Kubuś pozbywa się infekcji krtani…jego kaszelek jest łagodniejszy, napad duszności się nie powtórzył.. To dzięki aplikacji leków. Tak pewnie to bywa w medycynie…coś kosztem czegoś i wybrać jest trudno…Trzeba zwalczyć zapalenie krtani między innymi podając sterydy – ENKORTON.. Ten lek pozwala Kubusiowi znieść obrzęk krtani, może swobodnie oddychać….to w chwili obecnej najważniejsze… Jego „ głodujący” mózg po dostarczeniu sterydu ożywił się….pobudził niesamowitą agresję.
Dzisiaj kolejny, traumatyczny widok Kubusia w ataku agresji….
Zirytował się jakimś drobiazgiem…i Jego stan z wyciszonego chłopczyka przez sekundę zmienił się w agresywną istotkę…pełną buntu, przeraźliwego krzyku…
Córka trzymała Kubusia na kolanach w odpowiedniej pozycji , stosownej do takich chwil.
Napad choroby – to obrona, wyzwolenie się z objęć córki…prężenie i niesamowita siła…uderzanie rączkami , kopanie nóżkami.spięcie całego ciała.
Efekt końcowy tej przerażającej sceny to podrapana , zakrwawiona twarz córki, pogryzione ramiona ….poszczypane ciało…
Widok MATKI chroniącej SYNKA, żeby sam nie zrobił sobie krzywdy, żeby agresji nie przerzucił na przedmioty, tym samym się nie skaleczył …, który nieświadomie , jak w amoku wyzwala ogromną siłę… MATKA przyjmuje te ciosy z pokorą…. Jej cichy, stonowany głos ,Jej opanowanie, cierpliwość…. Kolejna scena, która nie zmaże się z mojej świadomości .
Stałam z boku zmrożona z niemocy…gardło ściskała mi dziwna siła, żeby nie „ pęknąć”.
Łzy bezsilności gdzieś się zatrzymały…Cierpią na moich oczach najdroższe osoby, nic nie możesz zrobić, przerwać tego stanu…Ta chwila była kolejną wiecznością. Obrazy przesuwały mi się przed oczyma niczym kadry w filmie…widziałam moją MALEŃKĄ CÓRECZKĘ, MALUTKĄ MONISIĘ, którą ktoś krzywdzi, a ja nie mogę pomóc. Widziałam maleńkiego chłopca…mojego cudownego wnusia, który tak mocno cierpi, nie można Jego uspokoić… Okrutna scena trwała około 15 min, po czym Kubuś wyrwany niczym z letargu uspokoił się…nie pamiętał, co się działo….
Kuracja sterydem potrwa jeszcze dwa dni….Takiego ataku , pobudzenia Kubuś nie miał od dłuższego czasu….coś, kosztem czegoś …jakie to trudne..
CÓREŃKO MOJA…JESTEŚ CUDOWNĄ MATKĄ…WALCZYSZ O SWOJE DZIECIĄTKO Z TAKIM POŚWIĘCENIEM….DAJESZ SIEBIE CAŁĄ CIERPISZ PO KAŻDYM CIOSIE, KTÓRY BOLI..A PO TYM KOLEJNYM CIOSIE TULISZ DZIECIĄTKO Z JESZCZE WIĘKSZĄ MIŁOŚCIĄ…..
PRZEOGROMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH MATEK, OJCÓW DZIECI AUTYSTYCZNYCH. TE CHWILE DLA WAS, DLA WASZYCH POCIECH , TO CHWILE GROZY. WIEM, ŻE MOŻNA TO SOBIE WYOBRAZIĆ…ALE OCZYMA WYOBRAŹNI NIE SPOSÓB POJĄĆ WIDOKU RZECZYWISTEGO…..
Boże……błagam, błagam z całego serca…niech ten trud ma swój kres już wkrótce….
CHROŃ WSZYSTKICH , KTÓRZY TRWAJĄ U BOKU CHORYCH, OSŁANIAJ SWOJĄ MIŁOŚCIĄ RODZINY, W KTÓRYCH ZAGOŚCIŁA TA TAJEMNICZA CHOROBA…BÓL DUSZY I CIAŁA…TO ZBYT PŁYTKIE OKREŚLENIE…TEGO NIE MOŻNA UJĄĆ ŻADNYM SŁOWEM….TO DWA OBLICZA ŚWIATÓW TAK RÓŻNYCH…I TONY MIŁOŚCI, KTÓRE POZWALAJĄ ZNIEŚĆ TEN STAN…MIŁOŚCI MATKI DO DZIECKA..
MIŁOŚCI , KTÓRA JEST TYM CUDEM ….Z DNIA NA DZIEŃ CORAZ WIĘKSZA..
Początek roku…zaledwie kilka dni…dni przepełnionych niepokojem , bólem, czy to kolejna próba BOŻE…nie wiem..