AUTYZM …

Ulotka tylAutyzm -to zaburzenie rozwojowe , w którym ważną rolę odgrywa funkcjonowanie mózgu. Zaburzenie polega na odcięciu się  od zewnętrznego świata, ograniczeniu wymiany informacji ze środowiskiem, subiektywnym poczuciu odizolowania. Prowadzone badania wskazują, że autyzm może oznaczać wewnętrzną pustkę lub olbrzymie bogactwo przeżyć wewnętrznych.Autyzm myli zmysły słuchu, wzroku , smaku , odczuwania emocji , poprawnego rozumowania . Autyzmu nie można wyleczyć.Można  zrobić wiele , aby zacierać  widoczne sfery zaburzenia.Ogromnie trudna praca , setki godzin terapii , wiele ograniczeń. Drobne sukcesy w tej walce stanowią WYGRANE , radość , którą trudno opisać słowami . Sukcesy osób zaburzonych i tych, którzy wspólnie ten „bój” toczą. Trudno Tobie to pojąć – wiem.Dzieci, młodzieży z zaburzeniem autyzmu w naszym kraju żyje około 10.000 ! Geneza zaburzenia nie została jeszcze odkryta przez świat nauki .Człowiek podbija kosmos , planuje wycieczki na Marsa ..GENIALNE ! Wobec tych osiągnięć rozszyfrowanie „splątanego” umysłu jest nadal tak trudne – Dlaczego ? – to jest pytanie do naukowców.

Praca z Kubusiem trwa już 5 lat  . Całkowicie zamknięte dziecko delikatnie uwalniało swoje myśli , z czasem zaczął reagować , okazywał dyskretnie schowane szczelnie emocje.Każdy sygnał, że do nas wraca był  darem niezwykłym . Często wierzyć się nie chce , że te bolesne chwile przeżyliśmy  naprawdę, że Kubuś zniknął myślami , aby ze swojej krainy przybywać jakby w odwiedziny do naszego życia . Początkowo „okres tych odwiedzin” był bardzo krótki. Autystyczny świat stanowił  pewnie bezpieczniejszym miejsce. Z czasem gościł coraz dłużej.Dzisiaj  jest z nami , tylko na czas jakiś izoluje się, przechodzi  do swojej krainy, do której nikogo nie wpuszcza .To Jego świat i tylko Jego..

Fragment z książki „ Autyzm chaotyczny taniec umysłu . Pamiętnik babci Kubusia.”

„Historia jakich wiele”

Któregoś dnia chłopczyk wpatrzony w ekran telewizora

poczuł, że słyszy dziwne dźwięki. Nie był to głos postaci

z bajeczki, nie był to głos bliskich. Chłopczyk oddalał

od siebie ten szum, wrzask, stukanie. Chłopczyk był bardzo

mały, miał zaledwie dwa latka. Głosy stawały się coraz

bardziej dokuczliwe, chciał wołać swoją mamusię, tatusia

żeby mu pomogli. Nie miał sił. Schwycił swoimi małymi

rączkami głowę, mocno uderzał nią o zagłówek kanapy.

Próbował pomóc sobie sam. Nie potrafił. Siedząca przy

nim mama zauważyła tylko smutek na jego twarzy.

Widziała łzy, które nie płynęły. Zatrzymały się w błyszczących,

czarnych, wielkich oczach. Zatroskana wołała tak

głośno — „Synku, kochanie, czy Ty mnie słyszysz?”. Chłopiec

wpatrzony w jeden punkt siedział w bezruchu. Potem

coraz mocniej i szybciej bujał swoim ciałkiem. Uderzenia

plecami w kanapę jakby łagodziły ten stan. Mama nie

potrafiła opanować własnych emocji. Klęczała przy nim, mówiła

do dziecka tonując głos. Czy ją słyszał? Nie wiedziała.

Przytuliła synka mocno do serca, kołysali się we dwoje.

Chłopczyk zasnął. Pośpieszne mycie, sen. Sen tylko chłopca.

Matka siedziała całą noc medytując, co się stało. Słońce

dało znak, że rozpoczyna się nowy dzień. Serce matki

biło coraz mocniej. Czekała na jego przebudzenie, czekała

na sygnał, który utwierdzi ją w przekonaniu, że wszystko

jest w porządku. To była bardzo długa noc. Rano otworzył

oczka, rozejrzał się wokół, uśmiechnął się, maleńkimi rączkami

dotknął jej twarzy. Znajomej twarzy. Cichutko wyszeptał

„mama”. Łzy radości spłynęły po policzkach matki.

Przytuliła, jak tylko mocno potrafiła, swoją pociechę i podziękowała

Bogu, że ranek zniósł koszmar minionej nocy,

zniósł jednym słowem —„ Mamo”. Nie czuła zmęczenia. Pobiegła

do kuchni przygotować mleko i jakby świat stał się

zaczarowany. Wspólny spacer, zabawa, radość tak szczera.

Chłopczyk podskakiwał, kręcił się w kółko, biegał na paluszkach,

klaskał w rączki — cieszył się całym sobą. Układał

z coraz większą precyzją swoje samochodziki. Kilka dni

pięknych chwil. Kolejna scena. Chłopiec nagle zamilkł całkowicie.

Wpatrzony w jeden punkt kołysał swoim ciałkiem

siedząc na kanapie. Mama prosiła, błagała, żeby się odezwał.

Bezskutecznie. Synek nie reagowała na swoje imię,

powoli przemieszczał się po pokoju. Wybierał okrągłe zabawki,

które wprawiał w kołowy ruch. Siadał na podłodze,

kręcił te wybrane przedmioty. Był myślami, gdzieś obok.

Kilka godzin takiego stanu i powrót „z innej planety” ponownie

do bliskich. Uśmiech na twarzy, zabawa. Opadały

emocje rodziców, zatrwożonych obawami o stan zdrowia

dziecka, napięte niczym struna. Wracała normalność.

Te okropne sceny „odchodzenia” chłopczyka gdzieś daleko

pojawiały się i znikały. Na przemian — trwoga i rozluźnienie.

Nadchodziły coraz dziwniejsze sygnały, że chłopczyk

się zmienia: brak apetytu, cisza, wrzask niepojęty, błędny

wzrok i zmęczenie, chwilowy powrót. To były początki

objawiania tajemnicy, którą tak skrzętnie trzymał chłopczyk

w swojej główce. To nie jest fantastyczna opowieść.

To mikron sygnałów, które przekazywał Kubuś wołając

pomocy(..).

VWbeS_tXe4XkitF90uyOfwWiesz, nadal żyję „za szybą” , której Ty nie widzisz.Możesz mnie wesprzeć, jeżeli tylko chcesz …Jak ? – przekazując swój 1% odpisu z podatku . Tylko tyle, albo aż tyle ..

KUBUŚDZIĘKUJĘ …