Dramat wdowy z Bydgoszczy: egzekucja po ostatni grosz;
Wdowa z trójką małych dzieci pozostawiona bez środków do życia z powodu nadgorliwości komornika
LINK DO ART.
Bezradność wobec tony spraw zwala z nóg, zabiera resztki sił . Tyle dramatów , tragedii wokół się wije, ja już coraz częściej wymiękam.
Tym razem błagam całym sercem wszystkich czytelników o pomoc Ewie…Wdowa z trójką dzieci!!
Dziewczynki w wieku dwóch i pięciu lat, chłopczyk lat osiem…Ona sama w koszmarnej rzeczywistości, która spadła niczym grom. Dwa lata temu tragicznie zginął Jej mąż. Przyczyna śmierci do dzisiaj nie została wyjaśniona. Stara się z całych sił zadbać o dom, dzieci …Trudny , bolesny odcinek życia.
Problemy zwalają się lawiną, wielu z nas zna te stany….ja też. W chwili, kiedy brakuje na chleb bieda przeradza się w ubóstwo. Stałe płatności, żywność…leki dla dzieci. Psychika zawsze podpowiada, że w pierwszej kolejności życie. Płatności…jakoś damy radę. Z czasem pętla długów tak zaciśnie, że oddechu brakuje . Ewa potrzebuje siły do opieki nad swoimi maluchami . Potrzebują wszystkiego..odzieży , żywności , może kilku złotych . Muszą przetrwać , bez pomocnych dłoni, otwartych serc nie dadzą rady. Uśmiech na tych ślicznych buźkach zgaśnie. Nie mogę być obojętna i wiem, że całego świata nie zbawię. Tych dłoni błagających o pomoc jest tak wiele !!!!!
Proszę, jeżeli możesz…zatrzymaj się na chwilkę , pomyśl, czy możesz jakoś pomóc .
Proszę, błagam wręcz w imieniu Ewy, dzieciaczków ….POMÓŻMY ,,,,za, co całym sercem dziękuję.
Podaję kontakt – adres e-mail do Ewy . Pisząc do niej , wskaże swoje potrzeby .
Możesz też napisać do mnie, ja pokieruję dalej…tylko tyle mogę. Babcia Gosia
Jeżeli chcesz, opublikuj ten krzyk rozpaczy dalej !!!!!! Dziękuję ..
Niebo bez przyjaciół
Człowiek, koń i pies wspinali się mozolnie po zboczu góry. Byli zlani potem i umierali z pragnienia, bo słońce grzało niemiłosiernie. Na zakręcie dostrzegli wspaniałą bramę, całą z marmuru, prowadzącą na wyłożony bryłami złota plac, gdzie biło źródło krystalicznie czystej wody. Wędrowiec zwrócił się do strażnika pilnującego wejścia:
– Witaj!
– Witaj, wędrowcze!
– Powiedz mi, coż to za piękne miejsce?
– To niebo.
– Jakie to szczęście, że trafiliśmy do nieba! Jesteśmy bardzo spragnieni.
– Możesz wejść i napić się do woli – odrzekł strażnik wskazując źródło.
– Mój koń i pies także są spragnieni.
– Bardzo mi przykro, ale tutaj zwierzęta nie mają prawa wstępu.
Wędrowcowi bardzo chciało się pić, ale nie zamierzał opuszczać w biedzie swoich przyjaciół. Z żalem podziękował strażnikowi i ruszyli w dalszą drogę. Wspinali się jeszcze bardzo długo i całkowicie wyczerpani dotarli do starych, zniszczonych wrót prowadzących ku polnej drodze wysadzonej drzewami. W cieniu nieopodal leżał człowiek z głową przykrytą kapeluszem.
– Witaj! – odezwał się wędrowiec.
Wyrwany ze snu mężczyzna skinął tylko głową.
– Umieramy z pragnienia, ja, mój koń i mój pies.
– Pośród tych skał znajdziecie źródło. Możecie tam pić do woli.
Kiedy już wszyscy ugasili pragnienie, wędrowiec podziękował nieznajomemu.
– Wracajcie tu, kiedy tylko przyjdzie wam na to ochota.
– Powiedz mi, jak nazywa się to miejsce?
– Niebo.
– Niebo? Przecież strażnik marmurowej bramy powiedział, że niebo jest tam!
– Tam nie było nieba, tylko piekło.
Wędrowiec poczuł się zbity z tropu.
– Nic z tego nie rozumiem. Jak mogą piekło nazywać niebem? Pewnie niejeden człowiek dał się oszukać!
– Tak naprawdę to oddają nam wielką przysługę, bo tam zostają wszyscy, którzy są zdolni porzucić w biedzie swoich najlepszych przyjaciół…
Permalink
Współczuję tej pani.Modlę się o lepszy los dla ludzi skrzywdzonych jak właśnie ta pani.Życzę zdrowia i wsparcia.Karolina.