AUTYZM KUBUSIA…

Cześć, to ja Kubuś,

W poniedziałek na wycieczce byłem .  Panie z mojego przedszkola zorganizowały ją. Pojechaliśmy do Torunia autokarem. Byłem w takim planetarium  dużym. Oglądałem Niebo i gwiazdki małe. Dużo ich  było, że nie umiałem policzyć nawet . Przez lunetę to niebo oglądałem . I jeszcze trochę chodziliśmy sobie , a potem do MC Donalda poszliśmy . Grzeczny bardzo byłem i Panie pochwaliły mnie . Powiedziały mojej Mamusi, że spokojnie w autokarze sobie siedziałem, a potem za rączkę trochę z Panią, trochę sam chodziłem.  Jak to dobrze, że ja już  tak bardzo nie boję się wszystkiego. Jak mnie ten lęk jakiś nachodzi, to uszka zatykam, albo oczka mrużę i on odchodzi . Pracuję cały czas i te supełki w główce się rozwiązują . Żebym tak jeszcze mówił płynnie i nie jąkał się , to już chyba nikt by nie widział autyzmu tego bardzo . Tylko Mamusia, Tatuś i bliscy moi .Bawiłem się z Piorunkiem . To mój przyjaciel jest ten piesek.  Taki duży urósł . Chyba jest cięższy ode mnie . Tak mnie kiedyś pacnął łapą, bo bawić się chciał. Prawie się przewróciłem.  Powiedziałem jemu….Piorun, nie  tak mocno mnie „pacaj”, bo się przewrócę…On machnął ogonem i cieszył się. Spojrzałem na niego i powiedziałem…no zgoda, wybaczam ci… Mamusia , babcia cieszyły się, że tak ładnie powiedziałem do przyjaciela swojego.

Boziu, przecież Ty wiesz jak ja już dużo potrafię. Rozumiem coraz więcej, mówię, liczę troszkę i jeszcze wiele, wiele więcej. Tak dobrze być w zdrowym świecie Waszym, a nie w tym innym autystycznym. Nadal nie wiem, który jest mój, a który ten obcy.To przychodzi i odchodzi . Jeszcze muszę  pracować nad tymi emocjami moimi. Tak na palcach stoję i prężę się , ściskam malutką zabawkę. Potem przechodzi, ale bolą mnie nóżki i skurcze mam . Mamusi musi mi masować wtedy nóżki , plecy i rączki.

Teraz jak jest ciepło, i zdrowy jestem , no to mogę biegać sobie po ogródku.Albo na spacer długi idę do lasu. Znam drogę bardzo dobrze . Ta sama trasa zawsze musi być jeszcze, ,,, żebym się nie pobudził, albo wystraszył . No i patyczek jakiś  w rączce . Takie to moje przyzwyczajenie jest…Ja jestem już taki wysoki!!!!! Jedna Pani myślała, że mam już 10 lat…, a ja 6 dopiero będę miał we wrześniu przecież. Mój tatuś jest wysoki i Mamusia moja . Dlatego i ja taki jestem chyba duży , jak oni…Cieszę się, że nie mam kaszlu i kataru, ani zapalenia krtani. Jest lato i chciałbym na przykład sobie lody zjeść…, albo pojechać nad wodę i się kąpać w jeziorze, albo rzece.Tylko, żeby dużo ludzi nie było , no bo jeszcze takiego głośnego hałasu to się boję . I tłumu ludzi też. Boziu, Ty wiesz, o co Ciebie proszę…zawsze o to samo. Dziękuję. Kubuś.

Gabriel Garcia Marquez, 74 – letni, wybitny pisarz kolumbijski, autor m.in. słynnej powieści „Sto lat samotności”, laureat Nagrody Nobla z 1982 roku – jest chory na raka limfatycznego. Pisarz wycofał się z życia publicznego i do swoich przyjaciół rozesłał pożegnalny list, rozpowszechniany w Internecie.
„Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię.
Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem.
Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie.
Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią.
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę.
Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości!
Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie.
Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).
Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi… Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.
Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią po raz pierwszy palec swego ojca, trzyma się go już zawsze.
Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.
Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył.
Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz.
Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem.
Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym „kocham cię”, a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz.
Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym ci zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie.
Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć „jak mi przykro”, „przepraszam”, „proszę”, „dziękuję” i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz.
Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni”.

Motylku mój, maluszku !!!. Zawsze mówię głośno , co myślę, co czuję. Opowiadałam Tobie tyle historyjek, bezustannie powtarzam i nigdy nie przestanę …jak bardzo Ciebie kocham.Okres, w którym nie rozumiałeś tych słów, nie wiedziałeś kim jestem już za nami. Trudno było okrutnie  nosić w sobie ten znak zapytania , kiedy przełom nastąpi?  Pokora jest piękną Przyjaciółką.

Z boku wiara, nadzieja , cierpliwość. Walka o Twój umysł synku jeszcze trwa i długa podróż przed nami. To nic.  Zbieramy żniwo trudu, pracy nade wszystko Twojej Mamusi, Tatusia. Mamusia jest zawsze przy Tobie niczym Anioł Stróż.  Już rozumiesz, że to Twoja Mamusia. Rozumiesz Jej Miłość do Ciebie i sam potrafisz objąć swoimi rączkami kogoś wyjątkowego, kto dał Tobie życie . Jakieś niewidzialne źródełko poi nas kropelkami , aby sił w tej pielgrzymce nie zabrakło . Skrzydła dobrych Aniołów otulają nas, kiedy  na którymś odcinku drogi upadamy…Podtrzymani tym dobrem wstajemy, by dalej zmierzać do celu.  Miniony, tak bolesny okres jest już przeszłością. Kolejne wyzwania przed nami . Jakie??  – jedno jest tylko pewne. Po Twoje zdrówko wędrujemy .  Gdzie, kiedy je odnajdziemy…Skarbie, tego jeszcze nie wiem ?? 

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=TRl2Xb-0Gs4[/youtube]

2 komentarze


  1. Babciu Gosiu, bardzo Cie proszę w związku z Twoimi doświadczeniami i tym, co spotkało teraz rodziców Zosi – napisz dokladnie co jest a co nie jest zbiórka publiczną. Co wolno a czego lepiej nie pisac na blogach.. Ja już się w tym gubię. I smutne to strasznie, ze kolejni ludzie walczący o dziecko zostali niesłusznie oskarżeni:(
    (Podobał mi się Twój krwisty komentarz)

    Niezmienne usciski dla Was, kochani.


  2. Gosiu
    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Kubuś robi postępy – to Wasza zasługa, ciężka praca oraz modlitwa, pokora i zawierzenie.
    Życzę dalszych sukcesów nawet jeżeli są malutkie i wolno postępują
    ciumki milion ciumków dla Ciebie, Kubusia i dzieci

Comments are closed.