Barbara Sędzimir – wychowawczyni dzieci autystycznych w Przedszkolu nr 122 w Krakowie
Fragmenty wypowiedzi zamieszczone w Internecie przez Panią Barbarę Sędzimir.
„Choroba czy niepełnosprawność zawsze zaburza funkcjonowanie rodziny. W wypadku dziecka autystycznego sytuacja rodziny staje się szczególnie trudna (..)
Czym jest autyzm? Opracowano wiele naukowych definicji tego zaburzenia, lecz żadna z nich nie oddaje istoty rzeczy, ponieważ tak naprawdę dotąd nie wiadomo, czym jest autyzm. Nie jest znana jego geneza, nie do końca wiadomo, jakie mogą być rokowania, nie ma słusznej metody terapii. Są tylko hipotezy, przypuszczenia, próby stosowania rozmaitych metod (..).
Mówiąc najprościej, autyzm to brak umiejętności komunikowania się z otoczeniem. Pod pojęciem komunikacji rozumiemy nie tylko język mówiony, ale i wszelkie inne sposoby komunikowania się (gesty, mimika itp.)
Autyzm to także:
– brak poczucia tożsamości (dziecko nie wie, że jest osobą),
– zaburzenia spostrzegania i czucia,
– potencjalna inteligencja.
Te pierwotne zaburzenia wpływają negatywnie na zachowanie dziecka i prowadzą do:
– agresji,
– autoagresji,
– stereotypii zachowań,
– niezrozumienia konwencji i reguł (dziecko jest jakby „przybyszem z obcej planety”),
– zahamowania rozwoju intelektualnego(..).
Rodzina poznała już diagnozę. Rozpada się nagle cały dotąd uporządkowany świat. To, co dotąd było ważne, przestaje mieć znaczenie. Chwilowo żyje się jakby w zawieszeniu. Z czasem oczywiście następuje adaptacja do tej sytuacji, przystosowanie się do jakiegoś nowego modelu życia.
Każda taka rodzina na początku swojej drogi ma do wyboru dwa wyjścia.
Pierwsze – to (o czym zawsze informuje lekarz) oddanie dziecka do placówki opiekuńczej. Drugie, to pozostawienie dziecka w rodzinie. Decyzja ta jest początkiem długiej, trudnej, o nieprzewidywalnym końcu drogi.
Problemy, jakie stają się w tym momencie udziałem rodziny, przychodzą z zewnątrz i od wewnątrz. Te z zewnątrz związane są osobami bądź z instytucjami, od których rodzina ma nadzieję uzyskać pomoc. Jakże często spotykamy się tu z niekompetencją i bezdusznością.
Rodzice sami, na własną rękę muszą docierać do informacji, muszą walczyć o pomoc dla swojego dziecka (czasem jest to walka o przetrwanie rodziny). Trzeba wziąć tu pod uwagę, że w tym pierwszym okresie, po druzgocącej diagnozie, następuje tzw. faza szoku, kiedy rodzice nie są w stanie działać efektywnie i racjonalnie. Czasem na długo zasklepiają się w cierpieniu, unikają kontaktów z rodziną i przyjaciółmi. Od nas, specjalistów, terapeutów, przyjaciół zależy, by faza ta trwała jak najkrócej. Nie należy oczywiście pocieszać, że głęboko autystyczne dziecko za parę lat będzie normalne, ale nie wolno pozbawiać nadziei. Trzeba ukazać możliwości, perspektywy dobrego udanego życia w tak drastycznie zmienionej sytuacji(..).
Rodzice dzieci autystycznych w naszym kraju walczą o wszystko. Powołują fundacje, pozyskują specjalistów, doprowadzają do zakładania ośrodków szkolno-wychowawczych dla swoich dzieci, zakładają grupy wsparcia dla siebie. Walczą o przetrwanie powstałych już szkół, ośrodków, poradni. Często ze strony urzędników słyszą: jak się ma takie dziecko, to trzeba siedzieć w domu i zajmować się nim.
Czynniki zewnętrzne to także reakcje otoczenia na dziwaczne i trudne zachowania dzieci autystycznych. Dziecko takie nie rozumie konwencji społecznych: krzyczy na ulicy, pluje na przechodniów, ugryzie panią w urzędzie, żąda miejsca siedzącego w autobusie, chociaż jest silne i zdrowe. Matka zewsząd słyszy: „co za wychowanie, co za rodzice, to skandal, jak się ma takie dziecko, to trzeba trzymać je w domu”. Jednak nie tylko profesjonaliści są ważni. Jeśli kiedyś zobaczycie dziwacznie, niewłaściwie zachowujące się dziecko, nie róbcie głośnych, nieprzyjemnych uwag, czy awantur. Uśmiechnijcie się, okażcie zrozumienie. Być może to jest właśnie dziecko autystyczne. Jeśli znacie rodziny, gdzie istnieje podobny problem: zatelefonujcie od czasu do czasu, zaproście do siebie, zaofiarujcie pomoc. To niedużo, ale dla tych ludzi to naprawdę może bardzo wiele znaczyć. „
W imieniu swoim, pewnie Wszystkich Rodzin dzieci autystycznych serdecznie dziękuję za tak obrazowe przedstawienie faktów przez Panią Barbarę Sędzimir . Trudno zrozumieć postronnym osobom obłęd tej dziwnej, kosmicznej choroby, kiedy ogólnie dziecko wygląda tak zdrowo, ładnie…..Nie aparycja, serdeczny wygląd świadczą o schorzeniu…..schorzenie autystów jest głęboko schowane w ich mózgach….a te nie są widoczne.
Permalink
Witaj Kubusiu 🙂
Jestem siostrą Szymonka, pięciolatka, który podobnie jak Ty inaczej spostrzega otaczający go świat… Bardzo go kocham i jest dla mnie najważniejszym człowiekiem na Ziemi 🙂
Pozdrawiam Ciebie 🙂
Ewelina