Boziu, wczoraj było święto wszystkich dzieci. Moje też. Dużo było atrakcji . Pełne śmiechu place zabaw, festyny. Widzisz, a ja byłem w domku ,bo jeszcze mam to zapalenie oskrzeli. Nie było mi chyba smutno, sam nie wiem. Mój każdy dzień się różni. Te różnice mają swoją miarę. Tą miarą jest mój nastrój. Jak jestem grzeczny – dzień mija tak beztrosko. Jak mam zły nastrój – w moim domku robi się smutno. Boziu, to ja dyktuje rytm radości – tak być nie powinno, ale tak jest. Wczoraj byłem grzeczny. Bawiłem się swoimi zabawkami, malowałem . Pewnie mamusia prowadziła ze mną terapię. Terapii z mamusią tak nie odczuwam, ona to wszystko dziwnie czaruje. Ja wtedy myślę, że to jest moja zabawa. W Dzień Dziecka wszyscy są tacy mili , dzieci cieszą się . Chciałbym Boziu, żeby zawsze był ten Dzień Dziecka i wszystkie dzieci były szczęśliwe. Chciałbym….Moje szczęście. Nie umiem jego opisać. Moje szczęście to moja rodzina, to że ją mam . Boziu, moja babcia ma wokół tyle DOBRYCH ANIOŁKÓW. Te ANIOŁKI dbają tak bardzo o mnie. Ja ich nie znam, ale babcia mi o nich opowiada. Wiesz Boziu, na Dzień Dziecka przygotowały mi piękną paczkę z prezencikami. Tam były bajeczki, kolorowani, zabawki, nożyczki, wycinanki, tyle pięknych rzeczy. Jest nawet takie koło do pływania z Kubusiem Puchatkiem. ANIOŁY OD BABCI Z PRACY – DZIĘKUJĘ WAM z całego serduszka …Macie w sobie tyle dobroci…babcia jak o Was opowiada jest zawsze bardzo wzruszona…ma łezki w oczach . Widzisz Boziu, ja w tym brzydkim swoim świecie nie widzę tego piękna. Nie mam takich emocji jak zdrowe dzieci. Potrafię się śmiać i przytulić, dam całuska , ale tylko wtedy, kiedy wychodzę na chwilę z mojego autystycznego kokonu, kiedy mój mózg na chwilę się uwalnia. W tym moim świecie wszystko jest brzydkie, wszystko drażni i ten strach,potem obrona przed nim poprzez krzyk i agresję. Boziu, jeżeli mogę prosić, to niech tylko krzyczę , niech nie będę agresywny. Ty wiesz jak to wygląda. Rzucam się na podłogę, uciekam przed siebie, biegnę nie wiem, dokąd. Potem się prężę i nie można mnie dotknąć. Jak mnie ktoś uspakaja jeszcze bardziej się prężę, trzepię rączkami i kopię nóżkami. Boziu, Ty wiesz, kto wtedy cierpi prawda…To moja mamusia ma sine rączki, buźkę, jest podrapana, nieraz leci jej krew . To jest straszne, tak trudne, i ja tego nie rozumiem. Czy Ty możesz Boziu to powstrzymać. Ja tak kocham moich bliskich, są moim cieniem, moimi Aniołami, a moja choroba…ona tak krzywdzi, tak bardzo krzywdzi mnie i innych. W Dniu Dziecka każdy miał jakieś marzenia…ja też je mam- ja tylko chcę być zdrowy. Zbyt dużo pragnę ???? – wiem . A może zaczniemy wszystko od początku…od moich narodzin.. A potem przeskoczymy ten dzień, kiedy moją główkę zawładnęło to coś. Może znowu będę niemowlakiem wtulonym do mojej mamusi, będę rósł….i tą moją chorobę zostawimy gdzieś na innej planecie. Zostawimy, żeby nie zaatakowała mnie, ani innego dziecka. Boziu, wtulam się do mojej Mamusi….i proszę, przyspiesz czas. Niech mam już cztery latka i będę dużym, grzecznym chłopcem. Tak bym chciał…
” SERCE MATKI TO PRZEPAŚĆ, NA KTÓREJ DNIE ZAWSZE ZNAJDZIE SIĘ PRZEBACZENIE„.Honoré de Balzac
TAKI CHCIAŁBYM BYĆ PRZEZ CAŁY CZAS….ALBO MALEŃKI, ALBO ZAWSZE UŚMIECHNIĘTY…NIE DAJĘ RADY, MÓJ MÓZG STERUJE MNĄ WBREW SOBIE..
KLIKNIJ NA ZDJĘCIE….