TOLERANCJA , WRAŻLIWOŚĆ W XXI WIEKU..

Tolerancja, zrozumienie, dotarcie do uczuć drugiego człowieka, bezinteresowna pomoc. Jak obce stają się w dzisiejszej dobie te słowa. Jak beznadziejnie puste otacza Nas społeczeństwo, nade wszystko zupełnie młodzi ludzie. Dlaczego – to proste. Rodzice nie uczyli ich wartości , które zwie się uczuciem. Tempo życia skłania do zabiegania o dobra materialne, o osobisty byt. Cóż mnie interesuje drugi człowiek, ja nawet nie potrafię współczuć, nikt mnie tego nie uczył, nikt nie uwrażliwiał . To błąd tych czasów, który będzie procentował dziesiątki następnych lat. Majątek zdobyć pewnie łatwiej od wyłuskania z siebie tego czegoś, co wypływa z głębi duszy.

Rozmawiałam dzisiaj z kolegą- dla mnie osobiście wzorem do naśladowania dla każdego z Nas. Młode małżeństwo, narodziny córeczki o wyjątkowo pięknej urodzie. Pięknej zewnętrznie i duchowo . Potem przyjście na świat ukochanego synka- śliczny chłopczyk o  przeogromnie dużych oczach, których blask wyzwalał tony miłości. Miał w sobie takie magiczne coś. Idylla przykładnej rodziny, gdzie dominowała wzajemna miłość, zrozumienie, szacunek. I nagle cios, którego słaby człowiek mógłby nie przeżyć. Diagnoza wykazała u maleńkiego dwulatka raka mózgu. Guz był złośliwy. Lekarze nie podejmowali się operacji, nie dawali gwarancji, że dziecko przeżyje choćby dobę. Rozchwianie rodziców – tych emocji nie można opisać. Cóż tkwiło w tych ludziach tak szczerych, kochanych ..to była wiara, że trzeba próbować. Wiedzieli, że odstępując od operacji odliczają dni do rozstania. Operacja to również może i rozstanie bezpowrotne, ale i doza nadziei. Decyzja :  zgoda na operację. Synek przeżył pierwszą dobę, kolejne…to były najdłuższe dni w ich życiu – czekanie zabija. Mijały kolejne doby – chłopczyk walczył z całych sił…..odzyskiwał je stopniowo. W końcu CUD– maluszek powrócił do domu. Przeogromna radość i wyzwolone pokłady jeszcze silniejszej nadziei . Walka co dnia o jego jutro. Lekarze nie okazywali swojego zdziwienia. Dziecko przeznaczone już tylko na wegetację, na opiekę paliatywną wstało, wypowiadało słowa, które przez chorobę zapomniało . Zdumienie lekarzy i ogromna radość rodziców. To dzięki nim mały poznawał świat od nowa. Każdy drobny kroczek do przodu niósł tony energii do dalszej walki , a walka rodziła sukcesy. Widziałam oczki pełne blasku u malutkiego chłopca, radosne oczki mimo swojego bólu, cierpienia. Niestety, ta walka zakończyła się życiową porażką. Po trzech latach bitew, wojen  chłopczyk odszedł. Dzisiaj rozmawiałam z ojcem dziecka. Powiedział przepiękne słowa ;  wiesz – ja znam różne wzloty, upadki……walka o dziecko była wpisana w Nasze życie. Kiedy ON żył może i było trudno, trzeba było wszystko organizować pod JEGO dobro….ale teraz jest jeszcze trudniej. Tęsknota za tym ANIOŁKIEM przeszywa Nas i tak trudno z tym żyć. Jeszcze kilka zdań i odeszłam, nie chciałam okazywać swojego wzruszenia, tym samym prowokować do wzruszenia mojego kolegi.

Kolejny kontakt z koleżanką, która urodziła chorą córeczkę. Dziewczynka przyszła na świat obciążona genetycznie bardzo dotkliwym schorzeniem. Wodogłowie, rozszczep podniebienia, zniekształcona główka, buźka, zrośnięte paluszki u rączek i nóżek, wiele dodatkowych schorzeń. Ale czy to ważne ? Rodzi się dziecko- Twoje dziecko , bije w nim serduszko . Cóż robi rodzic przeszyty miłością …..podejmuje walkę o trwanie dziecka. Kasia z mężem też podjęli heroiczną wręcz walkę o los córeczki. Z Julki bije tyle dobroci, tyle radości . Dzieciątko tak bardzo walczy, by żyć wśród Nas. Walczy pod troskliwą opieką rodziców, którzy pokonują miliony barier, aby zapewnić Julci godne życie. Dziewczynka przeszła kilka poważnych operacji – ma zrekonstruowaną główkę, prześliczne loczki dodają tyle uroku. Przeszła też operacje rozdzielenia paluszków u rączek. Operacje – to narkozy i dziesiątki godzin rodziców przed salą operacyjną- nadzieja i ten czas……..czy się udało, czy się wybudzi. Takie sceny mogą przeżyć wyjątkowo mocno psychicznie osoby, których miłość trzyma przy życiu. Miłość do swojego dziecka. Julianka ze względu na swoje schorzenie  różni się trochę wyglądem od zdrowych dzieci. Cóż to znaczy wygląd zewnętrzny…..nic, dokładnie nic. To dziecko jest nasycone pokorą, ufne i z radością oddaje przekazany jej uśmiech. Rodzice dzieci chorych nie wymagają współczucia, chcą tylko tolerancji i akceptacji dziecka w środowisku. Czy to jest tak trudne…. okazuje się, że tak. Kasia, jej mąż bezustannie walczą o trwanie córeczki. Kiedy mała przeszła operację rozdzielenia paluszków z tak ogromną radością Kasia cieszyła się, że Julia może przyłożyć paluszek do noska. To są wewnętrzne emocje rodzin, które świat postrzegają według wartości moralnych. Kasia wprowadza Julcię w otoczenie rówieśników, maleńka bardzo chętnie chciałaby pobawić się z dziećmi . Ma do tego pełne prawo. Ma, ale dorośli zabierają jej to prawo. O zgrozo – dorośli odciągają swoje zdrowe dzieci od dziecka chorego, chorego, bo wygląda inaczej – komentarz naprawdę zbędny.

Boże Ciało – piękne Święto. Kasia ubrała Julci  białą sukienkę, na śliczne loczki założyła wianuszek .Radość dla dwuletniej dziewczynki niesamowita, dla rodziców też. Ale taką radość może zmącić przykre spojrzenie nieodpowiedzialnej osoby, młodego człowieka. Może zmącić i zwalić z nóg słowo, że dziecko wygląda inaczej. Przez takie zachowanie cierpi ktoś, kto nie przespał tysiące godzin, bo czuwał przy łóżeczku chorego, cierpi ktoś, kogo los wystawił na ciężką próbę, ktoś, kto co dnia wznosi ręce do Boga i prosi o siły, żeby przetrwać, ktoś, kto pokonuje tysiące kilometrów na konsultacje lekarskie, ktoś, kto zrezygnował z przyjemności , bo każda złotówka to dar dla dziecka na jego leczenie…. Zadaj sobie pytanie zdrowy człowieku. Przeżyłbyś ból swojego dziecka, podjąłbyś się heroicznej walki , czy oddałbyś do domu w odosobnieniu. Bo  to dziecko fizycznie odbiega wyglądem od innych . Obrzydliwa i straszna pogarda dla ludzi tak pustych, którzy kierunkują swoje myśli w taki sposób. Rodziny dzieci upośledzonych – pisałam o tym wielokrotnie są wyjątkowe. Ich trudu, obłędu z niemocy nie sposób opisać. Ich wnętrza charakteryzuje się   jednym słowem – są WIELCY , bo walczą o drugiego człowieka. Walka o swoje dziecko jest jeszcze trudniejsza. Zdrowy, młody człowieku –pewnie nie czytasz takich blogów, a jak czytasz pomyśl. Masz wszystko- kochających rodziców, zdrowie, jesteś przystojny, bywasz, co wieczór w pubach. Bawisz się świetnie kilkanaście, kilkadzieści  lat . Nie martwisz się o finanse, bo od tego są Twoi rodzice. Rodzice dali Tobie wszystko, co materialne. Nie nauczyli Ciebie tylko jednego – wrażliwości. Znak to, że nie z własnej winy jesteś pusty duchowo, nie masz żadnych pozytywnych emocji. Wyjeżdżasz tysięczny raz nad morze poza granice kraju….bo tam drogo, to znaczy SUPER, nie masz żadnych trosk . Wokół piękne dziewczyny, drinki z parasolkami zmrożone według życzenia…….piękne zjeżdżalnie ……….bajka. Skaczesz do wody. To był Twój ostatni skok..Niefortunnie skręciłeś ciało, spadłeś, pękł kręgosłup. Za kilka godzin dowiesz się, że jesteś przykuty do łóżka do końca swoich dni. Strach, rozpacz  Twoja i Rodziny .A było tak pięknie – RAJ na ziemi.

I cóż młody, zdrowy człowieku, który kiedyś szydziłeś z ludzi INNYCH nie z własnej winy, z ludzi chorych, którym przyszło się zmagać z przeciwnościami losu już od pierwszych dni swojego trwania. Jesteś twardzielem, zwalczysz. I zbliżysz się wyglądem do tych, których obśmiewałeś. Będziesz sam, koledzy się odsuną. Wiesz dlaczego..bo Ty nigdy nie dawałeś innym swoich emocji i one nie powrócą do Ciebie. Cierpienie będzie bardziej dotkliwe, bo może i Twoi rodzice też nie będą chcieli rzucić swoich posad, oddalić kariery w biznesie. Będzie do Ciebie przychodziła płatna opiekunka, która nigdy nie da Tobie tyle miłości, co rodzina.

Człowieku, nigdy nie sądź nikogo po wyglądzie, nie kpij z tych, których los postawił w trudnych sytuacjach. Miej serce i uczucie…nic ponad to. Miłość, to Twoje bogactwo, dawanie jej nic nie kosztuje.

Nie wyobrażam sobie mojej reakcji na drwiny z mojego Kubusia. Mogę być wtedy naprawdę inna, niż jestem. Córka przerabiała ten przykry proces, ja  jeszcze nie…..

Kochaj człowieku bliźniego swego jak siebie samego, a co dasz innemu w potrzebie, zostanie Tobie oddane. To takie motto dla ludzi, którzy jeszcze uczą się życia. Dobra Uczelnia – to ważne, dobra posada – też, ale tylko w połączeniu z wrażliwością, a to wypływa z głębi serca., to się czuje, tego nie kupisz.

Trochę mnie pewnie poniosło…. nie rozumiem ludzi, którym przemknie myśl krytyczna na nieszczęście drugiego człowieka . Nie wspomnę o wyrażeniu tych słów krytyki wprost do osób dotkniętych innością, ich rodzin . Krytyka choroby, niewinnej osoby – to nie chore dzieci są KOSMITAMI, to ludzie obok bez uczuć nie powinni gościć na planecie zwanej Ziemią, bo ona jest piękna . To piękno też odbierasz poprzez swoje uczucie..rozejrzyj się i szanuj dobro, które natura rodzi.. Symbioza to życie…nawet, kiedy niebo płacze, też można dostrzec coś, co jest balsamem dla duszy. Trzeba ją zwyczajnie mieć…

***FILMY Z KUBUSIEM ZAMIESZCZONE NA BLOGU  – TERAPIA, WYŁĄCZENIA I INNE OBRAZUJĄ PRACĘ DZIECKA, KTÓRE WALCZY O WEJŚCIE DO ŚWIATA ZDROWYCH, WALCZY CO DNIA , A MY RAZEM Z NIM – TRUDNE…OCEŃ SAM….

2 komentarze


  1. Małgoś – DZIĘKUJĘ!!!!


  2. To co napisałeś/aś jest piękne – takie prawdziwe.

Comments are closed.