AUTYZM…DWA ŚWIATY..

AUTYZM…niewinne słowo. W medycynie, świecie nauki nadal tajemnica. W życiu…walka ze schorzeniem, którego nie widać, nie słychać…ot, podstępny stan umysłu…Walki, bitwy zmęczonych komórek, które rozrzucają się w główkach …dalej sterują w znany tylko sobie sposób poszczególnymi funkcjami organizmu. Zmysły: smaku, węchu, wzroku , emocji – odbiór bodźców tak bardzo chwiejny…Chaos i niepewność…tak co dnia…

Terapie…to podstawowy i jedyny etap wspierania osób dotkniętych Autyzmem.

Wchodzenie w ich świat…NIE, NIE otworzą tej bramy do swojej krainy…Kilkuletnia obserwacja zdiagnozowanego dziecka pozwala jedynie uchwycić moment, kiedy myśli zaczynają wirować . To gesty, bądź dziwne dźwięki sygnalizują…idę, zaraz zabiorę Ciebie do świata AUTYZMU….jesteś pobudzony…wycisz się…

Śmiech…a potem ogromna zaduma przeszywa drobniutkie twarze dzieci…Rozmawiali…tak po swojemu …z zabawkami, bliskimi….i cisza. W rącze pozostała malutka zabaweczka , która jakby wkleiła się w dłoń…nie można jej zabrać…

Rozmowa mało czytelna, ale toczy się…i nagle przeraźliwy krzyk…spięcie całego ciała…agresja i wielka siła w małych istotkach….Co się stało, co tak wystraszyło, pobudziło …pytanie zazwyczaj bez odpowiedzi…..

Chęć zabawy z dziećmi….błagalny wzrok…Zaprowadź mnie, chciałbym się pobawić…

Idziesz…wprowadzasz w krąg dzieciaczków, które żyją swoim prawem beztroski, radości, pięknych chwil dzieciństwa…Nie odwracasz wzroku od swojej pociechy…nie przewidujesz jego reakcji….Włącza się w zabawę…kilka minut z dziećmi…podskakuje, klaszcze w rączki….CUDOWNY WIDOK RADOŚCI….i okrzyk radości dziecka, które strzeliło gola do bramki . To był negatywny bodziec…wystraszył . Widok przerażenia na maleńkiej twarzy, która przed chwilką lśniła szczerym uśmiechem— boli….Dziecko biegnie przed siebie nie patrząc na przeszkody…ucieka, Ty za nim….Dobiegłeś do maluszka…chcesz Jego przytulić…przekazać ciepło, żeby poczuł się bezpiecznie….Nie, nie dajesz rady, bo lęk przerodził się w bunt. .Ponownie pojawia się krzyk, prężenie…i nastaje cisza….przerażająca wręcz cisza . Co się dzieje ??? …byłem wśród dzieci, bawiłem się, gdzie jestem ??? Jak wytłumaczysz dziecku, które nie rozumie ??? Wybierasz powrót na plac zabaw, albo wędrujesz do domu….bezpiecznego AZYLU. Patrzysz na reakcje dziecka. Kubusiu…wracamy do dzieci ????? NIE…nie chce…To otoczenie zapamiętał już jako niebezpieczne. Powrót do domu w tej ciszy…przyspieszony krok…często bieg…W domu przytula się do swojej malutkiej zabaweczki . Drobnym kroczkiem podchodzi do swojego PRZYJACIELA …pieska i zdradza jemu swoje sekrety…co przeżył….Skulony szepce do ucha psa wydobywając sobie znajome dźwięki….

Tysiące godzin pracy – terapii już  za MOTYLKIEM ….tysiące godzin przed nim….po to, aby i on mógł funkcjonować samodzielnie , choćby w minimalnym ułamku  dorównać rówieśnikom…Po to, aby wywołać te pozytywne emocje…śmiech, radość , beztroską zabawę ze zrozumieniem…choćby tylko z udziałem bliskich …..Po to, aby zrozumiał choć troszkę, co to jest zło, a co dobro….żeby poznał, że kwiatek pachnie, a drzewko rodzi owoce…że szerszeń może skrzywdzić…a biedronka jest przyjazna…Po to, aby zrozumiał, że MIŁOŚĆ  jest jemu przekazywana bez ograniczeń…po to, aby jego oczki były radosne…aby wyzbył się lęku i nie chował główki pod szmatkę….żeby zrozumiał, że  słońce daje ciepło i magiczną moc trwania….że deszcz jest potrzebny i burza…

Nasz przekaz jest zapamiętany po kilkunastu, kilkudziesięciu godzinach powtarzania ….i nigdy nie mamy pewności, czy zapamiętał, ….czy za chwilkę zapomni …i pora zaczynać czynność od podstaw…Nie liczy się godzin nauki…cieszy drobny sukces…

Kubuś pracuje według planu dnia. Wszystko musi być rozpisane, namalowane . Wstajemy, toaleta, śniadanko…terapia…chwila zabawy…terapia…mycie rączek…obiadek…zabawa…terapia…zabawa…mycie rączek, kąpiel, kolacyjka, bajeczka i sen….Ostatni obrazek odczepiany z planszy kończy Jego dzień….pracowity dzień…

Plansze zawieszane w różnych miejscach w mieszkaniu….plansza z oznaczeniem nagród…za zachowanie….poprawnie wykonane zadanie…zadanie logopedyczne…terapii behawioralnej….normalnych czynności….Te guziczki określają stan Kubusia w danym dniu…I nasza psychika musiała to wszystko przetworzyć….zaakceptować, zmienić tryb życia córki, zięcia do potrzeb dziecka….

W ostatnich kilku tygodniach Kubuś odczuł jakby przesyt nagród….tych samych nagród, na które pracuje.

Bardzo trudno przewidzieć , co w danym momencie sprawi Jemu radość…coś, czego jeszcze nie widział, nie smakował..

Córka zauważyła, że cieszą Jego malutkie zabaweczki – zazwyczaj umieszczane w jajkach z niespodzianką….Zakupiłam ich sporo….i rozczarowanie….prawie w każdym jajku malutki , taki sam ludzik….

Przez okno wystawowe jednego ze sklepów spostrzegłam kilka takich zabaweczek…To był element wystawy, bez przeznaczenia na sprzedaż…Błagalna prośba do Pani ekspedientki…i odkupiłam zabaweczki…kilka, ale są….

Często sądziłam, że już mnie chyba w życiu nic nie zaskoczy….Nic bardziej mylnego….

Życie zaskakuje co dnia…w różnych sferach. Pozytywnie…to ogromna radość….negatywnie…szukanie rozwiązania, jak z tego wybrnąć…

PRZYKŁAD….może wydawać się wręcz KOSMICZNY….chęć zaspokojenia potrzeb KUBUSIA małymi zabaweczkami- to było wyzwanie. Zakup ich ….to było spełnienie. I nikt nie przekona mnie , że w życiu drobiazgi nie mogą cieszyć…Mogą…zdecydowanie mogą…Kubusia radość jest dla mnie bezcenna…to się WIELKA MIŁOŚĆ NAZYWA…jakoś tak…

MOTYLKU MÓJ..TAK BARDZO BYM CHCIAŁA, ABY TEN DZIECINNIE UFNY UŚMIECH GOŚCIŁ NA TWOJEJ BUŹCE CO DNIA…. KIEDYŚ POUKŁADAMY TWOJE MYŚLI…JESZCZE NIE WIEM JAK….ALE WIERZĘ, ŻE SIĘ UDA…

A WIARA CZYNI CUDA…BABCIA O TYM WIE…TY TO Z CZASEM ZROZUMIESZ MOJA KRUSZYNKO…

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7RvgdXlwoag[/youtube]