Kubuś..refleksja…

„Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, którego dręczy myśl, że ktoś jest szczęśliwszy od niego”….

to takie motto, żeby wyciszać się w trudnych chwilach i łapać tą jedną, jedyną , niepowtarzalną minutę w życiu każdego człowieka…jakie to dziwne….każda minuta , która minęła już zawsze będzie przeszła…nigdy taka sama, każda, godzina, dzień, tydzień…..miniony czas jest w formie przeszłej…..dlatego łatwiej żyć myśląc optymistycznie o przyszłości…..z odrobiną odwagi i wielką wiarą, że co złego, już za Nami, a przed Nami tylko lepsze jutro. Człowiek, który uważa , że ma wszystko też za czymś tęskni…różne są te Nasze marzenia…wiem, że nade wszystko to zdrowie i siły, żeby o nie dbać, dbać też o każdą istotę, która potrzebuje pomocy…nigdy, nigdy w życiu nie przechodzić obojętnie obok problemu nawet tego, który jest Nam całkiem obojętny, anonimowy…..

Pokora …tak….ale też upór i bezustanne zdobywanie , realizowanie zamierzonych wyzwań, kiedy są niekiedy tak bardzo trudne…..

Kubuś….mój cudowny wnuczek —-on malutki człowieczek od półtora roku jest tym moim wzorem w zdobywaniu….jego trudna, przeogromnie trudna praca już od tych dziecięcych lat, gdzie życie powinno być zupełnie beztroskie , gdzie nie może czerpać tej radości dzieciństwa jak rówieśnicy……nie może, bo musi zdobywać wiedzę w sposób inny…pracuje w kształtowaniu swojego umysłu…pracuje, bo naprawdę musi, bo to jego dalsze trwanie..

Rodzice zdrowych dzieci bardzo często ,to przykre –zmuszają je do trudnej pracy zaspakajając swoje ambicje….to jest choroba dorosłych…..znam osobiście rodziny, gdzie małe dwu, trzylatki zaprowadzane są do przedszkola wielojęzycznego, potem basen, taniec, może gra na skrzypcach, albo fortepianie…jedzenie w biegu…noc, i kolejny tak pracowity dzień dziecka…….po co, dla kogo…dla niego….nie, to moim zdaniem katorga i zabranie tych cudownych chwil beztroski, zabawy…dzieciństwa istotkom, którym dało się życie…..a potem przeogromny zawód osobisty…bo dziecko „miesza” chiński z angielskim, fałszuje nutki i muzyka nie tak brzmi ……”mieszają” się kroki w balecie i Pani skarciła dziecko złym słowem…żal tych dzieciaczków tak bardzo,  są instrumentem w rękach rodziców, a nie  ich szczęściem…

Moje życiowe szczęście to właśnie drobiazgi, z których trzeba się cieszyć i nigdy w życiu nie zabierać dzieciom ich dziecinnych lat……bo dorosłym jest każdy, kto przestaje być dzieckiem… tą walkę o ich dziecinny spokój weźmy  na siebie….my dorośli jesteśmy bardziej odporni, dużo rozumiemy, dużo zniesiemy….dziecko żyje tak, jakie dostaje wskazówki od otoczenia…..

Miłość…..to jest to, co trzeba dawać bez ograniczenia…..ona wyzwala tyle adrenaliny, że pokonujemy niekiedy przeogromne bariery tak łatwo……i ból jakby lżejszy……ból duszy i ciała….

Trudno to opisać, ale cierpię podwójnie…..cierpię bólem mojej córki, zięcia , kiedy wiem, że niekiedy padają ze zmęczenia, a ja nie mogę im pomóc….to jest okropne…cierpienie wnuczka to kolejne przełożenie na mój ból, a zapominam o nim w jednej sekundzie….kiedy widzę uśmiech córki, radość KUBUSIA….

W okresie tak szczególnym dla Naszego kraju, ile rodzi się pytań nad sensem życia, ile refleksji, zadumy, przemyśleń, postanowień…czy to przetrwa…nie wiem..ludzie są bardzo podzieleni moralnie…żeby ta lekcja tak bolesna dla Nas Wszystkich, tak okrutna  tragedia pozostawiła w ludziach pozytywny ślad….przecież to powinno być takie łatwe….

Człowiek daje swoją dobroć innemu człowiekowi…nawet takiemu, któremu nikt jej dać nie chce…..wybacza, bo tak trzeba….

ZADUMA>>>>> chwila pracy i to coś, szczery, dziecinny uśmiechKOCHAM CIEBIE MOJA ISKIERKO TAK BARDZO< BARDZO MOCNO…

powiększ zdjęcie, kliknij myszką..

a zobaczysz JEGO piękne oczki..

tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało..jeszcze trochę, a zabłysną tak bardzo…bardzo i mądrze…