….POCHYLIĆ SIĘ NAD SŁABSZYM…I CZUJE SIĘ SPEŁNIONY….TO WARTOŚĆ MORALNA, KTÓRA SZCZEPI SIĘ SAMA….NIE JEST DYKTOWANA PRZEPISAMI, NAKAZAMI….NIE RODZI SIĘ W KŁÓTNI….
A W MIŁOŚCI DO BLIŹNICH CAŁKIEM OBCYCH.
Gdyby w moim kraju – kraju nad Wisłą – Polsce wszystkie przepisy rodziły się z myślą o ochronie tych słabszych….w spokoju, przemyśleniu…w rozsądku….mój kraj byłby przykładem dla innych . Z dumą powiedziałabym , że opieka medyczna to wręcz wymarzona placówka niczym Szpital w Leśnej Górze…niestety…ta placówka to fikcja literacka…realia …to nadal marzenia.
Pewnie jeszcze długo , dopóki prawo moralne nie przeniknie do Sal Sejmowych matka będzie pchała wózek z dorosłym synem chorym na porażenie mózgowe przez grząskie podłoże…bo chory musi być na spacerze co dnia…Inna Matka co dnia będzie znosiła z czwartego piętra chorą Marysię z niedowładem nóg …pokonywała dziesięć stopni schodów spychając ciężki wózek….jeździła po 100 km raz w tygodniu na rehabilitację ….w pobliżu placówki nie ma, na prywatne zabiegi nie ma środków…niewidomy Adaś w asyście chorej Matki będzie jeździł do przedszkola dla dzieci niewidomych co dnia …na dojazd potrzebują 2 godzin…trzy przesiadki…ot szkoła życia, przetrwania…brak słów.
MOTYLKU MÓJ…NIECH TE ISKIERKI DOTRĄ DO NIEBA…A KAŻDA Z NICH DO ANIOŁKA, KTÓRY CZUWA NAD CHORYMI DZIEĆMI….
GOŚCIU…KONKURS NA BLOGERA ROKU TRWA.
JEŻELI CHCIAŁBYŚ ODDAĆ GŁOS NA MÓJ BLOG…DZIĘKUJĘ…
trzeba wysłać SMS na nr 7122 w treści wpisując A00310
KOSZT SMS 1,23 ZŁ – PIENIĄŻKI SĄ PRZEZNACZONE NA SZCZYTNY CEL – NA REHABILITACJĘ CHORYCH ….
Z JEDNEGO NUMERU TYLKO JEDEN GŁOS…I PODAJ DALEJ….
Permalink
Czytając Małgosiu Twoj wpis, nie wiedzieć czemu, w głowie brzmiało mi Marylowe „Ja to mam szczęście, że w tym momencie żyć mi przyszło, w kraju nad Wisłą… Ja, to mam szczęście… Mój kraj szczęśliwy, piękny, prawdziwy, Ludzie uczynni, w sercach niewinni… Mój kraj szczęśliwy…”