Maj- najpiękniejszy miesiąc w roku . Przyroda budzi się do życia. Szarość minionych dni schowała się pod płaszczem soczystej zieleni, płatków z kwiatów.Magiczny dywan .
Troski, problemy dnia codziennego idą z boku. Próbujmy je tuszować tym, co cieszy oko. Psychika na chwilkę odpocznie , by nabierać sił do kolejnych wyzwań. Chwile , widoki jedyne, niepowtarzalne.
Zapach bzu, maciejki , skoszonej trawy. Prozaiczne…pewnie tak. Prozaiczne dla nas, zdrowych.
Nie każdy jednak tej rozkoszy doznać może. Niewidomy nie zobaczy cudnych kolorów. Świat widzi innymi zmysłami..tak, jak sobie skomponuje . Głuchoniemy nie opowie o tym , co czuje mową , która ma swój dźwięk, tonację. Językiem migowym przekaże .Zrozumieją ten przekaz Ci, którzy znają znaczenie gestów z użyciem rąk. Ciężko chore osoby dorosłe, dzieci …Tyle łóżek na salach szpitalnych, tyle domów, gdzie ktoś może tylko wodzić wzrokiem po suficie . Każda mała plamka, mucha, która przysiadła na lampie jest czymś nowym.
Autyzm….zaburzenie, którego nie widzimy wprost. Inne zachowanie chorego sygnalizuje, że w głowie nastał chaos. Splątane zmysły, odbiór bodźców z zewnątrz jest inny. Węch, słuch, wzrok, smak…emocje. Najlepsze skrzypce w chwili, kiedy pęknie struna nie wydobędą z siebie dźwięku .
Nie zachwycą swoim brzmieniem nawet, kiedy będzie na nich grał doskonały skrzypek. Uszkodzenie mózgu osoby z autyzmem ogranicza, lub całkiem wyklucza możliwość poprawnego odbioru tego, co widzi , słyszy, smakuje, czuje…Soczysta zieleń trawy – może odbierać widok jak ciemną plamę na podłożu . Zapach maciejki , bzu …w jednej chwili może wywołać skojarzenie woni spalenizny. Niepojęte dla zdrowego, rzeczywiste dla osoby z autyzmem. Uwięzione w jednym ciele dwie postacie. ..Zdrowy, pogodny,albo pobudzony z niczyjej winy maluszek, z czasem dorosła osoba.
Stąd właśnie ta refleksja nad tak prozaicznymi sprawami…czerpaniu sił z natury. Zdrowi mają taką możliwość. Tysiące, miliony osób niestety nie. To nie jest dobro materialne, nie jest drogim suplementem, który wpływa na nasze funkcjonowanie…To dar, który daje nam Matka…Matka naturą zwana….
„Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw”.
„Życzę ci odwagi, jaką ma słońce, które codziennie od nowa wschodzi nad wszelką nędzą świata. Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce. Ono nie omija nikogo. Ciebie też nie ominie, Jeśli nie schowasz się w cień. Z każdym dobrym człowiekiem, który zamieszkuje ziemię, wschodzi jakieś słońce.” Phil Bosmans
Z KSIĄŻKI ” AUTYZM CHAOTYCZNY TANIEC UMYSŁU”
Dziecko zagubione w rzeczywistości*
— historia autyzmu od czasów baśni o wróżkach”
Ciekawa treść książki. Łączenie przykładów klinicznych obserwacji dzieci dotkniętych autyzmem, a fikcją literacką.
Dzieci „inne”. Dzieci wyjątkowo genialne, albo zupełnie oderwane od rzeczywistości. Odtrącone przez środowisko, lub unikające kontaktów z własnej woli.
Dzieci autystyczne były inspiracją dla bajkopisarzy. Postacie w wielu bajkach, które znamy od dzieciństwa odzwierciedlały
losy autentycznych przypadków chorych na autyzm. W tamtych czasach — lat temu sto lub więcej — nie pojmowano, że to stan chorobowy.
Zazwyczaj bohaterowie bajek to dzieci, które zrodziły się w magiczny sposób przez wróżkę. Wróżka „podrzucała” swoje dziecko do wychowania biednym rodzinom, a zabierała z kołyski zdrowe dziecko. Inność tych dzieci objawiała się z czasem.
Cytaty jednej z bajek zamieszczonej w książce Dziecko
zagubione w rzeczywistości. Truken La Folle** autorstwa Holendra Johannesa Kneppelhouta (1814–1885). * Alfred i Françoise Brauner, Dziecko zagubione w rzeczywistości, tł. [z fr. ] Tadeusz Gałkowski, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1993.** Tamże, s. 267.
„W cieniu wież jednego z tych starych zamków, które tak bardzo przyczyniły się do malowniczości ziemi Sticht, przy brzegu dużego stawu rozciągającego się w całej okazałości, otoczonego drogami i ścieżkami od niepamiętnych czasów, ukryty był skromny dom, zamieszkiwany przez biednego najemnika z żoną.
Razem z nimi żył dziadek w starszym wieku, którego ciężkie trudy życia bardzo pochyliły ku ziemi, a twarz przypominała osiwiałego satyra. Przed dziesięcioma laty rodzina powiększyła się o czwartą osobę, ponieważ ku radości wszystkich urodziła się córka.
Dziadek tulił ją w ramionach ze łzami w oczach, ze wzruszeniem, na jakie mu pozwalało przeżyte siedemdziesiąt lat.
Dziecko zostało ochrzczone i otrzymało imię Trutje, imię, które wszyscy w tej okolicy wymawiali Truken.
Szybko jednak zorientowano się, że niebo nie było łaskawe dla dziewczynki. Stwierdzono to, gdy osiągnęła wiek, w którym inne dzieci były szczęśliwe, gdy mogły pomagać dorosłym nie po to, by zarobić na życie, lecz w codziennej pracy na terenie własnego domu.
Od samego początku to małe stworzenie wyróżniało się dziwacznym i niepokojącym uporem, który wydawał się być wrodzony.
Nikt nigdy nie widział jej wesołej, nigdy też nie była zajęta jakąś zabawą. Co więcej, gdy ktoś zwracał się do niej grzecznym słowem, na jej twarzy pojawiał się blady jak westchnienie uśmiech. Pozostawała jakby zamknięta w wiecznym milczeniu, którego nie mogły przerwać ani słowa matki, ani groźby ojca, ani też kary stosowane w szkole przez nauczyciela próbującego na niej wszystkie środki, aż w końcu odesłał ją z klasy do domu.
Tak rzadko słyszano jej głos, że zastanawiano się, czy natura w ogóle wyposażyła ją w mowę.
[…] Była zresztą dzieckiem łagodnym, dobrym i posłusznym, podporządkowującym się wszystkiemu, czego od nie żądano.
Jedynie w stosunku do swojego dziadka okazywała uczucia i tuliła się do niego. Wieczorami, gdy stary człowiek, który osiągnął już wiek osiemdziesięciu lat, wracał z pola i siadał, by odpocząć na ławce przed domkiem, patrząc na zachodzące słońce dziewczynka przybiegała do niego, siadała mu na kolanach i głaskała jego twarz swoimi malutkimi rękami lub całowała jego białą brodę […]”.
Bajka dalej opowiada o samotności dziewczynki w swoich myślach, o pewnym przełomie w mowie, kiedy jednym zdaniem zadała logiczne pytanie w obecności swoich bliskich. Opowiada o braku emocji ze strony dziewczynki, których większość dzieci dotkniętych autyzmem jest pozbawionych. Koniec bajki jest przejmująco tragiczny. Schorowany dziadek, jedyna ostoja emocjonalna w jej życiu, którego kochała swoją szczerą miłością odchodził z tego świat. Dziewczynka pragnęła być z nim. Odbierając sobie życie stała się aniołem. Tekst tej bajki przemówił do mnie bardzo mocno. Treść całej książki utwierdziła w przekonaniu, że każda postać autyzmu jest inna, choć nazwana jednakowo. Każdy brakujący fragment mózgu stwarza różne dysfunkcje wśród chorych. Postać autyzmu Kubusia jest pewnie łagodniejsza. Jest szansa, czy tego dokona? Nie wiem. Cieszę się każdym drobnym krokiem na przód i wierzę w ten oczekiwany przełom choćby w sferze mowy. Wyobrażam sobie, że bajkopisarz ująłby postać Kubusia, jako chłopca zagubionego w rzeczywistości.
W żadnej mierze nie złego elfa, a istotkę, która tak heroicznie walczy z samym sobą. Walczy, żeby wygrać i pokonać schorzenie. Da radę i zwycięży? To pytanie nadal jest bez odpowiedzi.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=KC_OyBHwjZ8[/youtube]
KOCHAM CIEBIE MOTYLKU…BARDZO, BARDZO MOCNO . KOCHAM CIEBIE TAKIM JAKIM BYŁEŚ, JESTEŚ, BĘDZIESZ…PRZECIEŻ WIESZ..
PROSZĘ…ZATRZYMAJCIE SIĘ NA CHWILKĘ, POSŁUCHAJCIE PIOSENKI. ŚPIEWA JĄ KTOŚ NIEZWYKŁY, WYJĄTKOWY . KTOŚ, KTO POTRAFI PODBIĆ SERCA LUDZI NA CAŁYM ŚWIECIE…KTOŚ, KTO POKONAŁ WIELE TRUDU…WSZEDŁ DO NAS!!! TEN CUDOWNY KTOŚ, TO CHŁOPCZYK Z AUTYZMEM…David Militello
TAKIE DOŚWIADCZENIA ZAGRZEWAJĄ DO WALKI O POZOSTAŁE DZIECIACZKI , DZIECI Z AUTYZMEM. KUBUTKU, ANIOŁKU …TO DLA CIEBIE MOTYLKU I DLA WSZYSTKICH MOICH WNUCZĄT WIRTUALNIE PRZYTULONYCH DO BABCI SERDUSZKA… JUŻ NA ZAWSZE!!!! MOJE AUTICZKI, INNE CHORUSZKI..KOCHAM WAS BARDZO MOCNO..
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=jTOP-CGrQrU[/youtube]
Permalink
Dziś nadrabiam zaległości w czytaniu blogów. W tygodniu doba dla mnie jest za krótka. Jak zawsze jestem pełna podziwu dla Ciebie Kochana i Twojej Rodziny. Wykonawca tej piosenki jest dowodem na to, że trzeba walczyć o maluszki autystyczne. Szkoda tylko, że rodziny tych skarbów są pozostawione same sobie i tylko dzięki ludziom dobrej woli mają fundusze na terapię. Pozdrawiam Cię Gosiu serdecznie i przesyłam moc pozytywnych emocji