Czasami bywa tak, że maszerując swoją drogą idziesz przez tor przeszkód kilkaset kilometrów .Pokonujesz kolejne odcinki , nie oglądasz się za siebie , bo to już Twoja przeszłość. Zmierzasz na przód z ogromną nadzieją, że musisz dotrzeć na gładką powierzchnię, która pozwoli nabrać sił , aby ponownie wędrować labiryntem.
Los napisał dla mnie, moich bliskich dziwny scenariusz. Zmieniające się role z postaci dzielnych , które przerzucane są nagle do obsady statystów , których zadaniem jest przetrwać na tym planie w okrutnie trudnych warunkach. W którymś momencie musi nastać wyczerpanie . Charakteryzacja zmęczonego statysty coraz trudniej się zmywa, nie da rady poprawić wizerunku na „ twardziela „.
Reżyser z czasem traci cierpliwość, eliminuje całkowicie z odgrywania na planie Twojej roli w każdym epizodzie. Pierwszy, trzeci plan już nie jest dla Ciebie . Musisz odpocząć, przemyśleć , obrać plan jak do tej gry wrócić .
Mój reżyser taką decyzję podjął wobec mnie . Od kilku miesięcy dryfuję rzucona w głęboki ocean , z zadaniem…dopłyń do brzegu. Dotrzesz, wygrałaś!!- nie dotrzesz, utopisz się. Płynęłam pokornie bardzo długo . Kilkakrotnie moi Przyjaciele , gdzieś z lądu słyszeli mój krzyk rozpaczy , rzucali koło ratunkowe. To garstka Przyjaciół, wobec których ten krzyk skierować mogłam . Płynęłam dalej w milczeniu , przekonaniu, że ten brzeg zobaczę. Widziałam wielokrotnie….jednak fale oceanu nie wiedzieć dlaczego spychały mnie ponownie w miejsce , w które mnie wrzucono. Głęboka wiara w opiekę Najwyższego była i jest nadal moim tlenem . Wiary swojej nie oddalę , bo ona jest we mnie na dobre i na złe .
Tych kilka miesięcy , to najtrudniejszy okres w moim życiu . Mój ‘nieborak” – pewnie nadal jest remisja. Nie kontroluję już nawet…nie chcę. On został pokonany w 2008 r .Dostałam drugie życie po to, by silniejsza, z większą pokorą wyczekiwać na okrutny cios …dowiedzieć się, że mój najcudowniejszy dar od Boga, mój Kubuś jest dzieckiem mniej doskonałym . Żeby podnieść się szybko i zawalczyć o wnuka, Jego przyszłość. Starałam się jak mogłam, żeby dzieci wspierać.
Po tym ciosie przyszedł kolejny, którego nie przyjmowałam z większymi emocjami . W 2009 r . miałam wypadek komunikacyjny…Potłuczona, poobijana ….wstrząśnienie mózgu, zbite płuco..
Kilka dni pobytu w szpitalu , dalsza opieka specjalistyczna, dobrane leki …żyłam dalej. Pół roku zwolnienia pozwoliło mi odzyskać formę, która na chwilkę zniknęła. Powrót do pracy, złapałam oddech , byłam silna…dla dzieci, Kubusia, bliskich. Kilka miesięcy spokoju i wiadomość, że mój pracodawca wdraża reorganizację. To był cios , którego nie rozumiałam. Proponowane nowe warunki pracy były nie do zaakceptowania. Wyjazd na drugi koniec Polski, pozostawienie Rodziny. NIE !!! Krzyczałam głośno. Odpaliło komuś całkiem …czułam się podle, odrzucona, skopana , z pytaniem bez odpowiedzi, dlaczego ? Całe swoje życie zawodowe , to nie tylko konieczność pracy, aby utrzymać Rodzinę. Oddawałam wszystkie swoje emocje, nie liczyłam nadgodzin przygotowując się do obrony stanowiska w salach sądowych niczym do obrony pracy doktorskiej.
Trudny odcinek, stresujący , niebezpieczny nie tylko dla mnie, ale moich bliskich…Stawiane zarzuty wobec różnych osób, którzy mieli kolizję z prawem. Ktoś mógł sobie poczekać, rok, dwa, 10..i zwyczajnie samosądu dokonać. Szczęście, że tak się nie stało.
Ok, pomyślałam, nie ma spraw niemożliwych, wyjście jest zawsze. Założyłam swoją działalność reprezentując interesy tych, którzy są w potrzebie. Wiele barier, przeszkód…ruszyło. Było dobrze!!, z perspektywą na bardzo dobrze. No i stało się…organizm stopniowo zaczął się buntować, na tempo, które narzuciłam. Zwalniałam systematycznie. Ten niegroźny niby wypadek zrodził totalny chaos w mojej głowie. Uszkodzony błędnik, zespół przedsionkowy…Umiałam z tym funkcjonować . Stan się jednak pogorszył okropnie. Skonstruowanie prostego pisma zajmuje mi obecnie tyle czasu, w którym mogłam śmiało napisać trzy poważne sprawy. Nie daję rady…zwyczajnie. Zmniejszone tempo i popłynęłam z nurtem jak tysiące przedsiębiorców w tym kraju. Horror , którego nie przewidywałam.Z „twardziela” stał się pył, którego może zdmuchnąć niemowlak. Totalna niemoc, rozchwianie, wypalenie …Przepraszam, ale z dniem dzisiejszym kończę wpisy na blogu. Nie mam sił już grać, że jest dobrze.Przepraszam też, że na czas jakiś wyłączę się z niesieniem pomocy tym, którym służyłam w potrzebie.
Muszę odpocząć . Stanęłam na rozdrożu , nie wiem, którędy mam iść . Los wrzucił mnie w grono tych najsłabszych , tak bliskich mojemu sercu od zawsze.Kurcze….jak to boli…, już łez mi pewnie brakuje . Nie mogę wspierać dzieci , Kubutka mojego. Teraz Oni od czasu jakiegoś kupują leki dla mnie, męża, dzielą tym, co mają. To nie tak miało być..pękłam.
Boże, ja mam jeszcze tyle do zrobienia. Chciałabym oddalić lęki , o kolejne jutra. Wyjdę z tego, tylko daty nie znam. Proszę tylko o myśl szczerą, modlitwę…Do odczytania za czas jakiś…Babcia Gosia
Marzę, aby wyjść z tego piekła niemocy i grać rolę w swoim życiu nadal. Najpiękniejszą byłaby ta, opisana w pięknym opowiadaniu …
„ Babcia Fritzowa w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat ciągle mieszkała w swoim starym gospodarstwie, robiła sama makaron, prała w pralce z wyżymaczką, którą trzymała w piwnicy. Uprawiała warzywniak – tak wielki, że mógłby wyżywiać wszystkich mieszkańców okręgu Benton – jedynie za pomocą motyki i szpadla. Jej siedemdziesięcioletnie dzieci żywo protestowały, gdy upierała się, że będzie kosić swój olbrzymi trawnik archaiczną kosiarką bez napędu.
– Pracuję na dworze tylko wtedy, gdy jest chłodno, wczesnym rankiem i wieczorem – tłumaczyła babcia – i zawsze mam na głowie kapelusz, który chroni przed słońcem.
Mimo to jej dzieci poczuły zrozumiałą ulgę, gdy usłyszały, babcia chodzi w południe na lunch do miejscowego klubu seniora.
– Tak – przyznała się babcia, gdy jej córka kiwała głową na znak pochwały. – Chodzę im gotować. Ci starzy ludzie są mi bardzo wdzięczni!”
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Hslac_tmcNE[/youtube]
Permalink
Mam nadzieję Gosiu, że mi to kiedyś wybaczysz, ale nie mogłam inaczej. Błagam, pozwól sobie pomóc!
http://www.pomagamyzosi.pl/?p=11175
Permalink
Tylko nie to!!
Permalink
Gosiu odpocznij. Sama miewam takie okresy, gdy oddalam się od świata wirtualnego. Czasami potrzeba nam ciszy. Ale jakby co wiesz, gdzie mnie znaleźć. Zawsze czekam z otwartymi dłońmi. Pamiętaj o tym.
Permalink
Gosieńko, jesteśmy z Tobą całym sercem.
Permalink
babciu Gosiu, czlowiek jest tylko czlowiekiem i ma swoje granice. Ty swoje naciagalas do granic mozliwosci, niejednokrotnie przekraczalas, oszukujac wlasne cialo, by pomoc innym. Pusto tu byedzie bez Ciebie, ale nikomu nie pomozesz, jesli nie bedziesz miec sily, wiec dbaj o siebie, wypoczywaj, zdrowiej, my tu wszyscy grzecznie na Twoj wielki powrot poczekamy, bo wierze, ze niedlugo wrocisz i zatrzesiesz posadami blogosfery 🙂 Nie jestes sama, mnostwo ldzi o Tobie mysli i modli sie o sily i zdrowie dla Ciebie i Twojej Rodziny. Nigdy sie nie poddawalas i wierze, ze i tym razem wyjdziesz na prosta silniejsza niz kiedykolwiek.
Permalink
Pani Małgosiu,smutno mi,ale rozumię Panią,czasem tak trzeba,wyciszyć się,odejść w kąt i zbierać siły.Z całego serca życzę Pani zdrówka.PRoszę szybko wracać na bloga,ja będę tutaj często zaglądać.Mocno ściskam.
Permalink
Babciu Gosiu zawsze rycze gdy czytam twoje posty, dzis tym bardziej, los jest okkrutny gdy tak was doswiadcza, wierze ze i tym razem uda sie tobie podniesc, bede sie o to modlic
Permalink
Pani Małgosiu, tak przykro,że musiała to Pani napisać. Wierzę, że jeszcze wszystko się zmieni i wkrótce będzie Pani kontynuować swój blog, wiele osoób na to czeka. Pozdrawiam serdecznie i pamiętam w modlitwie. Tereska
Permalink
Kochani czytelnicy Pamiętnika babci Gosi….
Gosia całkiem po prostu podupada na zdrowiu bo nie ma za co wykupić leków, jest niedożywiona i zmęczona ciągłym myśleniem skąd wziąć pieniądze .Nie napisała nigdy wprost, że żyje bardzo, bardzo skromnie, dlatego proponuję wsparcie finansowe – ile kto może.Zawsze to Ona prosiła dla innych bo uważała, że są biedniejsi i bardziej potrzebują – może i są ale dzisiaj to my babci musimy pomóc.
Podaję swój email na który proszę kierować zapytanie o konto Gosi.Na forum to niemożliwe ponieważ wiemy jak to się może skończyć (kto czytał wszystkie wpisy to wie o czym mówię)
martak123@poczta.fm
Marta
Permalink
Panie Boże! Wystarczy! Babcia Gosia to człowiek już przetestowany, sprawdzony i wciąż wierzący w Ciebie!
Odpuść!
Chętnie Ci wskażę kilku padalców, którym trzeba dać nauczkę…
Czytacze do portfeli! Bieda w nich popisuje,ale coś tam jeszcze znajdziemy i podzielimy się. Musimy!
Drugiej takiej wirtualnej babci nie było i nie będzie!
Permalink
Dokładnie Marto. Dobrym słowem Gosia nie zapłaci za leki.
Dlatego trzeba się zorganizować i pomóc Gosi. Dziś w południe rozpoczęłam zbiórkę dla Gosieńki za pośrednictwem strony mojej córki.
Nie biadolcie kochani, tylko otwierajcie portfele – bo tego Gosia teraz potrzebuje najbardziej.
Permalink
Gosiu, jestem z Tobą. Boże , daj Gosi siłę do walki z chorobą.
Pozdrawiam cieplutko
Permalink
Przykro mi p.Gosiu,rozumiem potrzebuje pani wyciszenia…ja też mam teraz jeden z tych złych momentów w życiu i też próbuję się wyciszyć.Trzymam za panią kciuki i modlę się bardzo o zdrowie dla całej pani rodziny.Mam nadzieję, że jak pani odpocznie, uaktywni pani wpisy na blogu.Jest pani silną kobietą,ja to czuję.Damy radę….ja myślami jestem z panią.Proszę pamiętać jak jest pani ważna dla ludzkości…drugiej takiej osoby nie znam.Pozdrawiamy i całujemy.Pa.
Permalink
Raz jeszcze pozwalam sobie na opinię: otóż Kochani – odpoczynek i wyciszenie u Gosi jest niemożliwe, gdyż pustka w portfelu nie pozwala na wyłączenie się z rzeczywistości ponieważ myśli i nawet gdzieś podświadomie w snach problem powraca. Kto „doświadczył”tego wie najlepiej o czym mówię. Każdy kto wchodzi na bloga niech przekaże tylko 1 zł (zobaczcie ile jest wejść)na pewno nie zbiednieje a uzbiera się niezła suma.Gosia jak zacznie leczenie i zażywać będzie leki to szybko do nas powróci bo nie raz o tym się przekonaliśmy.
Raz jeszcze proszę – otwórzcie swoje serca bo Ona przecież nie poprosi wprost………..
Marta
Permalink
Dokladnie ,podpisuje sie pod tym co napisala Natalia,;)Kiedy byłam mała dziewczynka myslałam sobie ze gdyby kazdy z miliona osob dal mi zlotowke to bylabym milionerka;)A wiec zlotowka do zlotowki ,musimy wesprzec Babcie Gosie pokazac ze nie jest sama !!Magda
Permalink
Apel Doroty upowszechniam, Gosiu, mogę i szczerze życzę sił do walki z paskudztwem i zdrowia, wszystko inne będzie- wierzę,że Ty która zawsze pomagasz Innym nie zostaniesz sama, Nie wiem jak Ci dodać otuchy, nie wiem jak pomóc- ta bezsilność jest straszna…, apel upowszechniam i dziękuje Dorocie, że woła o pomoc
Permalink
Babciu Gosiu, dużo zdrówka! Otaczamy rodzinnie modlitwą.
Permalink
„A po nocy przychodzi dzień, a po burzy- spokój…”
Życie jest jak koło które się kręci i na którym obrało się punkt- wraz z jego ruchem raz się jest na górze, a raz na dole- tylko po to, aby po chwili powrócić znowu na wysokości.
Trzeba się niestety pogodzić z tym nieubłaganym jego posuwaniem się i faktem, że ciągle na górze być nie można, że czasem zejście na dół jest nieuniknione… Ale jednocześnie widzieć, że przed nami znowu jest góra i spokój.
Mówi się, że Bóg kładzie kłody pod nogi tym, których kocha najbardziej- i to się najczęściej sprawdza.
Mimo to właśnie ci ludzie mają w sobie odpowiednią siłę aby owe kłody pokonać czy ominąć- czasem samotnie, czasem z pomocą innych.
Choroba, nieszczęścia, klęski jedna za drugą- dają do myślenia i zniechęcają. Jednak po drugiej stronie naszego koła już czekają ludzie aby pomóc i lepszy Los.
Trzeba czasem tylko usiąść na chwilkę, zacisnąć zęby i odrobinę odsapnąć aby nabrać siły na dalszą wędrówkę ku górze.
Góra nadejdzie jeśli tylko my się nie poddamy i nie zostaniemy w miejscu.
Inni też pomogą iść, a koło zatoczy się dalej.
To co sami dajemy światu- to samo do nas wraca. Co wypuścimy od siebie- to do nas przyjdzie. Oddajesz innym miłość i pomoc- ona nadejdzie także od innych dla Ciebie.
Zbieg okoliczności, a może i ciekawostka toczącego się Koła:
Trafiłam do Ciebie przez blog Kochamy Laurę. Weszłam i pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam przy wpisie był rysunek…
Ten sam, który kilka lat temu narysowałam gdy było mi źle i wpuściłam w sieć kiedy się poprawiło…
Zatoczyłam swoje koło i to, co wypuściłam właśnie u Ciebie wróciło do mnie. Przy całej nieprzemierzonej i przepastnej wielkości sieci i mnogości wszelakich obrazków…
Twoje czyny do Ciebie też wrócą- czynisz dobro, dobro wróci.
Ja życzę ci, aby twój smutek- tak samo jak mój- przeminął i został tylko śladem w sieci który być może kiedyś tylko wspomnisz z nutą rozrzewnienia.
Nie załamuj się i czekaj na światełko w tym tunelu w którym jesteś- ono wkrótce nadejdzie.
Otaczam modlitwą i pozdrawiam szczerze
Permalink
Babciu Gosiu jestem z Tobą. Zawierzam Bogu Ciebie z prośbą o siłę i dużo zdrówka !!! I wierzę, że teraz Przyjaciele są z Tobą i pomogą !
Permalink
Pani Gosiu jestem z Panią całym sercem! Wierzę, że wkrótce Pani powróci do blogosfery i to będzie dzień, na który wszyscy będziemy czekać. Teraz najważniejsze jest Pani zdrowie i siła. Tylko spokój, odpoczynek może to dać. Proszę wracać do zdrowia i do nas. Będziemy czekać!!!
Przytulam gorąco!!!
Permalink
Popłakałam się.
Brakuje mi słów…
Kilka dni zastanawiałam się , co napisać…
Myślę, że to co teraz napiszę podzieli wiele osób.
Nie znikaj z blogowego świata. Nie oczekujemy, że będziesz tu wchodzić i pisać, że jest ok. Byłaś i jesteś dla nas ważna.Czy będzie coś złego w tym, że będziesz tu zostawiać swoje łzy? Ty ocierałaś je wielu z Nas, pozwól nam teraz ocierać swoje.
Jan Paweł II kiedyś powiedział ,, Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi,,
Jesteś WIELKĄ BABCIĄ KUBUSIA
Permalink
Babciu Gosiu -jesteśmy!
Permalink
Babciu Gosiu wierzę, że będzie dobrze 🙂 Tyle razy udało się odbić od dna, uda się i tym razem. Wszyscy kiedyś odejdziemy. Najważniejsze jest jak żyjemy i co po sobie zostawimy. Ty zainspirowałaś innych do pomocy. Już zmieniłaś nas na lepszych. Jesteś dla nas niedoścignionym przykładem poświęcenia się dla innych, a to, że czasem upadasz przypomina nam tylko, że jesteś człowiekiem. Pan Bóg doświadczając Ciebie chciał zmienić nas, więc proszę, zostań z nami ile będziesz mogła i pokaż nam jak czynić dobro żebyśmy kontynuowali Twoje dzieło.
Permalink
Gosiu
Jestem z Tobą !
Trwaj !