Jesteśmy w DOMU!!! Boże, dzięki!!!. Monikę wypisali ze szpitala. Zagrożenie jest nadal , musi leżeć, ale w domu . Zaopatrzona w leki odpoczywa. Radość Kubusia…widok bezcenny. Radość Mamy z widoku Synka…bezcenna. Za tydzień kontrola, ile dzidziuś ma miejsca do „wzrastania”. Diagnoza kierunkuje, że Maleństwo troszkę się rozpycha. Musi się odpowiednio ułożyć do tej cudownej podróży pod Sercem Mamy. Córka jest słaba, ale szczęśliwa…
Trudno zrozumieć wiele spraw. Często błądzę myślami, szukam rozwiązania, układam osobisty scenariusz na kolejne dni . Nie ja sama…Każdy z nas ma swoje cele w życiu , zmierza do ich realizacji . Potknąć się, zachwiać – to niewielka porażka. Upaść , poobijać się – to boli . Płyną jednak z czasem siły, które pozwolą wstać , iść dalej .
Dzisiaj wiem, że poprzeczki, które sobie stawiałam lat temu wstecz były dość wysokie.
Wbrew wszystkim i wszystkiemu docierałam do obranego celu. Przechodziłam przez niewidzialną metę, którą sobie sama wyznaczyłam. Uważałam, że nie ma spraw niemożliwych do załatwienia. Szłam często bardzo długo pukając do wielu podmiotów.
Zdobywając kolejny cel wzmacniałam się , napływały szybko siły do kolejnych wyzwań.
To jest moja przeszłość …W tym swoim scenariuszu nie przewidziałam , że nastanie czas, w którym pasmo porażek stanie się moim cieniem. Nie przewidziałam, że jest coś , czego w żaden sposób przeskoczyć się nie da . Walka o zdrowie bliskich będzie potężną bitwą, do której nie byłam wcześniej przygotowana . Każda choroba zaskakuje , niczym zorganizowana szajka groźnych typów osacza . Stajesz się zakładnikiem związanym ciężkimi łańcuchami niemocy . W tym bólu trudno ułożyć myśli, obrać drogę do wolności . Staję się słaba, bezbronna, błysk myśli…przegrywam. Pewnie Dobry Bóg z czasem koi okrutną niemoc , nakazuje dalej opracowywać schemat do dalszej drogi.
Przed diagnozą Kubusia takich strzałów niemocy miałam wiele….niemocy związanej z bezradnością wobec cierpienia bliskich , z czasem ich pożegnania, trudnych rozstań na zawsze . Psychika zatrzymała te obrazy , odtwarza je, kiedy tylko zechce.
Przez ostatnie cztery lata koncentruję się nade wszystko nad Kubusiem, pomocą w walce o Jego umysł. Okrutna ciemność panowała prawie pół roku . Pełna izolacja dziecka była konturem strasznego obrazu, który los nakreślił. Głęboka wiara, cierpliwość, pokora i ta myśl przewodnia „ MUSI, ZWYCZAJNIE MUSI NASTAĆ PRZEŁOM” towarzyszyła z chwilą wschodu słońca , cały dzień, w nocy …Pierwsze sygnały drobnych sukcesów, okazania gestem, wzrokiem, że zaczyna rozumieć nasz przekaz – to chwile, które zrodziły wielką radość, wyzwoliły tony energii do ciężkiej pracy. Straszny kontur obrazu zmieniał swój wygląd. Malutkie kropki szczęścia, z czasem coraz większe kolorowe barwy. Obraz nie jest jeszcze w pełni zamalowany , co dnia nanosi się nowy odcień .
Autyzm jest i pewnie będzie . Pracować trzeba cały czas , aby te barwy zaostrzać. Chwilka zaniedbania może sprawić, że wrócimy do punktu zerowego. Do tego w życiu dopuścić nie można…Kubuś ma już 6 lat ..mój maleńki bohater !! Decyzja o drugim maleństwie zapadała u moich Dzieci rozważnie…Wszyscy, wraz z Kubutkiem czekamy na ten Dar Życia.
I ponownie los zaskoczył…Jasne, gdyby pesymizm tkwił na pierwszym miejscu pewnie balibyśmy się wyjść na ulicę. Negatywne myśli trzeba oddalać z ogromną siłą…Tak staram się żyć, tak żyją też moje dzieci. Zagrożona ciąża już w prawie czwartym miesiącu – ponowny szok, dezorientacja , czekanie…Z boku Przyjaciółki – Pokora, Wiara, Cierpliwość , Nadzieja …Modlitwa , słowa otuchy od Przyjaciół dają ukojenie, zbieram myśli , co dalej..
Jak zorganizować kolejne dni, miesiące, aby przetrwać…jeszcze nie wiem…, a to totalnie osłabia. Kubutek, maleństwo, ,,dzieci. W moim domu mieszka jeszcze młodsza córka.. Mój , nasz Anioł Stróż . Dwoi się , troi , ,,jest wszędzie, gdzie pomoc potrzebna.
Jest mój mąż…od roku nie pracuje. Szeroka diagnostyka ujawnia różne schorzenia . W styczniu złoży dokumenty …Renta wobec wielu zaburzeń stanie się rzeczywistością.Ja…ja muszę pracować. Zupełnie nieoczekiwanie stałam się jedynym żywicielem Rodziny.
Czy w tym gąszczu zawirowań odnajdę kolejną kładkę , aby iść dalej przez życie ?
MUSZĘ!! tego jestem pewna. Co mnie popchnie do tej wędrówki ?? Wiedza, że tysiące osób ma potężniejsze problemy . Ponownie czas stał się największym wrogiem. Czekanie na stabilizację…Póki, co żyjemy chwilką- tu i teraz . Jestem z dziećmi , Kubuś jest bardzo grzeczny…Boże, prowadź nas i trzymaj w ramionach…Tak trudno znowu iść..
Życie może być ciężkie, okropnie ciężkie. Życie może ci głęboko zranić duszę. W takich chwilach, pełnych udręki, każdy człowiek szuka pocieszenia. Bez pocieszenia trudno jest żyć(..)Pocieszenie jest jak łagodny balsam spływający na głęboką ranę. Pocieszenie jest jak nieoczekiwana oaza na bezkresnej pustyni, która pozwala ci znowu uwierzyć w życie. Pocieszenie jest jak łagodny, uspokajająca dłoń na twojej rozgorączkowanej głowie. Pocieszenie jest jak dobre oblicze kogoś, kto zrozumie twoje łzy, kto wysłucha twojego udręczonego serca, kto w twojej trwodze i rozpaczy zostanie przy tobie i pozwoli ci znowu ujrzeć parę gwiazd na niebie(..).
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=y10YacTVy-E[/youtube]
Permalink
Bo wiara czyni cuda a nad przepaściami rzuca mosty!!!
Kochana babciu Gosiu musisz więc wierzyć i wytrwać… Masz ogromne serce i wierzę w to , że znajdziesz w nim siłę by dalej walczyć, by się nie poddawać choć życie kolejny raz powala na kolana… są dni kiedy wątpimy, kiedy to co nas spotyka jest niezrozumiałe, powoduje cierpienie… pytamy dlaczego ale znikąd odpowiedzi… dlatego tak potrzebna nam ta wiara , ta nadzieja… Babciu Gosiu ja wiem , że masz jej w sobie tony !!! Przytulam najmocniej jak potrafię i wysyłam całusy od Zosi !!!
Permalink
Dzięki Bogu. Trzymajcie sie i dbajcie o siebie. Pozdrawiam
Permalink
Gosiu…jestem z Wami…ściskam!!!!
Permalink
Babciu Gosiu, wiara czyni cuda. Ale czymże by ona była sama, bez nadziei i miłości?? Na pewne pytania nie znamy odpowiedzi, ale musimy stawiać temu czoła. Przecież nigdy nie jesteśmy sami. Cieszę się, że jesteście razem w domu! Przesyłam uściski. Trzymajcie się!
Permalink
Chwała Bogu ze wszystko dobrze i bedzie dobrze, Bóg nie pozwoli na taka krzywdę, a my czy to rodzice czy dziadkowie chcemy dla tych maluszków jak najlepiej i jestesmy w stanie poswiecic bardzo wiele, trzymajcie sie
Permalink
Piękny blog…. piękna Rodzina… i ten filmik….to wszystko porusza serca…mam wśród najbliższych autystycznego chłopca,żyję tym problemem, życzę Wam siły i wytrwałości….
Permalink
Pani Gosiu, będzie dobrze, musi być dobrze!! Jestem z Wami całym sercem!!
Przytulam!!
Permalink
Czytam często, komentuję rzadko, ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że Córka jest w domu, trzymam mocno kciuki, uwierz mi- JESTEM Z WAMI MYŚLAMI I NIE TYLKO.
Mocy przybywaj do Córki B. Gosi