JESZCZE KILKA DNI ?? – NIE WIEM..

=î€zUTF-8î€zQî€zZdj=C4=99cie0049=2Ejpgî€z=Czas od 10 czerwca jakby stanął w miejscu. Nie potrafię  opisać mieszanych emocji, które wiją się pod dachem mojej Rodziny . Nie potrafię odpowiedzieć sobie dlaczego od nastu lat  każda sekunda radości poprzedzona jest przeogromnym stresem .  Okres macierzyństwa mojej Córki od pierwszych dni nie był  cudowny…Huśtawka  nastroju , „ciężkie „diagnozy lekarzy , kilka wizyt w szpitalu. W drugim miesiącu ciąży prognoza na leżenie kolejnych 7 miesięcy ..Stan się ustabilizował , z czasem pojawiło się nadciśnienie…ponowny lęk ..Czekaliśmy wszyscy bardzo pokornie na 10 czerwca, kiedy to miała zapaść decyzja o pomocy medycznej w przyjściu na świat Klaudii…”Cesarskie cięcie „-było niczym mantra potwierdzane  podczas konsultacji z lekarzem prowadzącym…Zbyt duże ryzyko dla Pani, dziecka ! Psychika tak bardzo koduje ważne informacje …10 czerwca wejście do szpitala , radość ogromna , że już za kilka dni będziemy Wszyscy  szczęśliwi …Nie, tak się nie stało. Konsylium lekarzy postanowiło …CZEKAMY  na naturalne sygnały przyjścia na świat maleńkiej…Dlaczego ?? – nie mam pojęcia  . Brzemienny stan Matki …piękny widok. Ostatnie tygodnie, dni…już takie nie są.Boli mnie widok  obrzękniętych nóg  Córki, spękanej skóry na nogach, dźwięk ciężkiego oddechu.

To już 41 tydzień…Klaudynka waży 4.500 kg!!! Lekarze dają „naturze” czas do piątku…Jeżeli maleńka nadal  nie będzie chciała oddalić się od serca Mamy…będzie ingerencja  z zastosowaniem środków medycznych…Kurcze, nawet  tak radosny dzień – powitanie nowego członka Rodziny poprzedzony jest  wtuleniem w płaszcz pokory, cierpliwości…

 Kubuś czerpie radość całymi garściami…Pływa, biega, zaczyna naukę karate…To dziecko – jeszcze nie tak dawno  bez kontaktu – utwierdza nas w przekonaniu, że  w życiu piękne są tylko chwile, o które trzeba zawalczyć z całych sił !!! Kubuś – póki, co WYGRYWA  swoje życie , kolejne dni . Jest naszym światłem, nagrodą  niewyobrażalną  w tej walce . Tak bardzo wierzę , że NOWE ŻYCIE – KLAUDYNKA odmieni i nasze dni, oddali troski , ogromne problemy…Wierzę, że pierwszy, wspólny  spacer  moich wnuków  będzie  niezwykły. Życie okaże swoje barwy, zapach …jeszcze tylko kilka dni.

Raz jeszcze dziękuję Wszystkim za wsparcie, sms, maile …Nadal nie odpowiadam  „w terminie”…Do laptopa podchodzę bardzo rzadko…Nadrobię zaległości – OBIECUJĘ !!!

=î€zUTF-8î€zQî€zZdj=C4=99cie0053=2Ejpgî€z==î€zUTF-8î€zQî€zZdj=C4=99cie0050=2Ejpgî€z=Mój malutki karateka…Dawno, dawno temu i babcia sztuki walki opanowywała..Cóż…” ale to już było…

3 komentarze


  1. nie wiem czy tak mogę, ale chciałabym mieć taką Babcię, mogę mimo dorosłego już życia być Twoją wnuczką? Już od jakiegoś czasu czytam Twoją historię i podziwiam Cię
    TY najlepiej wiesz za co
    ZA TO JAKA JESTEŚ
    czytając dzisiejszy wpis troszkę mnie zmartwił, Klaudusia już jest dużym dzieciaczkiem więc może powinna rodzić się nie siłami natury, ja się nie znam ale może czyta tego bloga jakiś lekarz i napisze czy to bezpieczne? Trzymam kciuki i czekam na informację że już Kubuś może przytulić siostrzyczkę


  2. Babciu Gosiu ! Proszę wierzyć ,że będzie dobrze i cierpliwie czekać jednak ciągle nadzorować lekarzy.
    Moja pierwsza córka również nie miała zamiaru opuszczać miłego mieszkanka i urodziła się przez cc w 42 tygodniu ważąc 4750 .Pamiętam moje i wszystkich wokoło nerwowe czekanie ale doczekaliśmy się pięknej , dużej i zdrowej księżniczki.
    Tego samego i Wam gorąco życzę.


  3. Nie ma co się martwić – ja moją córeczkę rodziłam siłami natury – poród pośladkowy – ważyła 4.100.
    Wszystko było ok – tylko wysiłek ogromny!!! ale jak przytuli się malucha to wszystko mija . Będzie dobrze
    pozdrówka

Comments are closed.