Jeżeli ktoś nie wie jak wygląda moje schorzenie, schorzenie dziecka z chorym mózgiem , chłopca z AUTYZMEM opowiem Wam.
Mam normalny wygląd fizyczny wtedy, kiedy nie mam tego swojego ataku , a one bywają różne i jakże dziwne..to zamilknięcie, totalna izolacja od reszty otoczenia…..to też przeraźliwy krzyk , który wydobywa się gdzieś z podświadomości…..to rzucanie się na podłogę, chęć uderzania główką o twarde, bardzo twarde przedmioty, to jadłowstręt, albo nadmierny apetyt…
W sposób wręcz obsesyjny ustawiam przedmioty jeden na drugim lub w jednej linii……równiutko, tak bardzo dokładnie….mogę spędzać całe godziny ustawiając swoje autka, moje ulubione TOMKI….to wagoniki, które kocham najbardziej z wszystkich zabawek….jak ktoś przesunie jedną z tych ułożonych przeze mnie zabawek zaraz zauważam zmianę…….i przestawiam tak, jak sobie zapamiętałem …kiedy ponownie potrącą moją budowlę…….nie umiem opisać chaosu w mojej główce..to chwila, jakby świat wokół wirował…domagam się spójności otoczenia.
Drobna zmiana w jakiejkolwiek czynności – jedzeniu, ubieraniu, kąpieli, w trasie spaceru innej od tej, którą najbardziej lubię ….to wszystko wytrąca mnie z równowagi….i nie wiem dlaczego…
Często powtarzam czynności – macham rączkami, kręcę się w kółeczko……moje zachowanie jest niekiedy skrajne…niekiedy subtelne…jestem po prostu inny…..nie wyglądam , że jestem chorym chłopcem w chwili, kiedy nie wydobędę z siebie dźwięku, milczę, zbieram swoje siły i się uśmiechnę…….jest wszystko ok….., ale tak niestety nie jest….
W wieku trzech lat większość dzieci ma już za sobą zasadnicze etapy rozwoju mowy. Jednym z pierwszych jest gaworzenie….ja też gaworzyłem…. do pierwszych urodzin typowe dziecko mówi pojedyncze słowa, odwraca się, kiedy słyszy swoje imię, wskazuje na zabawkę, którą chce dostać, a gdy zaproponuje się coś niesmacznego, to odpowiedź „nie” brzmi bardzo jednoznacznie…….też tak reagowałem…a teraz… nie potrafię mówić, używam słów często w niespotykany sposób. …nie potrafię złożyć słów, sensownych zdań.. powtarzam to ,co usłyszę, co nazywane jest echolalią. Chociaż zdrowe dzieci również przechodzą etap powtarzania, zwykle jest on zakończony w wieku trzech lat……ja mam trzy i pół….jestem całkowicie bezradny..napełniony lękiem o wszystko…że oddali się mama, że jest jasno…to też może mnie rozdrażnić…albo jest ciemno i drżę ze strachu….tak na swój sposób……i ten rozrywający ból główki, kiedy wyzwolę się po moim ataku….jestem śpiący, zapłakany, bolą mnie oczki…..jak się wyrwę z tego ataku widzę smutek moich bliskich…
Kiedyś słyszałem głos , płacz mojej babci…mówiła do mojej mamusi…Monika, przepraszam, ja nie mogę tego słuchać…serce mi pęknie z niemocy….moja mamusia powiedziała…..mamo…….”ja już tego nie słyszę…ja muszę przy nim być”, a Ty wyjdź ….wróć za kilka minut, może jemu przejdzie….i babcia wróciła….ja siedziałem skulony na tapczaniku…nie wiedziałem co się stało…potem sobie przypomniałem..to była ta moja złość…..babcia wzięła mnie na kolana…..mocno, z całych sił tuliła do siebie, kołysała mnie……widziałem łzy na jej twarzy….płakała i tak mocno mnie przytulała…..zasnąłem trzymając babcię za rączkę……a jak się obudziłem ona cały czas mnie tak bujała , tuliła…i szeptała…mówiła mi cichutko jakieś słówka……
Tak– wiem, to jest straszna historia, ale ja bez pomocy bliskich nie zatrę tej mojej choroby…..jest już znacznie lepiej, takie to wszystko dziwne…śmiech, płacz…radość i tak co dnia…..Jezu…..daj mi zdrowie , choć jeden gram co jakiś czas…a wszyscy będą szczęśliwi….
„ Kiedy krzyczysz, wszyscy cię słyszą. Kiedy szepczesz, tylko ci najbliżsi cię słyszą. Kiedy milczysz, słyszy cię Twój najlepszy PRZYJACIEL”.
A łzy…je po prostu widać..łzy moje i tych, którzy mnie kochają..