Infekcje Kubusia na czas jakiś opuściły . Trudno pogodzić konieczność uczestniczenia w terapii , które wyrywają z autyzmu , a leczeniem organizmu osłabionego kolejną walką z zapaleniem krtani, gardła, oskrzeli. Szala przechyla się zawsze w stronę leczenia choroby , która niszczy organizm . Dyskretnie „przemyca” się elementy terapii na przykład w formie zabawy .Zaległości w „odkrywaniu” zdrowego świata trzeba nadrabiać pilnując cały czas, aby nie nastąpił regres. Błędne koło , w którym Kubuś musi żyć . Obecne funkcjonowanie wobec stanu, w którym był jeszcze dwa, trzy lata temu – to szczyt marzeń, który wspólnymi siłami pozyskaliśmy .
Niekiedy czytam fragmenty swojej książki i nie chce się wierzyć, że chłopczyk opisany w treści , to mój Kubuś…zamknięty , wystraszony , bez emocji, agresywny, autoagresywny – samotny między nami . Był ciałem, umysł gdzieś znikał. „Odwiedzał „ nas początkowo na kilka, kilkanaście minut , po czym izolował się całkowicie . Intensywna praca pozwoliła, aby gościł w naszym świecie coraz dłużej .
Każda minuta pobytu z nami, to możliwość wpajania kolejnych informacji , które koduje w swojej głowie . Drobnymi krokami przeszliśmy ogromny odcinek drogi . Obecnie pokonujemy już dystanse , nie tylko odcinki .Dzisiaj kontakt z Kubusiem jest tak czytelny . Wspólna rozmowa – to naprawdę dialog z dzieckiem .
Byłam u dzieci , jedliśmy obiad .Poprosiłam Córkę o niewielką porcję . Na moim talerzu było mniej dania od ilości nałożonej na talerz Kuby ….Kuba spojrzał na mnie i pyta: Dlaczego tak mało jesz babcia ? – bo nie jestem głodna Słonko, to mi wystarczy…Mały spoglądał na mnie kilka sekund i „wypalił” Babcia, bez urazy, ale jak nie będziesz miała apetytu , to będziesz stara i słaba „..że co ?? _ nic, no bez urazy Babciu …ok , bez urazy.Musiałam wyjść , bo śmiech mnie rozsadzał . Ot mały brzdąc …
Córka pracowała z Kubą, wykonywał jakieś zadania. Słyszę, jak mówi „ Kuba, skup się i pomyśl „..Cisza , po chwili słyszę głos maluszka „Mamo, trochę szacunku poproszę!!! Nie podnoś głosu, bo nie umiem myśleć . Nie podnoszę głosu, tylko proszę o skupienie …No, to mi się wydawało chyba , ale szacunek musi być….
Uczestniczyłam też w sytuacji , której w życiu nie przewidywałabym…, ale czego się nie zrobi dla kochanego dziecka .Było ciepło, spędzałam czas z dziećmi na podwórku . Córka pieliła w ogrodzie , z ziemi wychodziły dżdżownice .Kubuś wziął jedną, potem drugą. Oznajmił, że to są Jego koledzy…no dobrze- myślę, wszak glista też może kumplem zostać.Przerzucał je, obwijał na patyku.Po jakimś czasie przyszedł bardzo poważny , zawołał też Córkę..Muszę wam przekazać bardzo smutną informację – moi koledzy nie żyją !! Kto ?? – no moje glisty nie żyją. Trudno, rzuć je na ziemię , może odżyją…O nie !! – i odszedł. Wrócił i poprosił mnie o dwa kamienie niewielkie…Co chcesz z nimi robić ? Cisza..Babcia, no poszukaj mi tych kamieni…proszę. Dobra, znalazłam jakieś dwa klamoty , podałam Kubie .Teraz daj mi moją łopatkę do piasku…proszę, masz.
Poszłam z Klaudią na chwilę do domu , wbiega Kuba . Babcia , módl się ! no dobra, modlę się, ale, teraz ?? Módl się tak jak ja …no to pokaż. Wstań ! – wstałam . Przeżegnaj się – przeżegnałam się .Głośno …w Imię Ojca i Syna Wiecznego Amen…Powtórzyłam ..Potem wieczorem jeszcze raz tak ? – no dobrze .Wyszłam ponownie z Klaudią, widzę, jak Córka zwija się ze śmiechu. Mamo, nie uwierzysz, byłam na pogrzebie dżdżownic .Kuba wykopał dołek, włożył do niego swoje robaki, zasypał i przykrył kamieniami , które jemu dałaś. Stanął poważnie , musiałam stanąć obok niego .
Kazał mi się modlić …”Niech Aniołki Was strzegą od wszystkiego złego – Amen . Wędrujcie do Nieba moje glisty”…Zrozumiałam i ja, że ta nagła modlitwa była „w intencji robaków” …Trudno, jak mus, to mus !!
Ktoś, kto nie zna drogi z dzieckiem autystycznym może przyjąć takie scenki za normalne. Tak bawi się sporo dzieci .Dla nas w tej sytuacji Kubuś okazał , jak mocno otworzył swój umysł na nasz, zdrowy świat . Okazał emocje , powagę chwili , dostosował swoje zachowanie do sytuacji , od początku do końca wszystko odbyło się poprawnie . TO JEST DLA NAS WSZYSTKICH NAGRODĄ, za walkę co dnia o każdy fragment Jego umysłu . Kolejne supełki rozplątują się…Tak „trzymaj” mój maluszku !!!!Tym razem Ty „wydajesz” polecenia, a ja je będę spełniała. Tak bardzo Ciebie kocham Kubusiu..i Klaudynkę moją..
Permalink
Bardzo się cieszę z tego, co tu opisujesz, Gosiu!
Pozdrawiamy Ciebie i Kubusia:)
Permalink
Bardzo dobre wiesci. Z autyzmem tak to juz bywa. Kuba jeszcze nieraz was zaskoczy. dzieci z autyzmem czy bez rosna sie i rozwijaja, choc kazde robi to inaczej, ale zadne tak naprawde nie stoi w miejscu, niezaleznie od terapii, ich braku czy chorob. Czasem trzeba sie cofnac, by moc podazyc dalej.
Opowiesc o robakach super. Kasper 2 lata temu znalazl na szkolnym podworku dzdzownice. to byl ON, dostal na imie Willem (a przepraszam, ponoc sam sie tak przedstawil). Niestety nauczycielka kazala Willema w krzaki odniesc i zniszczyla wielka przyjazn. Kasper dluuugo szukal potem swojego przyjaciela. Jeszcze jakies 3-4 miesiace temu plakal, ze za nim teskni. Tak samo rozpacza, bo teskni za zmarlym Dziadkiem. Dziadek zmarl w Mikolajki, ponad 6 lat temu gdy Kasper mial niespelna 4 lata. Byl na pogrzebie, wlozyl do trumny swoja ukochana maskotke i nigdy nie zalowalismy, ze mu na to pozwolilismy. On placze po zywym Dziadku, ktorego nie ma, nie martwej otoczce zlozonej w trumnie, do Dziadka nawet nie bardzo podobnej.