Kiedy wchodzę do Waszego świata czuję się dziwnie. Jest inaczej , niż w mojej szarej, poplątanej krainie . Jak pięknie jest być zdrowym . Wiecie dokąd Wasza droga prowadzi. Jest wokół ciepło, kolorowo. Nawet wtedy, kiedy pada deszcz. Bywam z Wami , ale większość czasu jestem sam. I te moje myśli stukające o brzeg czoła, skroni. Boli, bardzo boli. Boję się, a to wyzwala agresję. Nie potrafię jej opanować. Tak bardzo się staram. Nadchodzących chwil mojego wybuchu złości sam nie przeczuwam. Walczę z tym z całych sił. Jestem jeszcze malutki, nie daję rady pokonać tego buntu. Wczoraj bardzo zraniłem CIEBIE MAMUSIU…. płakałaś. Wiesz, że to nie jest moja wina, niczyja wina. To moja choroba. Płakałaś jeszcze dzisiaj, bo w tym moim ataku zrobiłem Tobie krzywdę. Mamusiu, przecież wiesz, że nie chciałem- tak, Ty to wiesz najlepiej…..Przepraszam za każdą sekundę Twojego niepokoju ,cierpienia.Jakie to tajemnicze. Jak byłem młodszy potrafiłbym przeprosić. Potrafiłem swoim zachowaniem tylko wzbudzać radość. Moja choroba zabrało to wszystko.
MAMO– walczysz o mnie z takim zaangażowaniem. Łagodzisz mój ból, którego nie umiem opisać. Wierzmy, że wkrótce znajdziemy sposób na złagodzenie tych ataków, wybuchów złości . Wierzmy, że miną chwile, kiedy rzucam bezwiednie zabawkami. Jesteś zawsze obok mnie, dlatego w Ciebie rzucam. Kiedy mnie mocno trzymasz, chronisz mnie, żebym nie zrobił sobie krzywdy, Ty te krzywdy przyjmujesz na siebie. Tak było wczoraj.
Chciałbym być zawsze w Twoim, Tatusia, świecie. Być ciągle z Wami, nie obok Was, być takim maluszkiem, jakim byłem przed moją chorobą. Cieszyliście się wraz ze mną . Cieszyliście się z moich zabaw, słów. To wszystko pozostawiłem gdzieś w przeszłości.
Mam dopiero trzy i pół roku i mogę powiedzieć- bezpowrotna , radosna przeszłość moich dziecinnych chwil.
Chciałbym rozumieć każde słowo i słuchać tego, czego mnie uczycie. Chciałbym kontrolować swoje zachowanie. Nie potrafię. Wyzwolimy się z tego. Będę wkrótce Twoim grzecznym synkiem, Twoim cieniem . Ja będę się Tobą opiekował, jak tylko wyzwolę się z tego kokonu. Mamusiu..tak bardzo Ciebie kocham. Przepraszam, za swój wczorajszy gniew, za Twoje rany, które z taką pokorą znosisz. To straszne, co się ze mną dzieje, kiedy wchodzę w swój świat. Mój świat jest okropny. Ta moja rola w tym życiu to taka podwójna gra. Grzeczny chłopiec wpada w jakiś trans i nie może z tego wyjść. Nie umiesz przewidzieć chwili, kiedy on nadejdzie. Ja też. Mamusiu- ANIELE MÓJ . To się zmieni…WIERZMY
KUBUŚ….
Permalink
Jesteś małym aniołeczkiem Kubusiu:)Masz tyle miłości w Sobie że pokonasz wszelkie trudności.Podziwiam Twoją mamusię że jest taka ciepła i cierpliwa.Sama mam 2 letniego synka,za którego bym życie oddała.Wierzę że będzie dobrze:)