Kilka lat temu, kiedy jeszcze moje zdrowie było w miarę stabilne brałam czynny udział w licznych konferencjach, pogadankach na temat autyzmu. Będąc prelegentem zawsze starałam się dopasować przekaz do grona słuchaczy. Najmilej wspominam kontakty z dziećmi, które swoją szczerością ujmowały.
Pamiętam spotkanie w jednej ze szkół. Zaproszono dzieci, młodzież z tzw. trudnych rodzin. Ich życie nie było bajką. Chociaż byli zdrowi w domach panowała przykra atmosfera. Alkohol, narkotyki, brak wzorców od Mamy, Taty. W szkole starano się zapewnić dzieciom pomoc psychologiczną. Dostawały ciepłe posiłki. Często jedyne, które zjadały w danym dniu. Grono pedagogiczne dyskretnie przekazywało odzież. Piękna atmosfera w tej placówce oświatowej. Opowiadałam o tolerancji, ciężkiej pracy dzieci zaburzonych, aby nauczyły się współuczestnictwa w grupie. W luźnej rozmowie czternastoletni chłopiec opowiedział o swoich tłumionych emocjach. Nigdy tych słów nie zapomnę.
– Pani tak mówi o niepełnosprawnych, a ja…. jestem zdrowy, ale chyba bardziej chory od nich. Mnie nikt nie kocha. Może trochę babcia i starsza siostra. Nawet książki i zeszyty w szkole mam i tutaj w świetlicy lekcje odrabiam. Boję się, że Ojciec je spali, albo sprzeda na wódkę. Mówiła Pani, że dzieci z autyzmem boją się hałasu, dźwięków, które ich drażnią. Mnie też drażni hałas. I to jak. Najbardziej jak rodzice krzyczą. Uciekam wtedy. Chodzę między domami, pytam ludzi o godzinę. Wracam, kiedy rodzice zasną, albo się nie kłócą. I jeszcze Pani mówiła, że nie wolno nikogo krytykować za nic. A mnie ciągle ktoś krytykuje. Mówią do mnie „ dupek”. Kiedyś, jak mi Pani Ania dała nowe spodnie, bluzy i buty, to schowałem w piwnicy. Ubrałem się fajnie i poszedłem na miasto. Jeden chłopak powiedział…idzie „dupek”, ma nowe ciuchy. Szarpnął mnie i powiedział, że ukradłem. Przecież nie ukradłem, tylko dostałem. Dobrze, że mi jej nie podarł. Może ja też mam autyzm? Jeżeli nikt mnie nie lubi i jakbym coś chciał, to nie daję rady tego zrobić.
Schwyciłam Oskara za rękę. Czułam, jak drży. Miałam gardło ściśnięte, bałam się rozpłakać.
–Oskar, jesteś fantastycznym, mądrym chłopakiem. Musisz jeszcze kilka lat wytrzymać w domu. Przetrwałeś tyle, niczym prawdziwy żołnierz. Będziesz dorosły, wyprowadzisz się, zaczniesz pracować. Wszystko będzie dobrze. Jak będziesz miał problem, będziesz chciał porozmawiać – poproś Panią Asię. Ona ma do mnie numer. Dzwoń śmiało z jej telefonu. Zadzwonił wiele razy. Rozmawialiśmy na różne tematy. Ten chłopiec uświadomił mi jeszcze bardziej, jak wielką rolę w życiu spełnia prosta, szczera Miłość.
Dzieci zaburzone autyzmem nie zawsze poprawnie odczytują nasze emocje. Dysfunkcja umysłu blokuje rozumienie przekazu. Bolesne, że dzieci w pełni zdrowe cierpią z winy niedojrzałych rodziców. Odrzucenie dotyka różne środowiska. Marzę, aby wszystkie dzieci miały zapewniony odpowiedni rozwój, nie zaznały samotności, braku poczucia bezpieczeństwa, miłości. Dzieci zaburzone, chore, jak i te zdrowe…, ale to tylko moje marzenia.
Ludzie powinni sobie pomagać. Powinni być dla siebie mostami wsparcia. Smakiem herbaty i pocieszeniem, kiedy życie płata figle i wierci dziurę w brzuchu. Kiedy brudne kłody rzuca pod nogi los. Ludzie powinni mieć dobre serca i dobre oczy. Dobrze poukładane w głowach. Powinni wyciągać dłonie i myśli w stronę drugiego człowieka, żeby podarować słowo, chwilę, spotkanie, smak. Tak ważna jest przecież obecność i rozmowa. Życie mogłoby być takie piękne, gdybyśmy się wzajemnie zauważali.
Kaja Kowalewska