Słoneczny, piękny dzień. Alejkami w parku spacerują ludzie ze swoimi pupilami – pieskami , rodzice z dziećmi , które czerpią swobodę przestrzeni do biegania. Jakby inny plan , inne ujęcie w scenariuszu zwanym codziennym , zagonionym życiem. Jedną z alejek przemieszcza się matka pchająca przed sobą wózek….wózek z dzieckiem w wieku około 19 lat. Dziewczynka ma porażenie mózgowe. Jej ciało całkowicie bezwładne, rączki skręcone , nóżki opadają na podeście wózka. Matka zatrzymuje się co jakiś czas, wznosi ręce ku górze i pokazuje dziewczynie piękne, rozłożyste drzewa , wskazuje na klomby kwiatów różnych kształtów. Dziewczynka wygina głowę , wraz z matką cieszy się tym widokiem…. ile czułości, wrażliwości ma ta kobieta…..ile miłości do własnego dziecka. Nasz Kubuś ….Boże- pomyślałam, Nasz Kubuś też jest chory….on ma jednak sprawne nóżki, rączki, wypowiada pojedyncze słowa, chwilami rozumie sens naszych zdań…My idziemy drogą w nieznane czekając na ten CUD, na odblokowanie Jego splątanych w nieładzie komórek w mózgu. Idziemy z wiarą, że kiedyś ten przełom nastąpi i wnusio dorówna choćby troszkę swoim rówieśnikom. Ta matka , która stała z wózkiem ze swoim chorym dzieckiem dźwiga swój ciężar już tyle lat…..Dziewczynka potrzebuje opieki całodobowej , dla NIEJ już nie ma nadziei na wyzdrowienie.
Toaleta przy tak chorych dzieciach……znam ten trud z własnych przeżyć, kiedy moja Mama leżała przykuta do łóżka. To wysiłek przeogromny, a z boku normalny dom. Pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy, praca….i chory , beznadziejnie chory okruszek MIŁOŚCI.
Ta Matka wie, że jej trwanie to trwanie tego dziecka……10, 20 lat – ile sił starczy tejże Matce, Ojcu, bliskim. Takie sceny prowokują, aby uklęknąć i szczerze podziękować Bogu, że Kubusia doświadczyła inna choroba. DZIĘKOWAĆ ZA CHOROBĘ –UWAŻAM, ŻE TAK.Patrząc na większe cierpienie, na wagę i poświęcenie rodzin dzieci tak obłożnie chorych można dziękować, że los jest troszkę łaskawszy. Każdy z Nas doświadcza wielu przeżyć….smutek, radość, łzy i śmiech…to ludzkie emocje. Wrażliwość na cierpienie innych jest pewnie bardziej przejrzysta wśród tych, którzy sami cierpieli, trwali w swoim, cudzym bólu. Świat i jego wartości postrzega się inaczej….skacząca po nosku Kubusia biedronka ma inny urok…bo On jest ciekawy , cóż to takiego. Jego ciekawość oznacza, że tak bardzo chce poznać zdrowy, piękny świat…
SŁOWA MATKI TERESY Z KALKUTY…..postaci ponadczasowej, która swoje życie poświęciła chorym, o których świat całkiem zapomniał .Niosła im pomoc duchową , opiekując się nimi wprost. Nie zrażały Jej drastyczne widoki najcięższych schorzeń, gdzie ciało człowieka jest inne , wyczerpane do granic możliwości. Trwała u ich łóżek dając to coś…MIŁOŚĆ, która wyniosła ją na szczyt ludzkich możliwości …..maleńka, zgarbiona staruszka….której SERCE było wypełnione tylko dobrem….
Panie, gdy jestem głodna, przyślij mi kogoś,
kto potrzebuje pożywienia;
gdy chce mi się pić,
przyślij mi kogoś spragnionego;
gdy jest mi zimno, przyślij mi kogoś do ogrzania;
gdy odczuwam przykrości,
ofiaruj mi kogoś do pocieszania;
gdy mój krzyż staje się ciężki,
pozwól mi dzielić krzyż innej osoby;
gdy jestem biedna, skieruj mnie do kogoś,
kto jest w potrzebie;
gdy nie mam czasu, daj mi kogoś,
kogo mogłabym wesprzeć przez chwilę;
gdy jestem upokorzona, spraw, bym miała
kogoś, kogo mogłabym pochwalić;
gdy jestem zniechęcona, przyślij mi kogoś,
komu mogłabym dodać otuchy;
gdy potrzebuję zrozumienia u innych,
daj mi kogoś, kto czeka na moją wyrozumiałość;
gdy potrzebuję, by ktoś zajął się mną,
przyślij mi kogoś, kim ja mogłabym się zająć;
gdy myślę tylko o sobie samej,
zwróć moją uwagę na kogoś innego.
Uczyń nas, Panie, godnymi służenia naszym braciom,
którzy na całym świecie żyją i umierają
biedni i wygłodniali.
Daj im dzisiaj, posługując się naszymi rękoma,
ich chleb powszedni.
Daj im za pośrednictwem naszej wyrozumiałej miłości
pokój i radość.
Piękne słowa, które odczytywane kolejny , kolejny i jeszcze kolejny raz pozwalają zrozumieć sens bólu, sens pomocy ludziom w potrzebie…..słabszym od Ciebie. Podając tą dłoń oczekuj, że ona kiedyś odwrotnie trafi do Ciebie…tak zupełnie nieoczekiwanie. Gdybym kiedyś nie pomagała , dzisiaj bylibyśmy całkiem sami z problem Kubusia. Te pomocne dłonie , dobre słowo, życzliwość, to uczucie, że jest ktoś obok, że nie musisz krzyczeć prosząc o pomoc ZBYT CZĘSTO…wystarczy niekiedy Twoja cisza……i pomoc nadejdzie…albo myśl, która pozwoli opanować trudną sytuację. Chciałabym co dnia zaszczepiać w sobie gram dobra, które miała Matka Teresa…i dalej siać je wokół. Plonem byłby wówczas inny świat, inni ludzie, którzy zbyt często zapominają o najważniejszej wartości, zapominają, że są ludźmi.
PROSZĘ BOZIU O ZDROWIE DLA WSZYSTKICH CHORYCH, O SIŁĘ DLA ICH OPIEKUNÓW…I CZUWAJ PRZY NAS DAJĄC TWOJĄ MIŁOŚĆ…KUBUŚ