Zamknięty w szklanej kuli, oddzielony od pięknych doznań rzeczywistego świata idę przed siebie. Zdarza mi się, że pokonam ogromny odcinek drogi, ale moje kalectwo to niespodziewane zatrzymania na szlaku. Moja droga ….ja, ani nikt jej nie zna. Moje kroki stawiają za mnie inni. Kształtują ten tor, odpychają przeszkody, żeby małe nóżki mogły dogonić życie. Moje życie zatrzymało się w miejscu na długo. Jestem uwięziony w swoim świecie bez zrozumienia potrzeb, bez emocji. Regres, który mnie dopadł, kiedy skończyłem dwa latka zabrał mi kolejne dwa……wkrótce skończę cztery latka. Mój mózg…..to właśnie te brakujące fragmenty CZASU, który gdzieś nagle zatrzymał mój rozwój.
Chory, uwięziony mózg skupił się na moim wnętrzu. Zewnętrznie rozwijam się zgodnie z tykaniem wskazówek zegara. Brak kompatybilności organizmu – to moje cierpienie.
Wiem, inne dzieci mają po stokroć ciężej….leżą niczym te roślinki , nie mogą się przemieszczać. Ich życie to łóżeczko i liczenie plam na suficie. W tym świecie brakuje takiej równowagi. Dlaczego ?? nie pytam, i tak nie zrozumiem. Odgradzając się za swoją niewidzialną ścianą wprawiam w zakłopotanie bliskich. Pewnie bardziej cierpią jak ja. Bo ja tego nie rozumiem, ja nie znam emocji. Mój śmiech, zabawa , radość –to ku pocieszeniu bliskich .Demonstruję, że jestem wśród nich i należę do nich.
Nie potrafię opisać, co jest miłe, co mnie drażni .Moje uczucia są zmienne.
Aksamit bywa szorstki, a śmiech okrutnie dokuczliwy. Dźwięk traktora rozwala moją główkę…albo uwielbiam ten odgłos. Kto lubi nieuporządkowane życie, kto czuje się dobrze w bałaganie, chaosie, bólu. Może ten, który sam taki szlak wybrał. Dziecko zdane jest na pomoc innych, samo zginie. DZIECKO AUTYSTYCZNE tej pomocy potrzebuje na każdym kroku. Terapia ,która przynosi efekty jest okrutnym widokiem, ten proces muszą prowadzić Ci, którzy tak bardzo mnie kochają .
DO MNIE NIE MOŻNA KIEROWAĆ SŁÓW, DO MNIE KIERUJE SIĘ POLECENIA .Jak je wykonam zostaję nagrodzony, jak nie przystosuję się do sytuacji……powtarzam ja setki razy. Jak zapomnę tego, czego już się nauczyłem……uczę się ponownie . Tak buduje się moja piramida życia. Jedno potknięcie – wszystko runie i budować trzeba od nowa …..ciągle od nowa.
Do tej ustawionej wieży z moich sukcesów dodaje się kolejny ….niczym klocki. Jeden z nich przeważy budowlę i cała spada . Takim dołożonym przeciążeniem jest na przykład moja infekcja. Osłabiony gorączką nie mogę budować tej piramidy, czas tyka na moją niekorzyść. Im dłużej jestem słaby, tym mniej pracuję, moje życie stoi w miejscu.
Czy się skarżę na swój los..nie, jeszcze nie. Ciężko pracuję zdobywając nową wiedzę.
Powtarzanie słów, czynności setki razy – to moja codzienna terapia. Warto pracować, bo to moja przyszłość. Bóg nie pozwolił mi cieszyć się dzieciństwem jak moi zdrowi koledzy.
Mur, ta niewidzialna konstrukcja ogranicza moją swobodę, wolność, radość. Jestem INNY . Moja praca to szukanie tych brakujących fragmentów mózgu. Szukam czegoś, czego nie widać, nie słychać. To coś wyrwało się z mojego organizmu po to, by poszukiwać.
Nie chcę być SAWANTEM, chcę tylko zbliżyć się rozwojem do moich rówieśników. Chcę, żeby nikt nie kpił z mojej inności, z mojej komunikacji poprzez gesty, a nie słowa, chcę, żebym porzucił swoje obsesyjne zainteresowania , chcę poznać, co to są emocje, chcę słyszeć poprawnie dźwięki, chcę mówić zdania z sensem, chcę wyzbyć się swoich lęków…..CHCĘ BYĆ ZDROWYM DZIECKIEM AKCEPTOWANYM PRZEZ INNYCH . Dużo wymagam….nie wiem. Chcę zapomnieć o swoim nieszczęściu , zwyczajnie staram się o to poprzez ciężką, trudną pracę. Ja chcę…ale nie wszystkie marzenia spełniają się na życzenie…więc czekam pokornie na swój sukces….POKORA…tak, jej potrzebuję najbardziej…. nad tym pracują moi bliscy dodając mi sił, pomagając szukać tych brakujących fragmentów w mojej główce. Kiedy je odnajdziemy opuszczę swoją szklaną kulę i przejdę przez piękne drzwi do zdrowego życia….