AUTYZM- RADOŚCI I SMUTKI..

Cześć,

Jestem już prawie zdrowy. Jeszcze tylko tydzień ten nie będę chodził do szkoły. Mocniejszy już jestem i Tatuś przyniósł z ZERÓWKI zadania, które dzieci wykonują z moją Panią. Tak, żebym zaległości w tej wiedzy nie miał. Zrobiłem wszystkie. Wykleiłem talerzyk, potem kilka dopasowań, kreseczek i już.

Mój ludzik autystyczny nadal wędruje daleko. W mojej główce spokój taki śliczny. Bawię się, dużo mówię i ciągle o coś  pytam….Taki ciekawy się zrobiłem wszystkiego. Pytam na przykład  Mamusi …A co to jest ??? Mamusia mówi – Twoje klocki …acha…już pamiętam. Opowiedz mi dużo o tym…Z klocków Kochanie buduje się różne figury…potrafisz przecież, spróbuj…I już kilka razy ułożyłem zamek jakiś…nie tylko wieże zbudowałem…albo ciąg taki…Postarałem się . Nie…nie ze wszystkich przyzwyczajeń zrezygnowałem przecież. Nadal muszę zasypiać z kartonikami wypełnionymi moimi malutkimi zabaweczkami . Nie wszystko rozumiem doskonale, nieraz ta echolalia się utrzymuje. Ale agresji we mnie tej brzydkiej nie ma. ….Jak dobrze być wesołym chłopcem….tak bardzo dobrze mi i moim bliskim.  Wyłączam się tylko na chwilkę malutką. To czas tylko dla mnie i jednej, albo dwóch zabaweczek jest . Rozmawiam do nich – tak po swojemu rozmawiam…Nie mogę jeszcze dużo biegać w domku z moim Piorunkiem. Jestem słaby jakiś chyba troszeczkę .

Boziu, dziękuję za wszystko….za tych kilka dni ….Kubuś.

P.S.  Otrzymałam e-maila, który wprawił mnie delikatnie mówiąc w zakłopotanie….Ktoś napisał, że mój wywód, iż Kubuś dwukrotnie trafił w tym miesiącu do szpital, leżał na oddziale – to może forma „ wymuszania” litości nad dzieckiem ze znanym każdemu podtekstem…Żal takich osób , są naprawdę oddaleni od wartości nadrzędnych…moralność…jakoś tak…Wierzę, że żaden blog o chorych dzieciach nie zawiera fikcji – czemu miałoby to służyć ??? Musiałabym wniknąć w głąb „niedowiarków” i usłyszeć  ich przekaz…Zawsze podkreślam, że zarówno my, jak i pewnie Rodziny tysięcy dzieci” Innych” nie koniecznie potrzebujemy współczucia….Radość sprawia zrozumienie problemu, słowo wsparcia, otuchy, życzliwości.  Uznając, iż takich osób może być więcej niż jedna załączam wypisy dziecka ze szpitala….Zanim swoje myśli człowieku zrzucisz na papier , pomyśl, czy warto… I nie tłumaczę się w żadnym razie…”Ujawniam” te wypisy potwierdzając, iż na tym blogu zamieszczam tylko prawdziwe informacje….bez podtekstów…

” Pewnego dnia trójkąt równoboczny spotkał z się z trójkątem prostokątnym i widząc go wyłącznie z jednej strony powiedział:

     – „Dzień dobry, panie kwadracie!”.

     Trójkąt prostokątny zdając sobie sprawę z popełnionej pomyłki, przy następnym spotkaniu ustawił się od drugiej strony. Jednak trójkąt równoboczny jak gdyby nigdy nic powitał go w taki sam sposób:

     – „Dzień dobry, panie kwadracie!”.

     Wściekły trójkąt nie wytrzymał ponownej zniewagi i powiedział.

     – „Przepraszam… czy pan mnie bierze za sześcian”.

 To surrealistyczna bajka, uczy nas jednak rzeczy, która jest wciąż aktualna; trzeba się dobrze przyjrzeć, zanim się coś powie!

Pino Pellegrino

Wszedłeś ANIOŁKU do naszej krainy….zdrowego świata. Choć jesień nastała, my czujemy WIOSNĘ…taką piękną, pachnącą Twoim dzieciństwem.

Niech trwa ten stan jak najdłużej…Kocham Ciebie Iskierko..bardzo, bardzo mocno.

3 komentarze


  1. Mój Boże czy niektórym ludziom zależy tylko na upokorzeniu drugiej osoby. Skąd w ludziach tyle zła ?? – nie rozumiem : (i chyba nigdy tego nie pojmę.Całuję Was kochani i nie przejmujcie się.


  2. Gosiu nie pierwszy i pewnie nie ostatni to taki mail. Durnie są wśród nas. Jak to dobrze, że nasz Bozia jest nieomylny i nie obdarza takich „ludziów” bez serca chorymi dziećmi. Buziaki


  3. Kubusiu, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Babciu Gosiu, ludzie bywaja wredni, ale uwazam, ze szkoda naszego zdrowia, zeby sobie zaprzatac nnimi uwage, a juz tym bardziej nie ma sensu sie tlumaczyc. Dobrze, ze Kubus ma sie lepiej. z tym gadaniem to w sumie nic dziwnego;) Tzn nie dziwne u dzieci autystycznych. One maja takie ukryte guziczki, zamiast stopniowo zdobywac umiejetnosci to pyk, nagle gdzies tam wciska sie guziczek i dziecko zaczyna np gadac jak najete. To samo mielismy z mlodym, urodziny to w ogole jakis magiczny czas, bo choc brzmi to dziwnie, u Kaspra wygladalo to tak, jakby wlasnie w urodziny nagle, z dnia na dzien starzal sie o rok i stawal sie zupelnie innym dzieckiem:) Tak to juz jest, pisalam o tym u siebie :
    http://autystyczne-tygryskowo.blogspot.com/2011/07/jak-po-gigantycznych-schodach.html

Comments are closed.