Dawno temu, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie moja mamusia z tatusiem mieszkali blisko mojej babci Gosi….nie widziałem tego mieszkanka….a kiedy już „zagościłem” pod serduszkiem mojej mamy mój drugi dziadziuś poszedł do BOZI, miał jakiś wypadek i mieszka u Aniołków…..wtedy moja mamusia z tatusiem przeprowadzili się do domku mojej drugiej babci Maryli….tam po przyjściu na świat spędzałem swoje pierwsze miesiące……było nam trochę ciasno, mieliśmy jeden pokoik……moja babcia Gosia przyjeżdżała do mnie cały czas…albo ja do niej……potem mój tatuś z mamusią chcieli nam zbudować większy domek na tej działce, gdzie mieszka babcia Maryla……i tatuś pożyczył z takiego Budynku…to Bank, czy jakoś tak duuuuuuuuuzo pieniążków i budował ten Nasz nowy domek…….jej…….jak on się starał, jak bardzo spieszył, żebyśmy mogli tam w trójkę zamieszkać…….ja jemu bardzo pomagałem…….najbardziej lubiłem sypać piasek na swoją małą taczkę i woziłem ten piasek tatusiowi……..domek tak szybko rósł w górę……potem mamusia poszła do pracy…..moja mamusia robi takie rzeczy, żeby panie i panowie ładnie wyglądali…….jest kosmetyczką……moja babcia Maryla nie mogła się mną opiekować, bo sama była chora, no to mnie odprowadzali do „przyszywanej” babci Irenki , odbierał mnie tatuś, albo mamusia….a jak poczułem, że w tej moje główce robi się coś dziwnego…..nie chciałem tego tak zaraz okazać, babcia pisała o tym wcześniej……..no i jak się zaczęła ta moja wędrówka po lekarzach tatuś musiał zwolnić tempo pracy, mamusia poświęcała się tylko pracy ze mną……
Tatuś zbudował ten domek…mamy tylko – jak to oni mówią „wykończony „ parter, bo na resztę już nam pieniążków zabrakło…ale to nic….tam u góry na piętrze mam swoje zabawki i lubię tam przebywać, chociaż jest nie wykończony mój pokoik…….kiedyś będzie, to się nie spieszy….rodzice mówią, że teraz najważniejsza jest praca nade mną……..nie rozumiem tego dokładnie, ale jak tak mówią , to chyba tak jest….umiem już sam wchodzić schodami na pięterko, jeszcze kilka miesięcy temu bardzo się bałem…….chciałem iść do moich zabawek i krzyczałem….a teraz tylko pukam do tych drzwi i mamusia albo tatuś mnie tam zaprowadzają, siedzą ze mną i ćwiczymy, albo się bawimy……moi bliscy mówią, że mam „ poczucie rytmu”…lubię słuchać tylko ulubionych piosenek, inne strasznie mnie denerwują….a jak się wsłucham, to sobie podskakuje, tańczę tak po swojemu…..i bije sobie brawo, bo mi się udało…mamusia mówi ,że będzie coraz lepiej i szybciej będę zdrowiał…..to takie moje dziecinne marzenie….tak, być dużym i zdrowym…
Przyznam się do czegoś po cichutku……….ile ja potraw nie lubię, Boże….i to jest wstyd, ale muszę je najpierw poczuć noskiem ,zanim wezmę coś do buźki……..za to muszę mieć zawsze czyste rączki…..ciągle bym je mył….nieraz wejdę do łazienki, albo w kuchni szybko odkręcę wodę, zmoczę rączki, wytrę je i dalej się bawię…….taki ze mnie chłopczyk…..
Permalink
bardzo ładne…