Krąg moich wirtualnych Przyjaciół poszerza się.
Zrozpaczone Mamy „pukają „ do mojej skrzynki , dzielą się emocjami, które w sobie noszą. Przytulam ich w myślach . Znajdują natychmiast „meldunek” w moim sercu. Mam w nim wiele pokoików, miejsca starcza dla każdego.Nie wierzę, że którykolwiek z Rodziców wiedząc, że przyjdzie na świat niepełnosprawne dziecko jest szczęśliwy. Nie wierzę, że kiedy zaburzenie w jakiejkolwiek postaci się objawi – u dziecka, dorosłego – ktoś powie „ dziękuję Tobie Boże , czekałam na niepełnosprawne dziecko”.. NIE , tak nie jest i nie będzie nigdy w życiu . Sporo czasu , kiedy nastąpi akceptacja stanu, który boleśnie zaskoczył . Psychika musi się wyciszyć wobec buntu, szoku , normalnych emocji , które targają . Pytanie…co dalej ? Jak żyć , którędy pójść? Nasze plany, marzenia splątały się. Droga w nieznane szara, pełna niepokoju , znaków zapytania . Wiem, że w tych chwilach najważniejsze jest wsparcie bliskich , Rodziny , Przyjaciół. Rodzice muszą mieć podporę, aby nabrać sił do swojej pielgrzymki przez życie . Na nich spoczywa ciężar niesienia pomocy wprost niewinnej istotce, która jest mniej doskonała, chora. Wszyscy, którzy byli przy nich do dnia , w którym los inny tor obrał, powinni trwać nadal u boku zatroskanych , zbolałych Rodziców. Przecież to takie naturalne , ludzkie…Niestety, tak nie jest !
Dom, który był otwarty dla każdego ,jest nadal takim samym domem . Rodzice, którzy przygotowali kołyskę dla swojego dzieciątka, są nadal tymi samymi ludźmi…Ta Matka, Ojciec – to nadal Twoja Córka, Syn, Siostra , Brat, Przyjaciel. W tym obszarze nic się nie zmienia . Jedno się zmieniło …ONI stanęli na rozdrożu , nagle zasłabli , potrzebują Twojej pomocy , aby siły odzyskać , stawać się silniejszym, co dnia . Muszą mieć siły, by zawalczyć o swoje DZIECKO. Dlaczego odchodzisz od nich , odpychasz , oddalasz się ?? Czego Ty się boisz Babciu, Dziadku, Przyjacielu ?? Obawa, że obarczą Ciebie prośbą o pomoc, czuwaniem nad dzieckiem , może będą chcieli pomocy finansowej na leczenie wnuka ? Decyzja okrutna …odchodzę, nie mnie dotyczy ten problem. Mam swoje życie spokojne , beztroskie …mam swoje plany . Są dorośli, dadzą sobie radę. Przecież planowałam wyjazd na kilka tygodni do bliskiej osoby …, w planie była zmiana samochodu, remont całego domu .Poproszą mnie o pomoc , i co ? Mam się podzielić, zrezygnować ze swoich planów ?
Zatrzymaj się na chwilę w obłędzie swoich myśli ! Oni nie przeszkodzą w Twoim wyjeździe planowanym. Jedź spokojnie ..TYLKO WRÓĆ i trwaj przy nich . Nowy samochód…zakup sobie, skoro planowałeś. Może być tańszy od tego wymarzonego …nic się nie stanie . Zrób sobie ten remont , tylko kosztorys delikatnie zredukuj …nie 100.000 przeznacz, a 50.000 zł.Wszak to tylko dobra materialne , które możesz mieć w wysokim komforcie, bądź bardziej skromnym .Zdrowia , życia nie przeliczysz na żadne dobro materialne. Ono jest ponad wszystko!!!
Chciałabyś Babciu pchać wózek ze ślicznym dzieckiem ,z czasem gaworzącym, siedzącym .Niczyja to wina, że w tym wózeczku leży dziecinka z widocznym zaburzeniem. Oddal swojego ego, to takie proste. Szczerze odpowiedz sobie na pytanie..Czy ten śliczny wózeczek ze ślicznym dzieckiem jest jedynie spełnieniem własnych oczekiwań, czy też masz w sobie pragnienie dzielenia tej radości ze spotkanymi przechodniami…ich zachwytem i Twoją dumą…Tak, to mój wnuk, wnuczka ! Masz prawo do tego, kiedy tak jest.
Uwierz, że dumą jest też podzielenie się z tymi przechodniami …tak to jest mój wnuk, wnuczka , kiedy dziecko leży z widocznym schorzeniem. Ukrywasz to, krępujesz się – CZEGO ??? Dziecka, które już od chwili narodzin będzie toczyło walkę o każdy kolejny dzień? Dziecka, które w swoim cierpieniu prześle uśmiech szczery ?
Jedna z Mam napisała…”Babciu Gosiu, moje dziecko jest zaburzone, to początek diagnostyki , ale już został potwierdzony stan. Czekamy tylko na orzeczenie. Mam wsparcie od męża , dziadków z jednej strony. Drudzy dziadkowie nie przyjmują do wiadomości , że synek jest chory . Długo czekaliśmy na swoje …Maluszek jest dzieckiem adoptowanym. Nie wiedzieliśmy, że z czasem objawi swój stan!! Kochamy tak bardzo i będziemy o niego walczyli”… Mogliby oddać chłopczyka do Domu Dziecka. W życiu tego nie zrobią, bo pokochali tak bardzo , jest ich SYNKIEM . Miłości prawdziwej nie porzucisz . Są młodzi…i tak bardzo silni . Nie zostali zupełnie sami z wyzwaniem. Wsparcie bliskich nawet tylko z jednej strony – to tak wiele .
Kolejna Mama podzieliła się wiadomością…Mój synek jest wcześniakiem. Leżałam „plackiem „w szpitalu czekając na dziecko od 24 tygodnia ciąży. W 34 przyszedł na świat …porażenie czterokończynowe, małogłowie . Kochałam dziecko już od chwili poczęcia !Tak bardzo kocham i nigdy nie przestanę. Mam wsparcie męża, teściów .Moja Rodzina nie dodaje sił, nie stoją z boku , nie chcą…Boję się przyszłości , czy sobie poradzę ???
Co można napisać Mamie ??? Prawdę i tylko prawdę. Nie bój się niczego Mamo! Nie będzie łatwo, ale to nic !! Dasz radę !. Wiara, Nadzieja, Cierpliwość, Pokora…te Przyjaciółki pozwolą pójść na przód . Miłość wyzwoli tyle sił, że pokonasz wszystkie przeszkody . Kiedy się kogoś bardzo kocha, zrobisz dla niego wszystko . Życie inne będzie, fakt…nie znaczy to, że nigdy już nie poczujesz jego zapachu. Będzie inny, piękniejszy w dniach, kiedy dziecko oczyma rozpozna w Tobie Mamę, kiedy wypowie nawet jedną sylabę ..MA…Ty będziesz wiedziała, że to znaczy MAMA .Kochaj tak bardzo i nigdy nie trać nadziei, że po upadku wstaniesz …
Bliscy, którzy oddaliliście się od swoich dzieci , wnuków, Przyjaciele, którzy byliście tak bardzo związani z Rodzicami, których los obdarzył dzieckiem niepełnosprawnym..Wróćcie do nich! Nie musicie współczuć, litować się , pomagać, jeżeli nie chcecie. Wróćcie i tylko bądźcie z boku …w zwyczajnej rozmowie wprost, przez telefon . Wyrwanych kilku minut, godzin w tygodniu, to naprawdę niewiele dla Was…dla nich, zmęczonych poczuciem odrzucenia , to cenne lekarstwo , które wzmocni w podróży przez kręte szlaki życia. Zajrzyj w swoje sumienie …chciałbyś kiedykolwiek poczuć się osamotniony? – sam sobie odpowiedz na to pytanie.
DWAJ PRZYJACIELE…
Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie i rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie.
Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali w obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz, by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
– To jest zbyt niebezpieczne – odpowiedział komendant. – Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.
– Czy warto było umierać, by ratować umarłego? – spytał komendant.
– Tak – wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: – Wiedziałem, że przyjdziesz…
To właśnie powiemy Bogu w takiej chwili: „Wiedziałem, Boże, że przyjdziesz!”
Bruno Ferrero
Permalink
Piękny wpis Babciu Gosiu!!!
Czytałam z wypiekami na twarzy a opowieść o Franku i Tedzie przyprawiła o gęsią skórkę i wzruszenie.
Bardzo ważne jest to wszystko o czym piszesz.Ja na szczęście mam to wsparcie i w Rodzinie i wśród Przyjaciół:), ale znam rodziny, które zostały zupełnie same i jeszcze są atakowane, że dziecku chorobę wymyślają, żeby nie płacić za przedszkole czy też mieć świadczenie czy zasiłek pielęgnacyjny.Horror normalnie!!!!!!
Całuję Cię promiennie ze słonecznego Olsztyna i przesyłam specjalne buziaki dla Kubusia- Twojego Skarbusia:)
Każdy chciałby mieć taką Babcię jak TY!!!
Permalink
Chciałabym mieć takie wsparcie w rodzinie, ale niestety od trzech lat mamy z mężem tylko siebie i na siebie możemy liczyć. Chciałabym mieć taką mamę jak Ty Gosiu !! Jesteś wspaniałym człowiekiem.
Permalink
tak pięknie to tylko Pani potrafi napisać
Pozdrawiamy serdecznie
Permalink
Piękny wpis…..żeby go tak moja teściowa przeczytała…….