PO BURZY MUSI BYĆ TĘCZA..MUSI!!

Ostatnich minionych kilka miesięcy  w tym moim życiu ….Los posadził mnie siłą na jakąś starą karuzelę, odpalił silnik i ruszyła . Kierunek obierała sama. Zatrzymywała się na ułamek sekundy, sadzała obok mnie coraz cięższy bagaż i ruszała dalej. Mknęłam w tym amoku z coraz liczniejszą grupą widzialnych tylko dla mnie pasażerów …problemów. Tydzień, dwa takiej bezsensownej jazdy wokół własnej osi można znieść.Nadchodzi jednak moment , że  musisz  jakoś zawalczyć, zatrzymać  obłędne wirowanie . Tylko jak??  Zeskoczyć…nie da rady. Skacząc  w biegu , to ogromne ryzyko. Mogę upaść na miękkie podłoże, ale też spaść niefortunnie i już nigdy się nie podnieść.  Opracowanie strategii byłoby łatwiejsze, gdyby pasażerowie zwani problemami  zsiadali z tej machiny, pozwolili się skupić. Nic z tego. Było im dobrze przy mnie i niczym magnes  przyciągałam coraz liczniejsze grupy gapowiczów. Zamykałam oczy, zatykałam uszy. Karuzela nie zmieniała swojego tempa. Problemy zawodowe, problemy  zdrowotne Kubusia, bliskich , moje…Nie dam rady. Niech się kręci ta machina, co ma być, to będzie. Mijał czas, chyba zaczynałam być coraz bardziej obojętna .

Zbudziłam się z letargu, kiedy obok mnie usiadła najbardziej ciężka pasażerka. Wtargnęła na krzesełko tuż obok, rozsiadła się i zepchnęła na brzeg siedzenia . Poznajesz mnie…spytała? BIEDA, tak mam na imię. Rozprzestrzeniam się jak wirus . Ciężko mnie zwalczyć. Atakuję powoli, albo znienacka. Wyssałam z Twojego konta prawie wszystko. Nie utrzymasz tej twojej firmy, bo nie masz za co. Nie zapracujesz, bo już zbliżają się moje przyjaciółki -NIEMOC , BEZRADNOŚĆ , OSŁABIENIE. To jest Twoja kolejna próba kobieto. Nie opłacisz rat kredytów, bieżących rachunków , nie kupisz swoich leków, w lodówce będzie światło, potem i ono zgaśnie. Kiedy dotarło do mnie ostatnie słowo, TWÓJ KUBUŚ …nie starczy na terapie i leki dla niego , Twoje dzieci nie kupią węgla i będzie im zimno. Chwila wahania , podjęłam ryzyko i zeskoczyłam z tej zardzewiałej karuzeli . W życiu mnie nie pokonasz…wrzeszczałam. Poobijana zaczęłam biec przed siebie. Zaczynałam  zauważać  znajome twarze moich bliskich , Przyjaciół. Słyszałam szepty z oddali. Widzimy Ciebie , dobiegnij i opowiedz nam o tej okrutnej przygodzie , wysłuchamy, zaradzimy. Zrzuć z siebie ten bagaż.

Biegnąc,  gdzieś zaczynał układać mi się plan , kolejny cel, nowe wyzwania .Zaczynam pracę od nowa, w innym schemacie. Odbuduję swój budżet, bo muszę. Pojawiła się piękna łuna światła. Dostałam od wydawcy moją książkę. Jej zbyt  zabezpieczy potrzeby Kubusia . DZIECKO, ono jest najważniejsze. Plan, cel i dążenie do niego wbrew  wszystkim przeciwnościom…I słuchanie prawdziwych Przyjaciół. Oj…skrzyczeli mnie i pokornie przyznałam im rację. Dawałam delikatne sygnały, że jest coś nie tak. W chwili, kiedy moja płynność finansowa  zatrzymała się , wierzyłam, że to tylko  kilka dni. Miesiąc, to zbyt długo. Zobowiązania przez podmioty, które  zalegają z płatnościami  na rzecz moich klientów  nagle się zamroziły….Nie potrafiłam, nie potrafię i nigdy nie zrozumiem braku odpowiedzialności  w prowadzeniu własnej działalności, którą praktykuję zaledwie lat dwa . Wystarczy jedno ogniwo, które coś zlekceważy i zapewniam…wszyscy pozostali lecą jak domino  bez swojej winy. To łańcuch powiązany . Chryste, na stare lata babcia w biznes sobie wskoczyła. Już znam te tajniki  i nikt mnie nie „ wykręci”…już nigdy w życiu . A mogłam zwyczajnie mówić głośno wszystkim Przyjaciołom , że tonę…co mam zrobić?? Nie, chciałam być samodzielna, nie obciążać nikogo moją niemocą. Prawdziwy Przyjaciel  odczyta nasz  stan nawet między słowami. Garstce osób po jakimś czasie tej walki solo opisałam w skrócie przyczyny tego przygnębienia. Słowa wsparcia, otuchy …pożyczka  na krótki okres , żeby załatać te najpilniejsze sprawy od cudownych Przyjaciół. Wychodzę delikatnie na prostą. Jeszcze kilka tygodni  i już  powiem, że ta jedna z najtrudniejszych rund w moim życiu już jest czasem przeszłym.   Hiper stres osłabił moje zdrowie i to już oficjalnie sobie przyznam . I z tego wyjdę…Pozałatwiam wszystkie sprawy służbowe do końca, przeżyję Święta z dziećmi i położę się na kilka dni do szpitala. Muszą „ mnie zreperować”  i mknę dalej. Te wszystkie sytuacje w życiu , choć przeogromnie trudne – to jakieś próby . Mogą zabić, albo wzmocnić.  Tym samym tak dobrze rozumiem  wołanie ludzi o pomoc – słowo, wsparcie, dłoń, ramię do wypłakania…Tak chętnie służę pomocą tym, którzy tego wsparcia potrzebują. Trudno się prosi dla siebie…Dla kogoś …Mogę KRZYCZEĆ z całych sił..

Kiedy tak sobie pchałam ten głaz niczym Syzyf, jechałam na zardzewiałej karuzeli  dostałam  dodatkowo strzał…pewnie nieświadomie . Napisała do mnie kobieta, zrzuciła swój bagaż problemów . Wspierałam, jak mogłam najmocniej. Wspierałam słowem. W którymś z –emaili  padły słowa „ Kubuś ma ogromne szczęście . Pani jest taka rzutka, kochają Kubusia, wspierają finansowo . Ja nie mam takich możliwości”. Kolejny zapis  od innej osoby  „ Tyle osób jest przy Was, Kubuś może mieć wszystko , co tylko potrzebuje, dlatego pewnie tak duże postępy robi. „  W tym czasie właśnie Kubutek miał kolejne zapalenie krtani.  Dodatkowe środki, które trzeba natychmiast zainwestować  w leki niekiedy  300, 400 złotych…Teraz, zaraz. Mam na bieżące skromne wydatki. Obędzie się.Trzeci dzień rosół, nic nie szkodzi. Zjemy chleb z dżemem .Dziecko mieć musi. Czekam na zaległe kwoty zobowiązań , uzupełnię braki.

Monika, pytam Mamy Kubusia…macie wszystko do terapii…Papier, kleje, kartki do kserokopiarki ?

Tusz się skończył i laminarka zepsuła…Agnieszka mi wydrukuje. Boże, córcia, jutro, pojutrze kupię…Nie martw się Mamo…tylko się nie martw. Dam radę.

Wpływ  środków na konto, natychmiastowy zakup wszystkiego, co niezbędne dla dziecka, dzieci.Zapasy  do lodówki .Lżej..

Nie, nie uskarżam się . Wiem, że inni mają totalną biedę . Chciałabym im wszystkim pomóc. Nie dam rady…jeszcze nie..

Tylko mit prostuję, że do „obrotnej” babci  spływa lawina pomocy finansowej, dydaktycznej itd. Potwierdzam, zdarza się, że ktoś z Przyjaciół przekaże 50 złotych , niekiedy 100 raz na dwa, trzy miesiące ot tak, dla Kubusia. To bardzo, bardzo dużo. To godzina terapii dla dziecka, kolejna godzina pracy ze specjalistą. W okresie świątecznym Kubutek dostał kilka paczuszek od Aniołków z pomocami dydaktycznymi, słodyczami. Dostał też przepiękny upominek  , kiedy dawno temu pisałam jak bardzo wzmacnia Jego nagradzanie zwykłymi malutkimi zabaweczkami z jajek z niespodzianką . Boże, dostał wówczas ot tak, spontanicznie  karton tych zabaweczek, które kocha po dzień dzisiejszy. Zasypia z tym kartonem, kartonikiem z kredkami. To forma tego rytuału, fiksacji. Muszą być obok niego Otrzymał też nawilżacz od Anioła,. To był chyba mój jedyny KRZYK RATUNKU dla Kubusia. Potrzebował sprzęt natychmiast , a ja nie miałam środków. Prosiłam na blogu o pożyczenie, żeby mógł oddychać…Kochana Dominiczka z Niemiec  przesłała  środki, nawilżacz został zakupiony. Jeszcze bodaj kilka takich miłych akcentów …I zapewniam tych, którzy mogą nie dawać w to wiary…Kubutek nie jest zasypywany prezentami, przyborami, pomocami. Musimy nabywać je sami jak większość z nas. Sporo prac córka robi sama. Wycina obrazki, laminuje je , dalej na nich pracuje z Kubusiem.  Znamy ceny tych gotowych , pięknych pomocy…układanek, cyferek, literek, modelin, ciastolin itd.  Jak dawałam radę, Kubuś miał…nie daję rady, Kubuś nie ma. Trudno, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo..

 Żyjemy na takiej samej huśtawce  finansowej, często przeogromnie skromnie . A ja…ja płaczę do poduszki  i błagam Boga o siły, o niezależność , o spełnienie potrzeb dzieci  tych najważniejszych. Walczę o  zmianę w swoim życiu, o samodzielność. Tylko siły muszą wrócić. Marzę, aby wspierać innych , jeszcze słabszych. Czyniłam to, kiedy dawałam sama radę. Teraz tylko słowem  mogę  i wiarą, że po ogromnej burzy wychodzi tęcza. Piękna, kolorowa . Nam też zaświeci.Jeszcze tylko troszkę . Może pokrótce w ten sposób właśnie „usprawiedliwiłam” często moje zwłoki w szybkim odpisywaniu na emaile, przestoje z dodawaniem systematycznie notek na blogu, jakiś braków, zwolnione tempo. Osłabła babcia , ale już się zbieram. Z Wami moje Anioły nie mogę się nie wzmacniać. Tym ogromnym napędem są słowa przepiękne recenzji mojej książki. Ten prosty przekaz  oparty na prawdziwej historii . Boże , dziękuję za tych ludzi , dziękuję za ich słowa …

Kilka recenzji :

„Gosiu, siedzę i czytam i normalnie ryczę jak szalona :):) W międzyczasie biegam i czytam jakieś wybrane rozdziały domownikom. Książka jest po prostu -PRZEPIĘKNA!!!! kurcze przepełnia ją taką miłością, taką nadzieją :):) Mówię do męża, że żałuję ,że 6 lat temu kiedy dowiedziałam się, że Krystian ma autyzm -nie było jej. Ona by wiele pomogła(..).”

„Książka może być poradnikiem i przewodnikiem po świecie autyzmu i terapii, bo zawiera same sprawdzone i udowodnione naukowo treści, bez żadnych nowinek i rewelacji,  jakie spotyka się na każdym kroku w  internecie i które mogą nieźle namieszać w głowie zagubionego  rodzica. Wskazuje prawidłową drogę, najlepszą z możliwych terapii. Jeśli ktoś jest ciekawy jaka terapia jest najskuteczniejsza i jak powinna być prowadzona , zapraszam do lektury. W książce opisane jest to co spotka  początkujący rodzic  dziecka  z autyzmem na swojej drodze. Wszystko osadzone jest w naszych polskich realiach. Jest nawet apel do naszych rodzimych urzędników”.

„ Książka- ..jest dla mnie przewodnikiem do dobrego, prawego, pokornego życia (..) Pokazałaś jak ustawić należy poprawną hierarchię ważności , aby być szczęśliwym(..)”

„ Babciu Gosiu, dawno nie czytałam książki. Twoją czytam już kolejny raz . Siedzę i rozmyślam o sile, jaka może być w człowieku (..”

„ Jestem terapeutką. Nigdy nie znalazłam tyle wskazówek dla siebie , co w Pani książce. Odtwarzam sobie zapisane w niej słowa w sytuacjach, kiedy któreś z moich podopiecznych dzieci mogłoby mnie zirytować. Dystans do wielu sytuacji i nauka zrozumienia ich potrzeb.”

„ Pani Gosiu, dziękuję za ten podarunek. Zrozumiałam tak bardzo, jak szczęśliwa jestem mając zdrowe dzieci. Nieraz człowiek zdenerwuje się, straci cierpliwość. Będę co dnia i wieczora oddawała się lekturze. Jak mnie coś wytrąci z równowagi, zacytuję sobie  naukę z Pani książki(..)

„ Z dystansem podchodziłam do zakupu książki. Poleciła mi ją……Nie znałam problemu autyzmu i myślałam, że ona jest tylko o nim. Kiedy zaczęłam czytać, nie mogłam skończyć. Nad ranem skończyłam. Czytam ją kolejny raz. To nie jest książka tylko dla rodziców dzieci z autyzmem. To tryska miłością i taką wiarą dla każdego . To źródło nauki jak powinno się żyć i cieszyć(..) Dziękuję(..)

I jeszcze wiele, wiele cudnych, ciepłych słów za które ja Wam dziękuję całym sercem…

Dziękuję Tobie Boże, że pomogłeś mi zeskoczyć z tej okropnej karuzeli i zmierzać już tylko w nowe, lepsze jutro. Muszę spłacić swój dług wobec tych, którzy mnie przytrzymali, opatrzyli i trwają niczym Anioły co dnia..

Babcia Gosia.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=y10YacTVy-E[/youtube]

MALUSZKU, CHCIAŁABYM SZYBCIEJ SIĘ WZMOCNIĆ..JUŻ JEST CORAZ LEPIEJ . ZA KILKA TYGODNI CHWYCĘ TWOJĄ RĄCZKĘ I POBIEGNIEMY NA POLANKĘ. POKARZĘ TOBIE, JAK WIOSNA BUDZI SIĘ Z ZIMOWEGO SNU..BABCIA PEWNIE TEŻ ZASNĘŁA JAKOŚ DZIWNIE JAK TEN MIŚ. DRZEWKA TOBIE POKARZĘ OBSYPANE PIĘKNYMI KWIATKAMI, ROŚLINKI …I BĘDZIEMY ZDROWI, SZCZĘŚLIWI ..DAMY RADĘ SŁONKO..JASNE, ŻE TAK..

4 komentarze


  1. Gosiu :):):)
    Ja nie wiem co napisać :):)
    Przytulam cię mocno ,najmocniej jak się da tylko.
    Ciebie,Kubusia i calutka rodzinkę tak wspaniałych i bliskich mi osób 🙂


  2. Gosiu, zwolnij tempo, pamiętaj o moim powiedzonku -…i ślimak dotarł na Arkę Noego.
    Gosiu, jesteś wyczerpana psychicznie i fizycznie.Usiądź spokojnie na chwilę i uwierz, że idziesz w bardzo dobrym kierunku, jesteś już na prostej.
    Gosiu jestem z Tobą.
    Pozdrawiam cieplutko


  3. Gosiu
    Dziękuję, że Jesteś! To Ciebie nazywam aniołem.
    Modlę się gorąco o zdrowie Twoje, Kubusia i całej rodziny. Nie poddawaj się kochana i nie wsiadaj już nigdy na jakąś tam zardzewiałą karuzelę ze złym towarzystwem. A jak już będzisz musiała to celuj na pięknego łabędzia a obok niech się rozsiądą – zdrowie,zadowolenie,uśmiech,szczęście a wtedy niech się ta karuzela już zawsze kręci, kręci i kręci.
    Milion ciumków


  4. Kazdy wpis to taka bomba pozytywnych wibracji. Nawet jak sie czyta o problemach to bije z tego taka jakas sila.Nie umiem tego opisac. Jak dobrze, ze jest Babcia Gosia!!!!

Comments are closed.