Chciałbym , tak bardzo chciałbym porzucić ten mój inny świat , wyjść z tej szklanej kuli .
Chciałbym czuć zapach kwiatów , skoszonej trawy i cieszyć się ich widokiem.
Jak Boziu na chwilę uwalniasz mój mózg z tej kuli czuję ten zapach, widzę piękno przyrody.
Potem wracam do swojej szarej krainy. Kolorowe kwiatki są nijakie, ich zapach…nie czuję go wcale. Ten strach , to najgorsze uczucie. Strach przed niczym. Nie umiem tego opisać.
Nieraz, kiedy chcę, żeby sobie poszedł wtulam główkę w poduszkę….jest ciemno .Ja właśnie tak chronię się przed tym lękiem. Albo nakrywam głowę ręcznikiem, pieluszką. Nie wiem ile to trwa. Ja wtedy niczego i nikogo nie słyszę. Jak mi mamusia to zdejmie z głowy dalej się boję i płaczę. Nie umiem powiedzieć, dlaczego płaczę.
Najbardziej lubię być sam z mamusią , tatusiem i tymi, których znam. Boję się zmian, a przecież nikt nie chce mnie skrzywdzić. Lubię spacer po lesie. Na plac zabaw mamusia mnie zabiera tylko wtedy, kiedy nie ma innych dzieci. To jest bardzo trudne , bo dużo dzieci chce się bawić na tym placu. Mój tatuś powiedział, że jak będzie ciepło zrobi mi taki mój plac zabaw na moim ogródku. Huśtawka, piaskownica, zjeżdżalnie będą tylko dla mnie.
Babcia obiecała, że jak tylko uzbiera pieniążki wszystko mi kupi.
I będzie rosła wokół zielona trawka, ona podobno uspakaja. Potem mamusia mówiła, że kupią mi pieska. Mam już imię dla niego- DINO, ja umiem powiedzieć to słówko.
Będę z nim chodził na spacery i może on oddali mój lęk od czegoś, co mnie blokuje w tej główce. Tak jak mój TOFIK. Uwielbiam hipoterapie . Mój Tofik też mnie kocha, ja to czuję i rozumiem jego tak po swojemu. On ma taką sierść, jest bardzo duży i lubię się do niego przytulać. Wtedy nawet terapeutów, którzy prowadzą mojego Tofika lubię i się ich nie boję.
Boziu – te moje dwa światy…..uwolnij mnie z jednego, tego szarego.
Moja rodzina ma ogromną cierpliwość na te moje chimery, ja nie chcę mieć tej złości. Uśmiech, klaskanie w rączki, tańczenie tak po swojemu – to są piękne doznania mojego dzieciństwa . Inne chwile są okropne, nie chcę ich.
Dobrze, będę pokorny , bo muszę, będę cierpliwy, bo tak trzeba, będę cierpiał , bo boli mnie główka , oczki, brzuszek, nieraz wszystko. Nawet dotyk mnie boli …i miłość. Ja to zniosę, nawet kilka lat. Tylko czy ktoś mi przyrzeknie, że to kiedyś się skończy ? jak tak patrzę smutny na moją mamusię , babcię to ja pytam – ile jeszcze to potrwa. One odwracają oczy i widzę łzy. Moje kochane osoby też nie znają odpowiedzi . Nie chcą mnie okłamywać, więc nic nie mówią. Też czekają. Widzę ich wiarę i nadzieję, że to się zmieni. Boziu, daj Nam wszystkim dużo sił – to trwanie jest bardzo trudne i musimy być silni. Ja dla nich, a Oni dla mnie.
Pływałem na kajaku, bawiłem się na placu zabaw….mamusia nagrała te moje inne, szczęśliwe chwile dzieciństwa, babcia załączyła je na blogu do filmików. Jak będę straszy, może zdrowszy wrócę pamięcią do tych chwil..tych okropnych pamiętać nie chcę.
„Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko.”