Serdecznie dziękuję w imieniu Kubusia , jego RODZICÓW za dar anonimowym dwóm darczyńcom. Danych tych ANIOŁÓW niestety nie znam. Wczoraj otrzymałam wyciąg z subkonta Fundacji „ Za Szybą”, która wzięła Kubusia pod swój patronat . Te dwa Anioły podarowały Kubusiowi tak zupełnie z serca może swoje ostatnie grosze.
Boże, jaki to wstyd…….zwyczajnie żebram o pomoc dla swojego wnuczka. Tak bardzo wierzę, że chłopczyk ma szansę, tak bardzo czekam na chwilę, kiedy zobaczę postęp w jego zachowaniu. Czekam ja, czekają nade wszystko Rodzice Kubusia, czeka najbardziej mój MOTYLEK, choć o tym nie wie…. Barierą coraz bardziej dotkliwą są finanse, dokładnie zaczyna ich brakować.
Najbardziej dotkliwym upokorzeniem, jakie mogło mnie spotkać , to słowa napisane na E -mila zamieszczonego na tym blogu, że na „chorym dziecku należącym do Fundacji można odbić się finansowo , że szczęściem jest, jeżeli czerpie się środki bez opodatkowania”.
Boże….skasowałam ten tekst, żeby zaoszczędzić sobie ,dzieciom dalszego niewyobrażalnego stresu z obłudy ludzi , którzy są oderwani tak bardzo od rzeczywistości.
Przez dwa długie lata wszystkie koszty związane z leczeniem Kubusia ponoszę tylko i wyłącznie z własnych, ciężko zarobionych środków. Z kredytów, które jeszcze kilka lat muszę spłacać, a do których w chwili obecnej dostępu już nie mam.
W którymś z wpisów wspominałam …przez 4 lata odprowadzałam na drugi brzeg schorowaną Matkę przykutą do łóżka. Chory, obłożnie chory wymaga całodobowej opieki, ja musiałam pracować . Pobory w 80 procentach przeznaczałam na kosztowne leki dla Mamy, które nie dawały gwarancji na wyzdrowienie – to jasne, niosły ulgę w cierpieniu, na płatną opiekunkę, która zastępowała mnie przy łóżku Mamy . Koszt opieki nad chorym przez 8 godzin to bagatela 1000 zł miesięcznie, plus leki, prywatne wizyty lekarskie itd.
Trzy lata tułałam się z moją najdroższą Mateńką po szpitalach, kiedy stan nagle się pogarszał…..to też koszty ogromne, żeby osobę odchodzącą na drugi brzeg ktoś łaskawie do szpitala przyjął…… Półtora roku zaledwie odbierałam ciepło, prawdziwą ANIELSKĄ pomoc z opieki paliatywnej…..w hospicjum Mama nie była ani pół minuty …..musiałam mieć siły i stać obok NIEJ do samego końca….nie ważne…
Kiedy stan finansowy po odejściu Mamy zaczął się stabilizować sama zachorowałam na schorzenie zwane rakiem. To długa i żmudna walka….walka o siebie . W dzisiejszej dobie trzeba mieć zasoby finansowe, żeby móc się leczyć. Wizyta prywatna – z dnia na dzień…..u specjalisty ze skierowaniem czas oczekiwania wynosi pół roku. Kolejny raz finanse wpompowane zostały w ratowanie tym razem mojego życia, w kosztowne leki, wizyty prywatne , operacje, rehabilitacje itd….Jakiś w tym cel był….Pieniądze to nie wszystko, ale bez nich szybciej się umiera— ot tak , zwyczajnie, bez opieki medycznej samemu się nie uzdrowisz. Wygrałam swoją chorobę pewnie po to , by nieść pomoc finansową na leczenie kolejnemu cudownemu człowiekowi, maluszkowi, mojemu wnukowi …….Dzieci ze swoich poborów mogą tylko skromnie przeżyć, nie stać ich na odłożenie choćby 300 zł na leczenie………a Kubuś musi się leczyć , to jasne.
Koszty leczenia miesięcznie w tak okrojonym schemacie kształtują się w wysokości 4.000 zł .
To terapie płatne, leki, dieta…..
Kobieto, która widzisz strumień gotówki na koncie Kubusia..Tobie załączam odpis z wyciągu wpływu środków uzyskanych na jego subkońcie……to kwota 200 zł ( słownie dwustu) od Dobrych Aniołów za okres maj – sierpień 2010
Oddaje Pani ten kapitał , oddaje swój kapitał ……tylko błagam o jedno, o zdrowie , które zwyczajnie trzeba kupować dla mojego wnuka. Mogę zbyć wszystko, mogę spać na ławce w parku…..ale spraw kobieto, żeby mój wnuk był zdrowy——tyle, aż tyle…..
Jestem twardzielem ,to prawda, nie poddaję się zbyt szybko – fakt….ale cynizmem i zwykłym słowem, które zaboli nie tylko mnie brzydzę się …
Ten wpis całkowicie odbiega od tematyki bloga, jednakże obrazuje w pewnym sensie poczucie bezradności w obliczu bzdurnych, bezdusznych przemyśleń osób, których los nigdy nie doświadczył.
Tysiące APELI pojawia się co dnia……..RODZINY BŁAGAJĄ o pomoc finansową na zakup protezy dla dziecka, na kosztowną operację ratującą życie ukochanej osoby.
Tak trudno się prosi….jak bardzo rozumiem rozchwianie tych Rodzin…i nie trzeba koniecznie doznać nieszczęścia, żeby pojąć problemy……trzeba być tylko przyjaznym drugiemu człowiekiem, a łza nad tragedią spłynie bezwiednie – POMAGASZ – POMAGAM —–Tak nie byłoby w innych cywilizowanych krajach, gdzie chore dziecko ma ogrom opieki , jest kimś wyjątkowym, komu trzeba pomóc. W moim kraju niestety tak nie jest.
Wiem, że choćbym miała poruszyć wszystkie instrumenty ——-zagram tak głośno jak tylko potrafię – RATUNKU DLA KUBY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! póki co, delikatnie proszę o pomoc dla dziecka, które jest sensem życia…..pomoc finansową, która pozwoli Kubusiowi nie przerywać terapii, leczenia, diety tak bardzo kosztownej.
Kobieto, która uważasz, że chore dziecko to” dobry interes „……wiesz, wybaczam Tobie , bo pewnie sama potrzebujesz pomocy …..i pozdrawiam od Kubusia, który ponownie jest chory…..tym razem zapalenie gardła , katar, kaszel, biegunka…o….zapomniałam…..w zeszłym tygodniu skończył aplikować antybiotyk zapisany na zwalczenie zapalenia oskrzeli.
Pozbył się tej infekcji, przyszła kolejna…….detox , który ma wzmocnić JEGO odporność nie może się rozpocząć….Kubuś leży w łóżeczku ………jak większość swojego KOSMICZNEGO ŻYCIA…….tak KOBIETO, CHOROBA TO BIZNES , tak ogromnej dawki adrenaliny nie uzyskasz nawet będąc alpinistą….