UŁOMNOŚĆ W OBLICZU BEZRADNOŚCI..

Grażyna Bodora – fragmenty publikacji – źródło Internet

Dziecko autystyczne i jego rodzice
Znaczenie i rola rodziny w całokształcie rozwoju dziecka jest kwestią bezsporną. W odniesieniu do dziecka autystycznego rola rodziny wyraźnie wzrasta. Autystyk jest dzieckiem do pewnego stopnia wyjątkowym, potrzebuje od rodziców specjalnej pomocy, wymaga indywidualnego traktowania. Jego rozwój zależy od warunków środowiskowych i właściwego zaspokajania przez rodziców jego potrzeb.

Najbardziej obezwładnia bezsilność i lęk przed niepewną przyszłością.

Gdy rozszerza się zakres wiedzy rodziców o naturze kalectwa i możliwościach przyjścia dziecku z pomocą, zmniejsza się poczucie beznadziejności, i wzrasta chęć do działania.” ·Dla dobra dziecka ważne jest, by rodzice chcieli i umieli okazać mu swoje zadowolenie  i radość z wszelkich jego osiągnięć nawet wtedy, gdy są one wyjątkowo skromne, nie powinni myśleć o nim jako o dziecku skazanym na życie  w poczuciu nieszczęścia.

Istotnym elementem postaw wobec niepełnosprawności dziecka przejawianych w danej rodzinie jest wiedza. Podstawą jej formowania stanowią indywidualne doświadczenia danej jednostki oraz funkcjonujące w jej otoczeniu stereotypy. Niedostatki wiedzy o dziecku mogą kształtować nieadekwatne względem jego możliwości oczekiwania.

Obszary wiedzy to:

  • Ogólna wiedza o autyzmie i towarzyszących mu konsekwencjach, obraz posiadanego dziecka;
  • Percepcja istniejącego systemu opieki i pomocy świadczonej dzieciom z autyzmem oraz ich rodzinom
  • Wyobrażenia dotyczące własnej roli i możliwości.

Rodzicom na ogół trudno pogodzić się z myślą, że ich dziecko jest niepełnosprawne. Upośledzenie niezależnie od stopnia i rozwoju, przygnębia większość rodziców.

Seria charakterystycznych reakcji to:

  • nie uznawanie faktu upośledzenia,
  • wiara w możliwość wyleczenia,
  • szukanie pomocy u różnych lekarzy,
  • rozpacz i poczucie winy.

Występujące w procesie adaptacji reakcje i zachowania przechodzą swoistą ewolucję  o następujących stadiach:

  • szok psychiczny powstały w momencie uświadomienia sobie kalectwa dziecka (trwający niejednokrotnie do roku),
  • próby zaprzeczenia zaistniałej sytuacji,
  • uruchamianie reakcji lękowych, depresyjnych bądź agresywnych,
  • mechaniczne przystosowanie się do wypełniania codziennych obowiązków wobec dziecka bez pogodzenia się z faktem jego niepełnosprawności,
  • właściwa adaptacja polegająca na redefinicji istniejącej sytuacji, reorganizacji dotychczasowego życia i akceptacji wartości, jaką stanowi niepełnosprawne dziecko.

Procesowi zaakceptowania dziecka upośledzonego towarzyszą duże opory wewnętrzne. Droga do akceptacji wiedzie zawsze przez fazę walki, zaprzeczenia i wyrzutów sumienia. Pierwsza wiadomość o niepełnosprawności dziecka otrzymywana zazwyczaj  w początkowych miesiącach jego życia lub w okresie przedszkolnym stanowi dla rodziców cios trudny do zniesienia i powodujący silny wstrząs uczuciowy, który objawia się niekiedy szokiem lub wybuchem histerii. Potem następuje cała seria charakterystycznych reakcji: nie uznawanie faktu upośledzenia, wiara w możliwość wyleczenia, szukanie pomocy u różnych lekarzy, rozpacz i poczucie winy. Poczucie winy prowadzi z kolei do wzajemnego oskarżania się rodziców i szukania przyczyn upośledzenia, co powoduje wiele fałszywych posunięć dezintegrujących życie rodzinne i powodujących nasilenie się frustracji.

Przyczyną powyższych reakcji może być:

  • Poczucie niespełnionej samorealizacji spowodowane rozbieżnością między wymarzonym a rzeczywistym obrazem dziecka.
  • Konflikt między uczuciami macierzyństwa i ojcostwa a niechęcią do dziecka.
  • Przeświadczenie, iż upośledzone dziecko jest symbolem kary za uprzednie postępowanie, co rodzi duże poczucie winy.
  • Lęk przed podejrzeniami ze strony znajomych o ,,wstydliwą chorobę’’, która wywołała upośledzenie.
  • Poczucie wiadomości o urodzeniu się upośledzonego dziecka jako faktu osobiście hańbiącego.

Wyróżnia się pięć kolejnych faz kształtowania się postaw rodzicielskich wobec faktu choroby dziecka:

  1. Uświadomienie sobie wagi problemu.
  2. Zaznajomienie się z istotą autyzmu.
  3. Próby wykrycia przyczyn.
  4. Szukanie pomocy.
  5. Akceptacja całego układu warunków.

Autyzm jest zabójczy nie tylko dla relacji dziecka, a ludźmi i światem, uderza w matkę.

Jej własne dziecko każdego dnia podważało jej macierzyńskie kompetencje. Nie chciało się przytulać, nie patrzyło na nią, nie uśmiechało się, krzyczało lub nie reagowało na nic. Więc jak komunikować się z ukochanym dzieckiem, jeśli nie chce ono, by brać je na ręce, nie reaguje na swoje imię, wyje a nigdy nie płacze łzami. Jeżeli – jak się zdaje – nie potrzebuje miłości. Trzeba tylko poświecić mu wiele czasu, okazać wiele miłości i cierpliwości, zwłaszcza wtedy, gdy jest to miłość trudna i często bolesna, bo przeżywana w samotności i w poczuciu opozycji do nastawień społecznych. Zaakceptowanie swojego upośledzonego dziecka bywa tym trudniejsze, że nie zawsze środowisko społeczne, ma dla niego pełne zrozumienie. Rodziny z dziećmi upośledzonymi wciąż jeszcze są czymś ,,nieodpowiednim’’ w naszych społeczeństwie. Niesłusznie uprzedzenia i przesądy panujące powszechnie na temat dzieci autystycznych odsuwają te dzieci i ich rodziny na dalszy plan lub w ogóle eliminują ze społeczeństwa. Niekiedy obciąża się rodziców odpowiedzialnością za niepełnosprawność dziecka. Ci zaś, widząc tak wrogie w stosunku do siebie nastawienie, izolują się od ludzi, i zdają się wyłącznie na swoje siły.

Pod wpływem stresu związanego z długotrwałym kontaktem i opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem pojawia się kompleks zaburzeń fizycznych, emocjonalnych, intelektualnych i motywacyjnych. Takie zjawiska określane są mianem ,,zespołu wypalania się sił’’. Wspomniane zaburzenia mogą rzutować na zdolność i motywację do pracy z dzieckiem, zwiększać odczucie dystansu emocjonalnego i sprawiać, iż podejmowane działania cechować będzie postępujący automatyzm i stereotypowość.

Wyodrębniono 15 komponentów ,,wypalania się sił’’:

  1. Brak odprężenia i poczucie wyczerpania.
  2. Poczucie bezradności, osamotnienia i izolacji związane ze sprawowaniem ciągłej opieki nad dzieckiem.
  3. Poczucie nieskuteczności własnych wysiłków wychowawczych.
  4. Brak oczekiwanych rezultatów w rozwoju dziecka pomimo dużego zaangażowani w pracę.
  5. Brak wiedzy i doświadczeń wychowawczych.
  6. Nadmierne poczucie obowiązku.
  7. Poczucie braku zrozumienia ze strony innych.
  8. Trudności występujące w kontaktach ze specjalistycznymi placówkami.
  9. Nieporozumienia dotyczące możliwości rozwojowych dziecka i nierealistyczne
  10. oczekiwania związane często ze zbyt późną diagnozą.
  11. Poczucie winy wobec innych (zdrowych) dzieci w rodzinie.
  12. Negatywna ocena klimatu emocjonalnego panującego w rodzinie.
  13. Nieufny stosunek do placówek przeznaczonych dla niepełnosprawnych
  14. Niska samoocena związana z sytuacją zawierająca sprzeczności interesów. Łączyć się ona może z poczuciem odpowiedzialności rodziców za dziecko a jednocześnie z planami umieszczenia go w przyszłości w dobrej placówce, gdzie znajdzie właściwą opiekę
  15. Rezygnacja z podejmowania wysiłków, by pomóc dziecku.
  16. .  Brak energii, poczucie zmęczenia fizycznego i psychicznego.”

Warunkiem dawania sobie rady z dzieckiem autystycznym jest spójny dom, pomaganie sobie nawzajem, atmosfera sprzyjająca mówieniu o swoich uczuciach i wspólne uczestniczenie  w zajęciach poza domem.”

To mikro streszczenie problemów, które co dnia pokonują rodziny chorych dzieci.

Dlaczego…dlaczego państwo jest jakby obok tak poważnych dramatów jednostek, dlaczego zmęczona matka, ojciec – nie tylko autysty, innego chorego dziecka muszą sami resztą sił szukać dróg wyjścia, chłonąć wiedzę jak pomóc , ulżyć swojemu potomkowi?? Jestem babcią Kubusia, matką Jego Matki- czy i ja nie cierpię patrząc na ból najbliższych mi osób …cierpi mój wnuk wprost, cierpią jego rodzice.Wspieram ich w tym cierpieniu sama odczuwając ból..ból bezradności . Dajemy jakoś radę – jak długo…..nie wiem.

W wielu krajach zachodnich chore dzieci,  ich rodziny otoczone są szczególną opieką. W naszym kraju opiekę organizuje sobie sam chory, bo rodzic chorego dziecka jest też chory…chory z niemocy. Może doczekamy czasów , kiedy błagalna, zmęczona dłoń zostanie podtrzymana przez tych, którzy powinni ją choćby zauważyć, w żadnej mierze nie odrzucać….może doczekamy , że cywilizacja swój postęp odciśnie na sferze moralnej, nie tylko materialnej…póki co , są to tylko marzenia .

Fryderyk Nietzsche

„Samotność jednych jest ucieczką chorego; samotność drugich ucieczką przed chorymi”.

„Lekarzu, pomóż sobie sam; w ten sposób pomożesz także choremu”.