Dzień dobry Boziu,
Boziu…a marzenia się spełniają – prawda ???? I Anioły wsłuchują się w te myśli, a potem szybciutko biegną do Nieba i mówią o nich Tobie>>> Tak mówi Mamusia, Tatuś, i babcia też tak mówi…Mówi o tych Aniołach często. .. Jak im sił już tam na coś brakuje … i pomysłów jak mi pomóc, no to zjawia się Anioł …
Dzisiaj to znowu CUD się stał, taki prawdziwy, najprawdziwszy w świecie.
Moi Rodzice założyli jakieś konto w takim banku. Tam, tak jak do skarbonki to miałem zbierać pieniążki na leczenie. Po co w ogóle są pieniążki, to ja tam nie wiem, ale bez nich pewnie trudno jest bardzo. I mam jeszcze swoje subkonto w Fundacji, do której należę. I na to subkonto ANIOŁY przez rok wpłaciły 500 zł. Nie wiem, czy to jest dużo, czy mało. Najważniejsze, że ktoś właśnie mnie wybrał i dał ten pieniążek.
Potem, o tym już babcia pisała- znalazły się kolejne Anioły i finansują moją intensywną terapię. No, bo ja mam się pozbyć tego mojego lęku przed grupą dzieci i iść do ZERÓWKI we wrześniu. To wszystko zależy od mojej terapii. Jak sobie ciocie ze mną poradzą i czy potem dam radę w tym wrześniu iść do szkoły….Bardzo się staram,…ale nie o tym chciałem Tobie powiedzieć. Do tej mojej osobistej skarbonki, co mi ją rodzice założyli —to ona była cały czas pusta. To nic, bo przecież tyle dzieci potrzebuje pomocy . Więcej ode mnie jej potrzebuje może. Dlatego inne ANIOŁY to do tych skarbonek dają pieniążki innym dzieciom. Ja się wcale nie gniewam, no bo to niczyja wina jest . Ale dzisiaj mój Tatuś tak sobie zajrzał na to konto i w okienku z komputera zobaczył coś, co sprawiło, że bardzo się cieszył. Potem zawoła Mamusię . Ona usiadła, złapała swoją główkę i powiedziała …Boże…nie, to niemożliwe…nie wierzę….i dalej mówiła ; KUBULKU – SYNKU NAJDROŻSZY …w Twoje skarbonce są pieniążki….ANIOŁY wpłaciły pieniążki. Potem złapaliśmy się wszyscy za rączki i tak skakaliśmy jak piłeczki. To była ogromna radość. Była , jest i będzie.Mamusia płakała znowu takimi słodkimi łzami szczęścia. Ktoś pomyślał o mnie i sprawił, że radość zagościła pod dachem naszego domku.
Chociaż moja główka jest chora, troszkę trudniej rozumiem ten świat ,to ja też mam swoje marzenia – wiesz…ZDROWIE ??? /tak, o nie to ja muszę co dnia walczyć. Ja nie znam innego życia . W tym , które znam muszę żyć przecież.. Ze swojego schorzenia nie zdaję sobie sprawy. Tylko wiem, że to nie jest miłe. Nie jest miłe, jak boli. Bo mnie bolą często nóżki, rączki, brzuszek. I główka mnie boli….
Wiesz Boziu…jak się zrobiło teraz cieplutko, no to ja wychodzę na swoje podwórko.Bawię się z Piorunem, Mamusią, Tatusiem.A wokół domku mam taki płot. Za tym płotem mieszkają różne dzieci.Tylko nieraz się z niektórymi bawię..Tak długo się bawię, aż mnie ten lęk nie złapie .Wtedy odchodzę. Ja za to nic nie mogę, ale tak się zdarza. I jak tak stoję przy płocie z noskiem przyklejonym do niego , no to sobie marzyłem, żeby mieć taki plac zabaw jak mają inne dzieci. Ze zjeżdżalnią i takimi szczebelkami , i huśtawką. Ja tylko tak sobie marzyłem. Mówiłem zawsze Mamusi, że też bym taki chciał mieć. Wtedy,to bym mógł się bawić, i zapraszać inne dzieci. Bo jak ja poszedłem do tych dzieci na plac zabaw…to było fajnie, jak było tylko jeno, albo dwoje dzieci. Jak już przyszedł ktoś obcy, no to bałem się. Płakałem i wracałem do swojego domku.A ciocie terapeutki powiedziały, że taka atrakcja wpłynęłaby korzystnie na mój rozwój fizyczny i psychiczny. No, bo bym się koncentrował na tych zabawach ruchowych , a ten stres z mojego ciałka w trakcie ruchu by sobie odchodził. I nie bolały by mnie może tak nóżki i rączki. I wszystkie mięśnie jakieś, co mam w sobie…
Wujkowie, co mieszkają niedaleko mojego domku to już zaczęli z takich szczeblek robić mi domek i piaskownicę….żebym mógł, chociaż troszkę mieć swojego placu zabaw.
Ale na przykład taką zjeżdżalnię, no to trzeba mieć pieniążki, żeby ją kupić. Teraz może to moje marzenie się spełni…i będę mógł ćwiczyć swoje ciałko na przyrządach, które będzie można kupić z pieniążków ze skarbonki. I ciocie terapeutki będę mi pokazywały ćwiczenia, które mnie usprawnią.
Boziu…te ANIOŁKI MAJĄ OGROMNE SERDUSZKA. ZNAJĄ MNIE TYLKO WIRTUALNIE…I CHCIAŁY SPRAWIĆ RADOŚĆ…NASZĄ RADOŚĆ , I JĄ SPRAWIŁY!!!!!!!
Babcia Tosia podziękowała tak, jak tylko potrafiła….i jeszcze mówiła, że i ona ma marzenie. Chciałaby sama pomagać WSZYSTKIM W POTRZEBIE…utulić ich ból…finansować leczenie. Jak ja jeszcze nie byłem chory i ona była zdrowa, no to pomagała….a teraz to ona prosi o pomoc innych. Dla mnie prosi BOZIU..Bo chce, aby mój świat dziecinnych lat był też bajeczny…żebym się śmiał i cieszył chwilą…
A jak już ten mój wymarzony plac zabaw powstanie….dam jemu imię ANIOŁA, który sprawił , że nie będę stał przy płocie i myślał sobie, jak bardzo bym chciał się pobawić,…bo może będę się bawił , jak inne zdrowe dzieci…. I jak na przykład wejdę po tych szczebelkach troszkę wyżej, no to podniosę główkę do góry…spojrzę w NIEBO…i pokiwam ANIOŁKOWI…zobaczy mnie i usłyszy, wiem o tym .Będę długo machał rączką …i dziękował..
KUBUŚ.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7RvgdXlwoag[/youtube]