Kubuś w pierwszym tygodniu życia..MOJE CUDOWNE DARY!!!
Staram się stawiać czoło kłopotom „Kiedy Bóg chce Ci zrobić podarunek, zwykle opakowuje go w kłopot. Im większy podarunek otrzymujesz, tym większym kłopotem Bóg go maskuje.”
~~ Norman Vincent Peale
Przekaz znalazłam na profilu fb . Mamy Anulki – dziewczynki z Zespołem Downa.
Zdanie tak bardzo prawdziwe, jego sens dotyczy wielu z nas. Zastanawiałeś się kiedyś, co najbardziej cieszy w Twoim życiu ? Szczęśliwym może być ten, który mknie przez życie bez bagażu większych problemów . Wszystko osiąga w miarę łatwo , ma cele, marzenia – realizuje je idąc prostym szlakiem . Widocznie taki scenariusz przygotował dla tego człowieka ten, który jest „NACZELNYM SZEFEM” każdego stworzenia . Może i ten szczęśliwy człowiek jest głębokiej wiary…Jego dialog z Bogiem jest pasmem podziękowań, nie próśb …Zawsze podkreślam, szanuję Wszystkich ludzi bez względu na ich światopogląd . Nigdy nie zazdroszczę tym, wobec których los jest przychylny, cieszę się ich radością . Wiem też, że nie ma ludzi beznadziejnie złych . Każdy ma w sobie pozytywne cechy – kwestia, czy jest w stanie je wyeksponować , czy tłumi w sobie dobro, bo tak chce, czy też szczelna skorupa mimo wysiłku do wyzwolenia się z niej nie chce odpuścić. Takich szczęśliwców na świecie jest tylko ułamek…Wybrańcy ?- może tak .
Większość z nas niestety takiego szczęścia nie ma. Zazwyczaj pokonując jakiś odcinek życia wchodzimy w ciemny labirynt , szukamy z całych sił iskierki światła, która Nas poprowadzi dalej .Im większe wyzwanie, trudniejsza sprawa , tym większy wysiłek do zdobycia mety , droga bardziej wyboista . Wiem, że trzeba w tej pielgrzymce bezustannie rozglądać się wokół, jakiś instynkt czujności wędruje z boku . Życie zaskakuje w różny sposób , który nie jesteśmy w stanie przewidzieć .Postrzegamy porażki, sukcesy w różny sposób. Bunt, gniew w obliczu niemocy – to pierwszy sygnał, że nasza radość zostaje uśpiona . Koncentrujemy się całym sobą na sprawie, która nurtuje .Czy może być wyluzowany, spokojny ktoś, kto pozyskał wiedzę, że za kilka dni straci pracę, dochody niezbędne do utrzymania siebie, Rodziny ?? W tym czasie oczekiwania na wypowiedzenie otrzyma kilka cennych podarunków . Brat zmienił samochód , swój eksploatowany podarował Tobie . Marzyłeś o takim wiele lat . Twoja radość nie będzie wielka, możesz nawet nie zauważyć, że już stoi na Twojej posesji . Pozytywne emocje zostały zatrzaśnięte mega problemem…tracę pracę, a ona była najważniejsza . To teraz Twój największy kłopot, który przyćmił wszystko. Brak perspektyw na zdobycie kolejnej pracy . Myśli wirują w dzień, w nocy wokół poszukiwań rozwiązania tego problemu . Dostałeś też nowe meble, super sprzęt AGD – ktoś zrobił ten podarunek. Skakałbyś pewnie z radości, gdyby nie ten ogromny problem…brak pracy. Jestem pewna , że odzyskasz radość w dniu, kiedy ktoś zaproponuje świadczenie pracy z posadą o kilka szczebli niższą, wynagrodzeniem okrojonym znacznie, pozycją w strukturach zupełnie podrzędną. Twoja psychika na ten znak czekała , wszystko wokół było mniej ważne . Ulga niesamowita ! – i świat nabiera ponownie soczystych kolorów.Co zrobić, kiedy te mega problemy nawarstwiają się, nie zdążysz opanować jednego, już kolejne zapukały do Twojego życia ? Bunt, gniew , z czasem apatia , ciemność i chaos niesamowity . Strach przed kolejnym dniem, to najgroźniejszy przeciwnik. Sparaliżuje umysł , zaczynasz się poddawać, boisz się nawet chwili, która minęła . Moje życie…mam już sporo lat . Kształtowałam sposób na pokonywanie problemów bardzo długo .
Były lata piękne, beztroskie …wszystko dość sprawnie osiągałam . Ciosy – przyjmowałam je i szybko wstawałam licząc tylko na siebie . Z czasem mój bagaż robił się coraz cięższy . Wówczas – pisałam o tym wielokrotnie ,nie byłam blisko Boga . On jest- wiedziałam, bo tak zostałam wychowana . Nie dopatrywałam się sukcesów , jako rodzaju łaski , ani porażek, jako znaku…przełam się – już czas !Zawierz mi, rozmawiaj ze mną, proś i dziękuj. Kiedy upadniesz , tylko szczerze poproś – podniosę Ciebie . Tragedie , choroby najbliższych i niemoc….osłabiały coraz bardziej . Chcąc już nawet „grać”, że jest wszystko ok, jestem twardzielem…nie dawałam rady . Rok 2000 był lawiną ciężkich chwil, które przyganiały kolejne problemy . Otoczona Przyjaciółmi, znajomymi …nie, nie byłam sama.
Wiedziałam jednak, że i Oni nie pomogą mi w rozwiązywaniu trudnych spraw. Stałam na rozdrożu , żadnego widocznego drogowskazu , którędy iść . Wartościowanie problemów na mniejsze, większe nie miało sensu, wszystkie były trudne . Czułam, że za chwilkę się poddam, zamknę w sobie …tylko jak ? Są dzieci , Rodzina – wypadając z toru i Oni odczują boleśnie kolejne porażki . Gdzieś w głębi dojrzewała myśl- przełam się , jestem z boku cały czas przy Tobie …Tylko mnie poproś , zwróć na mnie uwagę – POMOGĘ TOBIE !!! „Kiedy Bóg chce Ci zrobić podarunek, zwykle opakowuje go w kłopot”. Moja ogromna skrucha, łzy paliły policzki – i pierwsza szczera modlitwa . Matko Boska, Boże …już nie proszę, a błagam – RATUNKU !! Przyrzekam ..będę tutaj klęczała pokornie , co wieczór.Nie czekam na CUD , a na gram ulgi , to mnie wzmocni , zaiskrzy nadzieja, że dam radę , wstanę jakoś. Obietnice dotrzymałam . Każdy dzień kończyłam długą modlitwą – prostą, szczerą, swoimi słowami. Zrzucałam emocje , które tłumiłam w sobie przed bliskimi. Nie chciałam Rodziny zasmucać, pokazać łzy…Z czasem , sama nie wiem jak mega problemy rozwiązywały się. Czułam wycieszenie , oddalał się lęk o kolejne jutra. To było przygotowanie psychiki do kolejnych wyzwań – okrutnie bolesnych . Potrafiłam już opanować strach , wyciszenie znajdowałam w dialogu z Bogiem.Analiza ostatnich lat …, gdybym właśnie w tym 2000 roku nie poznała, nie uwierzyła tak bardzo w Boga, nie miałabym odskoczni do przytulenia w niewidzialne ramiona KOGOŚ, kto jest przy mnie .Nie wiem, jak dałabym radę sprawować opiekę przez cztery lata nad przykutą do łóżka Mamą godząc pracę z opieką, nie śpiąc przez cztery lata, a czuwając przy łóżku. Nie wiem, czy dałabym radę przetrwać cios – diagnozę, że mój cudowny wnuczek nagle zniknął ze zdrowego świata , wchłonęła Jego kraina autyzmu. Nie wiem, czy zawalczyłabym o siebie z chorobą nowotworową…Nie wiem, jak dałabym radę opanować wiele innych trudnych doświadczeń życiowych . Dzisiaj jestem przykładem , że dałam radę!!! Ostatni , ciężki upadek w tym roku , kiedy brak sił wrzucił mnie w biedę ….Wiara, Pokora, Cierpliwość , Miłość dały szansę na przetrwanie . Dobry Bóg stawia na moim szlaku cudownych ludzi – Anioły, które trzymają mnie z całych sił zagrzewając do dalszej podróży przez szlak zwany życiem . Ponownie wychodzę na prostą , nie wybiegam myślami w przyszłość . Cieszę się chwilą – tu i teraz . Dam radę , mam jeszcze sporo do zrobienia- nie koniecznie dla siebie…
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7Ov72Dfl4KI[/youtube]
Permalink
Jesteś Wspaniała- dodajesz sił mimo swojego cierpienia, chylę czoło przed Tobą babciu Gosiu
Permalink
Kochana moja
Wiara,nadzieja,miłość i tony pokory to się zgadza i pomaga w codziennych zmaganiach. Ja też coś wiem na ten temat.
milion ciumków
Marta