Święta Bożego Narodzenia już minęły . Długo oczekiwane, starannie przygotowane .
Odeszliśmy od stołów , pożegnaliśmy się z bliskimi, którzy z nami te dni spędzali .
Potrawy zniknęły , prezenty rozpakowane. Nade wszystko będą cieszyły jeszcze długo dzieci, które w swój niezwykły sposób potrafią okazać radość ;szczerą, spontaniczną, dziecięcą.
Pozostawmy w swoich sercach i my , dorośli ze swoich Świąt dobra , które rodzą się w te wyjątkowe dni ;dobra emocjonalne. Zatrzymajmy życzliwość, szczerość, zrozumienie, szacunek , wrażliwość na drugiego człowieka . Napłynęły do nas same, uwolniliśmy swoje pokłady, dawkujmy je przez kolejne jutra szczodrze.
Siejąc dobro –zbierzemy plony,to oczywiste.Może nie koniecznie w chwili, kiedy tego zapragniemy , ale za czas jakiś ono do nas wróci .
Szef, który dzielił się opłatkiem z pracownikami niech spełni życzenia, które przekazywał ;
Życzę Wam sukcesów w pracy zawodowej, w życiu rodzinnym …takie słowa padały pewnie w każdej firmie, korporacji .Atmosfera w pracy jest bardzo ważna. Poniekąd, to nasze drugie domy .
Czy musimy z drżącym sercem budzić się każdego poranka z myślą, co ponownie zaskoczy?,czy zdążę wykonać nałożone zadania?, czy szef zrozumie, że normy są zawyżone i nie daję rady.
Nie powiem tego głośno, bo utracić pracę mogę z dnia na dzień .Byłoby tak przyjemnie, gdyby właśnie w pracy można było prowadzić zwyczajny dialog z przełożonymi . Zbyt dużo, ogromny natłok, nie daję rady , pozwólcie mi się”odkopać” z zaległości , złapię oddech i będzie lepiej. Czy w dzisiejszej dobie jest to jeszcze możliwe- nie wiem ? Wiem, że taki schemat swobodnie mógłby funkcjonować z korzyścią dla wszystkich .Wystarczy schować maski „surowego” szefa, wsłuchać się w głos ludzi , to wszystko.
Nie mamy wpływu na atmosferę w miejscu pracy . Spróbujmy rozgraniczyć nastrój tłumiąc w sobie bunt wobec takiego stanu , nie przenośmy emocji pod dach domu rodzinnego . Postarajmy się z całych sił wygospodarować kilka chwil na rozmowę ze swoimi dziećmi, członkami rodziny .Każdy ma coś do przekazania, potrzebuje wysłuchania , często pomocy w rozwiązaniu problemu .Niekiedy kilkanaście minut wystarczy , by dziecko, mąż, partner mogli zrzucić swój bagaż , uwolnić się z trosk, które targają .Razem zawsze lżej…
Rok 2014 już zbliża się do mety .Wkrótce przywitamy nowy 2015 . Ponownie będą postanowienia, analizy czasu przeszłego . Z radością będziemy spoglądali na gamę kolorowych iluminacji rozświetlających niebo , słuchali wystrzałów wiwatujących na powitanie kolejnego rozdziału w naszym życiu .Starsi, bogatsi o wiedzę z okresu minionego mamy przekrój wszystkiego, co się wydarzyło – dobrego i złego w odchodzącym roku .
Jak ocenię rok 2014 ? Osobiście był to dla mnie jeden z najtrudniejszych odcinków życia .
W gąszczu ogromnych problemów dopatruję się też radości , które czerpałam.
Wielka wygrana, to pierwszy rok, w którym Kubuś zapadał na infekcje znacznie rzadziej niż w latach poprzednich. Był hospitalizowany tylko jeden raz !! Bywały lata, w których trafiał do szpitala kilka, kilkanaście razy w roku. Mknie do przodu pokonując kolejne bariery naszego, zdrowego świata .
Uwalnia swój splątany autyzmem umysł ciężką pracą , terapiami .Mowa stała się bardziej wyraźna, płynna, zaciera się jąkanie , napady buntu nie są tak częste . To WIELKI SUKCES DZIECKA i nasz, którzy wspieramy Jego rozwój kształtując kolejne fragmenty komórek mózgowych .
Klaudynka wnosi ogromną radość. Rozkoszna , cudowna dziewczynka potrafi przywołać uśmiech w najtrudniejszych chwilach .Spontaniczna, szczera radość przenosi się na nas rozświetlając szare, smutne dni . Była poważna obawa, czy i Ona nie „zniknie” w krainie autyzmu . Wszyscy widzieliśmy symptomy , które objawiała swoim zachowaniem. Widzieli je też terapeuci, którzy pracują z Kubusiem. Nie wypowiadaliśmy swoich myśli głośno tłumiąc niewyobrażalny lęk w sobie .
Wiele łez niemocy uroniłam cicho, z boku , żeby nikt nie widział. W najtrudniejszym okresie , kiedy symptomy nasilały się koiłam swój ból w modlitwie . Ostatni miesiąc nastąpił ogromny przełom.
Niepokojące sygnały zacierały się stopniowo .Dzisiaj są zupełnie niewidoczne !! Wielka wiara, że koszmar zaburzenia nie może zabrać tego dziecka ziściła się. JEST DOBRZE , bardzo dobrze z Jej rozwojem , za co mogę tylko Bogu podziękować . To była ciężka próba dla emocji mojej całej Rodziny .
Tony stresu pochłonęło mnie szalejące bezprawie , które znalazło przełożenie na wielu porażkach zawodowych . Nie pamiętam takiej samowolki uprawianej przez wiele podmiotów , które dialog na etapie przed procesowym odrzucają z „dziką pasją”. Nie potrafiłam odnaleźć się w tej okrutnej rzeczywistości promującej przekłamanie, zwyczajne chamstwo cwaniaków, którzy czują się bezpiecznie pod parasolem ochronnym w czasach, gdzie odgórnie „karmieni” jesteśmy kłótniami, przepychankami, manipulacją . Świetny klimat dla tych , którzy wbili się na szczeble władzy w otoczce nepotyzmu , kumoterstwa . Oni dyktują zasady brudnej gry, w której uczciwy przeciwnik zdany jest na przegraną już na etapie startu . Syndrom wypalenia przeszył mnie, jak nigdy w życiu . To okrutnie ciemne strony minionego roku . Brak płynności dochodów …cóż, poczułam gorzki smak biedy – zwyczajnie . Walka o rentę męża trwa…Ja , jako jedyny żywiciel Rodziny, który faktycznie starał się przez wiele lat wspierać kosztowne leczenie Kubusia stanęłam na rozdrożu .
Do lipca jakoś trwaliśmy…od lipca pętla niemocy zaciskała się coraz bardziej. Czułam, że tracę całkowicie siły i nigdy nie wyjdę z przepaści , w którą wrzucił mnie chory system. Z czasem brakowało środków nie tylko na stałe płatności , ale i bieżące potrzeby . Wiele recept z ordynowanymi lekami pozostało niezrealizowanych. Aplikowałam wraz z mężem tylko te, bez których nie da rady żyć. Bywało, że i tych nie było za co nabyć …Najbardziej bolało, kiedy wiedziałam, że dzieciom czegoś zabraknie –podstawowych środków do życia . Wiem, że już dawno zmieniłam swoje podejście do różnych sytuacji . Pokora , cierpliwość …i nadzieja, że choć iskrę zobaczę , za którą pójdę dalej .
PRZYJACIÓŁ POZNAJE SIĘ W TRUDZIE, BIEDZIE !! – jak prawdziwe są to słowa, doświadczyłam właśnie w mijającym roku. ONI tak często słyszeli moją ciszę , wołanie RATUNKU, nie dam rady !! Nie potrafię prosić dla siebie …Wobec innych mogę krzyczeć na cały świat !!!! Niewielka ilość moich PRZYJACIÓŁ znała mój beznadziejny stan, w którym byłam zaledwie drugi raz w swoim życiu . Bywało, że nie miałam siły napisać żadnego pisma . Brak koncentracji , oczy zapuchnięte od słonych łez niemocy.
ONI ponieśli mnie na swoich ramionach dyskretnie pytając, czy czegoś nam brakuje . Zaprzeczałam, po czym w kilku przypadkach zrzuciłam swój ból. Pomoc przychodziła natychmiast !!! Pożyczałam środki , żeby przeżyć, oddawałam ,tak przez kilka miesięcy . Pozostał mi jeszcze tylko jeden dług , który oddam pewnie pod koniec stycznia . Wiele spraw utknęło w Sądzie, a to mój dochód zamrożony . Nie światło, a ŁUNA , która pozwoli mi wyjść na prosty odcinek mojego szlaku .
Dlaczego o tym piszę ?- żeby może innym, którzy szli, będą zmuszeni pójść tak wyboistą drogą dodać otuchy, wiary , że choć jest beznadziejnie ciężko nie można się poddać, załamać, stać w miejscu .
Piszę o tym, aby w chwilach największego zwątpienia w lepsze jutro nie oddalać myśli, że MUSI być lepiej . Kolejny raz zrozumiałam, że siły nie opuszczą nas tak długo, jak długo my sami będziemy chcieli kontynuować podróż ubrani w płaszcz pokory, wiary, nadziei .
Ja mam swój upust trosk w dialogu z Bogiem . Proszę i dziękuję modlitwą. Każdy z nas może znaleźć takie źródło , z którego zaczerpnie choć niewielką ilość optymizmu . Poczuje się bezpieczniej otulony łagodnym opatrunkiem po upadkach, które zranią.
Czekam na ten znak , że nastanie pełen reset trudnych dni .Czekam na Nowy 2015 rok z ogromną WIARĄ, że będzie już tylko pasmem sukcesów we wszystkich obszarach życia mojego, mojej Rodziny.
WAM PRZYJACIELE dziękuję, że często słowem wskrzeszaliście siły, które spływały ze mnie zbyt szybko. Dziękuję za każde słowo otuchy-spontaniczne, dla mnie bardzo ważne .
Nie wynurzałam się ze swojej skorupy zbyt demonstracyjnie, bo mam doskonałą wiedzę, że wielu z Was mknie pod górę niczym Syzyf znacznie dłużej , bez widocznych perspektyw na zmiany .Nie traćcie wiary mimo wszystko..
„Jeżeli nie jesteś gotów przenosić góry dla swoich przyjaciół,
oni nie będą gotowi przenosić ich dla ciebie.”
„Przyjaciel – to zdumiewający dar, drogocenny klejnot,
Ty i ja możemy pomagać słońcu,
aby wschodziło każdego poranka”.
„Życie – tak samo jak bajka – jest cenione nie za długość, a za treść”. Seneka
Drzewo nie smagane wichrem, rzadko kiedy wyrasta silne i zdrowe. Seneka
Nie trać nigdy cierpliwości. To ostatni klucz, który otwiera drzwi. Antoine de Saint-Exupéry
Być człowiekiem, to właśnie być odpowiedzialnym. To znać uczucie wstydu w obliczu nędzy, której nie jesteśmy winni. To odczuwać dumę ze zwycięstwa odniesionego przez kolegów. To czuć, kładąc swoją cegłę, że się bierze udział w budowaniu świata. Antoine de Saint-Exupéry