Byłam dwa dni u Motylka . W środę kończy swój pierwszy „poważny” etap edukacji w zerówce .
Córka przyniosła wszystkie prace wykonane przez Kubusia w roku szkolnym. Wycinanki, kolorowe obrazki , prace, które robił wraz ze zdrowymi dziećmi . Samodzielnie pisane literki, cyferki …Wiele z nich nie jest doskonałych, ale są JEGO i tylko Jego…Wynik ogólnie zdobyty za pracę na wszystkich obszarach według Nas jest bardzo, bardzo dobry. Kubuś w pierwszym półroczu uczęszczał na zajęcia sporadycznie. Infekcje, które towarzyszą nie pozwalały pójść do szkoły . Zmęczony, zbolały walczył o powrót do zdrowia . W pierwszym półroczu zdobył niewiele punktów obrazujących zakres umiejętności dziecka w wieku pięciu lat . Dla nas , to był ogromny sukces…Kubuś wszedł w grupę. Przełamywał swój strach, lęk przed innymi , dostosowywał się do współpracy z rówieśnikami.
Bywały dni, kiedy nie chciał pójść do przedszkola ….Bywały dni, kiedy izolował się od grupy. To nic ..
Sukcesem jest sam fakt, iż tam przebywał sam, bez nas…Nauczył się kilku wierszyków…Nie powie ich płynnie, choć bardzo się stara. Jąkanie, czasami brak koncentracji jest barierą, którą musi pokonać.
Jedna ze scen w przedszkolu tak bardzo zakodowała się w mojej psychice ….To było na początku roku szkolnego…Kubuś biegał po sali, chciał jakąś zabaweczkę. W tym czasie dzieci miały pracować ..
Pani poprosiła Kubusia, żeby przeszedł do pomieszczenia obok, usiadł na chodniczku, wyciszył się. Za czas jakiś Pani po niego wróci…
Motylek poddał się …siedział grzecznie kilka minut z rączkami na kolanach…Po kilku minutach przyszła po niego druga z opiekunek grupy, poprosiła, żeby Kubuś powrócił . Nie reagował , siedział dalej grzecznie …Pani prosiła …Kubuś powiedział, że ta Pani, która Jego posadziła może tylko Jego zabrać….bo obiecała, że po niego przyjdzie. Przyszła opiekunka, dał Jej rączkę, powrócił…
Pierwszy raz dostosował się do polecenia osoby obcej….Trening Jego umysłu to cykl poleceń , potem wykonanie zdania, nagroda… Życie na żeton trwa cały czas …Do tamtej chwili wykonywał polecenia tylko zadane przez bliskich, terapeutów …
Nie, Kubuś nie kwalifikuje się jeszcze do pójście do klasy pierwszej. Będzie od września kolejny raz uczęszczał do ZERÓWKI .
Przed nim jeszcze tysiące godzin odrębnych terapii, żeby w zbliżonym tempie do dzieci zdrowych opanował program….Czy podoła? Nie wiem…Wierzę, że ten trud ze strony dziecka, wkład pracy córki, terapeutów zrodzi owoc ….
Praca nad kształtowaniem umysłu maluszka trwa trzy i pół roku…już, aż, tylko…Najtrudniejszy etap pewnie za nim…Początki, to było zwyczajne szukanie szczeliny w pancerzu, który nagle został na Niego zarzucony . Głuchy, niewidomy…sam ze swoimi myślami . Pierwsze sygnały, że nas słyszy, uśmiech zarysowany na buźce ….to były malutkie Cuda, które dodawały sił do walki. Ogromnej wiary, nadziei, że jest szansa. Drogowskazem byli terapeuci . Rozwój biologiczny odbywał się poprawnie…..tylko umysł , ster organizmu zagubił się w krainie autyzmu .
Te trzy lata walki ….to sukcesy ogromne, ale i porażki . Nauczyliśmy się tylko cieszyć z sukcesów…Porażki oddalamy, wypychamy ze swojej psychiki . Odbieramy je, jako zły sen, który musi się kiedyś skończyć . Córka doskonale opanowała radzenie sobie w chwilach ogromnego pobudzenia Kubusia, kiedy pojawia się agresja, autoagresja…Chroni dziecinkę, żeby nie zrobił sobie krzywdy…Ciosy…tak, przyjmuje je na siebie w chwilach okrutnego ataku . Przecież wie, że Jej Syn nie jest niegrzeczny. Agresywne zachowanie jest elementem zaburzenia , którego dziecko nie kontroluje, nie przewiduje . Boże, dzięki ogromne, że te traumatyczne sceny zmieniają swoją amplitudę , są sporadyczne…
Tak bardzo wierzę, że w kolejnych dniach, tygodniach Kubuś będzie uwalniał swój umysł z kokonu, który Jego blokuje…Wierzę, że zwiększymy cykl terapii , które z wiadomych względów zostały ograniczone . Wierzę, że dobry Bóg da mi tyle sił, abym mogła pracować, wspierać dzieci .
Cały czas marzę, wierzę . Zaszczepiłam pewnie te emocje moim dzieciom , i to jest mój ogromny sukces w życiu . Trzeba walczyć , ale i ubierać płaszcz pokory wobec wielu spraw . Ktoś narysował ten tor drogi ….przeszkody, ale i proste odcinki . Bunt wobec stanu nic nie zmieni. Każdy z nas ma swój szlak , który pokonać trzeba, aby dojść do mety….No to idziemy!!!
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=KC_OyBHwjZ8[/youtube]
„Oto co do nas najczęściej mówiono, gdy byliśmy dziećmi:
Stój prosto, ruszaj się, bądź cicho, pospiesz się, nie dotykaj, uważaj, zjedz wszystko, umyj zęby, nie pobrudź się, pobrudziłeś się, nie mów tyle; powtórz co ci powiedziałem; powiedz: przepraszam, przywitaj się, chodź tutaj, nie chodź za mną bez przerwy, idź się pobawić, nie przeszkadzaj, nie biegaj, nie spoć się; uważaj, bo upadniesz; mówiłem, że upadniesz; to twoja wina, nigdy nie uważasz, nie potrafisz, jesteś za mały, sam to zrobię, teraz jesteś duży, połóż się spać, wstań, zrobisz to później, mam dużo roboty, pobaw się sam, okryj się, nie wychodź na słońce, nie mówi się z pełnymi ustami.
A oto, co chcielibyśmy, by do nas mówiono, gdy byliśmy dziećmi:
Kocham cię, jesteś piękny, jesteśmy szczęśliwi, że cię mamy, porozmawiajmy trochę o tobie, znajdziemy trochę czasu tylko dla nas; jak się czujesz?; jesteś smutny, boisz się?; dlaczego nie chcesz?, jesteś wspaniały, jesteś delikatny i mięciutki, jesteś wrażliwy; opowiedz mi co czułeś; jesteś szczęśliwy; lubię, gdy się śmiejesz; możesz popłakać jeśli chcesz; jesteś niezadowolony, co cię martwi?; co cię zdenerwowało?; możesz powiedzieć wszystko, co chcesz; ufam ci, lubię cię, ty mnie lubisz; kiedy mnie nie lubisz?; słucham cię, jesteś zakochany, co o tym sądzisz, lubię być z tobą, mam ochotę z tobą porozmawiać; chcę cię wysłuchać, kiedy jesteś nieszczęśliwy ; podobasz mi się taki, jaki jesteś; jak pięknie być razem; powiesz mi jeśli nie mam racji”. Bruno Ferrero
Permalink
Kubusiu jesteś dzielny, masz kochanych Rodziców i Babcię, którzy walczą o Ciebie, o Twój powrót do naszego świata. Buziaki dla Ciebie od Justynki,która w piątek kończy swój pierwszy etap przedszkolny.
Permalink
Pani Gosiu. To wspaniale, że Kubuś odnosi coraz to nowsze sukcesy. Tak się cieszę, że mam tę możliwość, aby o nich czytać. Daje mi to wiarę w to, że i mój synek będzie mógł dorastać wśród zdrowych dzieci i cieszyć się dzieciństwem. Pozdrawiam Państwa bardzo cieplutko!
Permalink
Oj Gosiu, Gosiu gdybyś zobaczyła pierwsze kulfony mojego siedmiolatka Frania – czarno mi się robiło przed oczyma a przerażenie w oczach miałam ja bo jak osoba praworęczna ma nauczyć dziecko leworęczne pisania. Kończy się rok szkolny i jest dobrze było by jeszcze lepiej gdyby Franik nie powtarzał „no znowu matma”. Będzie dobrze.