Boziu…wczoraj w nocy bardzo wystraszyłem moich rodziców….
Mam katarek i tak mocno kaszlałem…mamusia leżała przy mnie i jak ja zaczynałem się tak dusić posadziła mnie zaraz na łóżeczku…piłem te niedobre syropki i znowu zasypiałem…
Potem mocno zgrzytałem ząbkami…już sam nie widziałem, co mi jest…pokazywałem, że mam „ał’ w buźce , miałem temperaturę..
Byłem u lekarza i on mnie zbadał, Boziu….dziękuję, ja jestem tylko przeziębiony i nie muszę brać antybiotyków…widzisz…tak niedawno dziękowałem moim rodzicom za wszystkie nie przespane noce, te który były, i będą …no i chyba tak z góry podziękowałem, bo mamusia nie spała, tylko przy mnie czuwała…ale jak to nic groźnego szybciutko wyzdrowieję….temperatura już się obniżyła…
Wiesz Boziu, ja muszę wyzdrowieć koniecznie z tego przeziębienia, bo w przyszłym tygodniu czekają mnie same atrakcje.
Ten Ośrodek, gdzie chodzę do mojego Tofika organizuje dla chorych dzieci wyjazd na tor żużlowy w Bydgoszczy. Pokażą nam motorki i tych panów, co na nich jeżdżą…..chyba się nie przestraszę….nie, nie mogę… to ma być przyjemność, a nie strach….a potem zabierają wszystkie dzieci na stateczek i będziemy płynęli …..na sam koniec będzie ognisko , gry i zabawy….tylko dla Nas, chorych dzieci z rodzicami…….
Boziu, to pięknie, że są wokół te DOBRE ANIOŁY i o Nas tak się troszczą…, że nie jesteśmy zamknięci w domu i nigdzie nikt nas nie zabiera.
No to mam prośbę do Ciebie moja Boziu…..niech mi się ten mój katar skończy i będę mógł uczestniczyć w tych wszystkich atrakcjach…….cieszę się …jeszcze nie wiem, jak to przetrwam, ale się cieszę.
Miałem iść dzisiaj z rodzicami do mojej koleżanki, ona skończyła jeden roczek…nie mogę iść, bo jestem jeszcze chory…..ale przyjedzie do mnie moja ciocia Kamilka i wujek Grzesiu i potem przyjedzie babcia…będą tylko ze mną, i będzie fajnie…, a potem wrócą rodzice ….no i to będzie ta Nasza majówka…popatrzę sobie na tą naturę przez okienko…