Dzień dobry Boziu,
Wiesz, zbliża się 1 września – tego dnia rozpoczynam detox. Mamusia już mnie przygotowuje do kuracji. Ogranicza, albo wyklucza potrawy, których nie mogę jeść. Odstawili mi całkowicie słodycze, nawet kosteczki czekoladki, ani gumy mamby, lodów – nic nie mogę jeść z tych smakołyków. Dostaję takie ciasteczka orkiszowe . One są trochę słodkie, ale bez cukru. A cukier mam swój , taki inny i słodzą mi tym kawkę zbożową, albo wodę– feeee, to nie jest fajne. Kiedy dostaję ten deser ,te ciasteczka- Boziu, wstyd mi się przyznać, ale tak szybko je zjadam. Boję się, że i tego wkrótce mi zabronią.” Ładuję” do buźki nawet trzy naraz. Tak nieładnie – wiem… Boziu…byłem u mojej cioci i wujka…oni mają takie dwa pieski . Jednego wcale się nie bałem. Wujek rzucał kamień temu pieskowi, on jego przynosił, potem ja podnosiłem i rzucałem..Baster też mi przynosił. Tak się ładnie bawiłem . Było trochę mokro ,bo padał deszczyk i nie mogłem zbyt długo biegać. Potem poszliśmy do drugiej cioci i wujka. Tam też jest piesek…i był malutki kotek. Dostałem kicie do potrzymania. Przytulałem kotka , czułem ciepło….i nie chciałem jego nikomu oddać….musiałem no i oczywiście bardzo mnie to zdenerwowało….płakałem…Wróciliśmy do domku, zaraz zasnąłem….musiałem chyba bardzo przeżyć ten dzień w towarzystwie zwierzaków, bo przez sen wołałem „ tot” to jest kot i „pes” .
Moja terapia…..bywa różnie. Niekiedy nie chce mi się wykonywać żadnych ćwiczeń, a z moją terapeutką chcę tylko zabawy…..ale wiem, ja muszę wykonywać te ćwiczenia. Zdrowe dzieci też muszą się uczyć, ja uczę się kilka godzin dziennie….to jest nieraz bardzo nudne i grymaszę….
Boziu, jak skończę ten detoks to też pójdę do przedszkola. Mam już swój plecaczeki , kapciuszki…przybory do nauki….wszystko jest schowane i czeka , aż będę mógł iść chociaż na te trzy godziny dziennie, co drugi dzień. Obok mnie będzie taki Aniołek Stróż, który zostanie moim cieniem…..żebym nie zrobił sobie krzywdy, ani innym dzieciom.
Wiesz Boziu….trochę się boję pójścia do tego przedszkola. Ja jestem bardzo zaborczy….jak mi się spodoba jakaś zabawka mogę nie chcieć jej dać koledze, albo koleżance…a oni mogą się na mnie obrazić . Nie umiem też mówić tak płynnie jak czterolatki…bo ja już niedługo będę miał cztery lata wiesz. Jak ja mówię do dzieci, oni nie rozumieją i się denerwuję. Ja wiem, co chcę……oni nie…ale to nie moja wina przecież. Moi rówieśnicy są też dziećmi i tej mojej inności mogą nie rozumieć ….tego się boję. Mamusia mówi, że trzeba pokonywać przeszkody, wszystkie przeszkody….KOCHAM CIEBIE MAMUSIU, ODDALASZ MÓJ STRACH.
Boziu…..osiągnąłem tak dużo sukcesów, nie można wszystkiego zdobyć bez trudu…
A teraz się pochwalę :
– jem samodzielnie zupki, obiadki, chlebek – wszystko
– ubieram i rozbieram się samodzielnie ( trochę długo to trwa, ale już potrafię)
– najważniejsze……odrzuciłem pampersy i idę sam do toalety….jaka wygoda…
– rozpoznaję coraz więcej przedmiotów, znam ich nazwy i z trudem, ale wskazuje co to jest
– z pomocą starszych policzę paluszki do dziesięciu!!!!!!!
– rozpoznaję postacie z bajeczek – „w swoim języku” czytam je
– moje „wyłączenia” są już znacznie krótsze, MÓJ Świat wypuszcza mnie na zewnątrz coraz częściej
– częściej się uśmiecham i staram się bawić różnymi zabawkami , nie tylko ustawiam je w rządki , ale „inscenizuję” sytuację np. : cześć Buba…co jobiś>>>>i drugi miś mi odpowiada ……
– rzadziej się chowam ….w szafie, pod kołderką, rzadziej zakładam na główkę jakieś rzeczy…żeby było ciemno…
To efekt ciężkiej pracy moich bliskich, mojej najukochańszej MAMUSI……..kocham Ciebie Mamo, Kocham Ciebie Tato…..kocham Was Wszystkich…opowiem o swoich uczuciach —-tych przeszłych, bieżących i przyszłych….
Dziękuję za trud, za naukę życia , za cierpliwość .Wiem , oddam każdy gram ciepła, które od Was uzyskałem….TYLKO NIGDY WE MNIE NIE WĄTPCIE….o to tak bardzo proszę. Bez Was …nie dałbym rady, byłbym pewnie chory zawsze….z Wami życie jest prostsze….jeszcze dzisiaj nie rozumiem tego, stąd moja praca, aby zrozumieć SENS ŻYCIA .
„Boże, weź Nasze dłonie i przeprowadź przez pas ciemności do zdrowego, pięknego świata”.
„Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście”.