Kubuś jest też INNY…INNY , nie znaczy GORSZY….Jego dzieciństwo…beztroska, radość, entuzjazm, zabawa…jak na załączonych „ obrazkach”.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=45SGCCZrWaI[/youtube]
To trud, praca kilka godzin dziennie, niekiedy wysiłek, który zmęczy zdrowego człowieka. Kubuś nie zna innego życia od prawie trzech lat.Terapia, terapia, terapia….tak co dnia. Liczy się każdy gram zdobytej umiejętności, każde słowo wypowiadane z sensem. Tok rozumowania kształtuje się z udziałem specjalistów, dalej w domu pod czujny okiem nade wszystko Mamy….
Naturalny rozwój biologiczny, pojmowanie otoczenia ….zrozumienie prostych czynności…nie przychodzi samo. Dziecko AUTYSTYCZNE musi być prowadzone, wręcz nadzorowane 24 godziny na dobę.Zmęczenie…to naturalny stan chorego, opiekuna, na które już dawno przestało się zwracać uwagę. Powtarzanie tej samej czynności niekiedy 100 i więcej razy musi zmęczyć….Ale co tam, trzeba walczyć z całych sił o każdy dzień, każde jutro dziecka…Kiedy zdiagnozowano Kubusia – po szoku, który w Nas trwał stosunkowo krótko nastał stan akceptacji….Diagnoza padła…łzy niczego nie zmienią, osłabniesz i poddasz się, trzeba WALCZYĆ – to jasne.
Skoordynowane działania w walce są podzielone….Córka z zięciem sprawują opiekę wprost..
Młodsza córka ze swoim narzeczonym w miarę możliwości wyręczają rodziców Kubusia…choćby tym, że są, zajmą się MOTYLKIEM , który kocha ich po swojemu…ja w każdej wolnej chwili, choć jest ich zbyt mało..uwielbiam być u boku ISTOTKI, którą kocham całą sobą.
Ja…babcia…cóż…czerpię wiedzę na temat schorzenia, szukam specjalistów….Dwa lata z własnych środków bez żadnej pomocy finansowałam cały proces terapii….Pobory dzieci…nie wystarczą na ich skromne utrzymanie. Na leczenie Kubusia nie byłoby szans żadnych…Pracując pod dachem firmy państwowej – konta kredytowe były otwarte w każdym banku .Zaciągałam kredyty, spłacam raty i niewinne niczemu dzieciątko mogło dzięki temu ukształtować siebie takim, jakim jest ….ma zaledwie cztery latka..
Kiedy reorganizacja zapukała do drzwi mojej firmy….oniemiałam…co dalej z nami??? Zmiana miejsca zamieszkania , stanowisko tożsame w odległej o setki kilometrów miejscowości…Nie, nie mogłam sobie na to pozwolić…Szybka decyzja…zakładam swoją firmę i działam dalej…na swoim i dla NAS, dla MOJEJ RODZINY…Własny biznes…wymaga czasu, żeby pozyskać środki , czerpać zyski . Koło się zamknęło , otoczyło niczym lawa z wulkanu i STOP…Banki…cóż, nie masz zysków, kredyt nieosiągalny…
A dziecko…co z Kubusiem????? Przecież on musi kontynuować leczenie…MUSI, bo cały proces dotychczasowy zostanie pogrzebany na zawsze….Może nastąpić REGRES i dziecko odejdzie od Nas całkiem zamknięte….KOSZMAR, nie przespane noce…dziesiątki apeli do firm….Ja na stare lata zwyczajnie ŻEBRAM…ŻEBRAM WALĄC Z CAŁYCH SIŁ DO RÓŻNYCH PODMIOTÓW, INSTYTUCJI I PROSZĘ O WSPARCIE DLA KUBUSIA..
Osób w potrzebie —-to liczby oscylujące w miliony…..i pokora przeszywa umysł , zwalniam tempo w tym szukaniu …Inni mają jeszcze gorzej…ale MY też, chwilowo choćby, ale nie mamy skąd czerpać środków…W TYM AKCIE ROZPACZY KTÓREGOŚ DNIA ZAPUKAŁ DO MOJEJ SKRZYNKI MAILOWEJ ANIOŁ…ANIOŁ , KTÓRY ZAPROPONOWAŁ ZREFUNDOWANIE TERAPII KUBUSIA . TAK, CUDA SIĘ ZDARZAJĄ —I MAM TEGO CZYTELNY DOWÓD. Jedna z firm zabezpieczyła tok terapii ANIOŁKA na około 5 miesięcy. PRZEOGROMNA POMOC , która spadła z nieba….
Koszt takiej prawdziwej, poprawnej terapii ….nie trudno obliczyć. Kubuś musi pobierać 30 godzin w tygodniu samej terapii behawioralnej…1 godzina to 80 zł!!!!!!! Około 10 godzin w tygodniu pracy z logopedą – 1 godzina – 50 zł !!!!!!!!! 3 godziny w tygodniu terapii sensorycznej – 1 godzina – 80 zł !!!!!!!!!!! SUMUJĄC – około 3000 zł tygodniowo na samą terapię …Razy cztery tygodnie BAGATELA….12.000 zł na miesiąc….
Pozostaje jeszcze normalne życie…wyszukane produkty dla Kubusia ( ma dietę) , zakup pomocy dydaktycznych, które zużywa się tonami ( kredki, pisaki, ciastoliny, papier kolorowy, papier do drukarki, tusze, tonery, folie do laminowania i setki innych przyborów….
Miesięcznie około 800 zł na te właśnie pomoce….A wokół wiosna…ktoś poczuje jej piękny zapach. My też, tak po swojemu….a wokół setki Urzędów, Instytucji, radnych, posłów , senatorów….I PYTAM OT TAK…w imieniu swoim, pewnie miliona innych osób…KTO WESPRZE zmęczone RODZINY borykające się co dnia z walką o dziecko…dorosłego…
Diagnoza…i gnaj człowieku po kraju….wrzesz i wal z całych sił…MOŻE ktoś usłyszy ten okrutny jęk bezradności….oburzenie na bierność decydentów…..MOŻE…ALE MUSISZ SAM ZAWALCZYĆ , MY TOBIE NIE POMOŻEMY WIESZ…POSTARAJ SIĘ…SKĄD SIŁY ? NIE PYTAJ..MY ICH NIE MAMY…ZMĘCZONY?? COŚ TY…WYTRZYMASZ..BRAK SZANS…PRZESADZASZ…A JAK NIE DAM RADY…TO TWÓJ PROBLEM CZŁOWIEKU..
Na każdym blogu chorego RODZICE , Rodzina błagają o POMOC , o wsparcie….
Przez dwa długie lata nie znałam tego upokorzenia. Boże, jak chętnie całe życie wspierałam innych….jak bardzo współczułam RODZINOM, które pokornie prosiły o wsparcie …o pomocną dłoń….DLACZEGO TAK JEST ???????? NIE ROZUMIEM……
Boże, daj mi mądrość, pokorę i cierpliwość…i złóż moje myśli, żeby z bezradności samemu nie oszaleć…WIEM, że KUBUŚ jest najważniejszy….wiem, że on musi być wyprowadzany ze swojego świata…MOJA miłość do dzieci ponad wszystko…..i wiem, że się nie poddam, będę szukała tej pomocy nadal…..i wierzę, że znajdę….tylko sił brakuje …
Pewnie ten dziwny bunt ….i przekaz na zewnątrz….chyba musiałam wykrzyczeć ten żal i niemoc….zwyczajnie pękłam ….Podniosę się, bo muszę…dla KUBUSIA, DLA DZIECI…
SKARBIE…ANIOŁKU MÓJ ….DAMY RADĘ, ZOBACZYSZ….tylko trochę się zdenerwowałam – wiesz…i znajdę jakieś światło w tym naszym labiryncie….KOCHAM CIEBIE ISKIERKO, A MIŁOŚĆ GÓRY PRZENOSI …ot , tak, zwyczajnie…JAKOŚ BYĆ MUSI…WIESZ SŁONKO…BABCIA MA SWOJE MARZENIE….CICHUTKO SZEPNĘ DO TWOJEGO MAŁEGO USZKA…CHCIAŁABYM WYDAĆ KSIĄŻECZKĘ …OPISAĆ NASZĄ HISTORIĘ…POTEM WYDAĆ JĄ I ZBIERAĆ PIENIĄŻKI NA DALSZE LATA TWOJEJ TAJEMNICZEJ DROGI…NA TERAPIĘ. BABCIA POSZUKA SPONSORA, WYDAWCĘ …PÓKI CO ŻYJMY CHWILKĄ…I POCZUJMY ZAPACH TEJ WIOSNY RAZEM –TO JEST NASZA TAJEMNICA…WSPÓLNA TAJEMNICA – DOBRZE…MÓJ MOTYLKU …
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=TRl2Xb-0Gs4[/youtube]
Permalink
Po prostu szacunek, ogromny. to miejsce, takie słowa to dla mnie inspiracja, wiara w ludzi, lekcja pokory.
Permalink
Małgosiu, damy rade! Zobaczysz! Czasami to życie jest takie… daje nam bardzo w kość, ale później jest chwila aby odsapnąć i iść dalej. Ciągle mam nadzieję, że jakieś pieniążki będą z 1%.. że chociaż trochę pomogą w codziennych zmaganiach z chorobą Kubunia. A i wydawcy książki będziemy szukać.
Damy radę…
🙂
Permalink
Wielkie dzięki za słowa otuchy..To właśnie one są siłą napędową…dają „kopa” do podejmowania przedziwnych wyzwań, które życie niesie. Dziękuję z całego serca..Bez wsparcia, dobrego słowa materia człowiekiem zwana rozsypałaby się na drobne cząstki..