AUTYZM- MONOLOG KUBUSIA Z BOGIEM.

Cześć, to ja – Kubuś;

Już jestem zdrowszy. Kaszel  troszkę mam, ale głos mi wrócił i nie mam chrypki już nawet.Zawsze wszystkich mocno wystraszę tymi atakami. Sam też się boję, no, bo nie wiem, co się dzieje i ten lęk mój przychodzi. Dobrze,  tylko mam napad mocny, potem jestem dwa dni w domku, i przechodzi. Nie muszę iść do szpitala, ani antybiotyku dostać. Tylko te inne moje leki mnie leczą. Mamusia się nauczyła wszystkiego od Pana doktora. Nauczyła się, jak mi pomagać i ratować przed tym szpitalem. Wszystko musi umieć ta moja Mamusia, Tatuś…wszystko…

Dzisiaj bardzo prosiłem Mamusię, że chcę iść do mojego przedszkola. Tam choinka stoi. Jest tyle ozdób takich na święta i obrazków. Mój kaszelek nie jest zaraźliwy. Pan doktor pozwolił, no to poszedłem sobie do dzieci. Coraz bardziej lubię te dzieci. Tylko, jak bardzo głośno jest, albo muzyka gra inna, to uszka zatykam i czekam na ciszę. Pracuję nad tym byciem razem z dziećmi. Nie mieć kolegów i koleżanek, to smutno bardzo. Długo ich nie miałem. Żadnego kolegi, ani dziewczynki…bałem się ich, czy coś??? Teraz mam kolegę i koleżankę jedną. Rozumieją mnie.

Zawsze zabieram do przedszkola  moją latarkę i zabaweczkę jedną. Potem to zostawiam. Mamusia zabrała dzisiaj tylko latarkę do domku, a zabawka została w plecaku. Była przerwa na śniadanko. Otworzyłem plecak i  zobaczyłem zabaweczkę…Nie chciałem jeść, tylko się bawić…Pani mnie prosiła i prosiła. Nie słuchałem wcale. Ona była moja…potrzebowałem jej chyba, tej zabawki. Potem Pani się troszkę na mnie gniewała, no, bo uparty byłem. Taki miałem kiepski ten dzień. Wyciszyłem się i już było dobrze. Wiesz Boziu, no, bo w tej mojej grupie, w tym przedszkolu tylko ja jestem taki INNY. Wszystkie dzieci są zdrowe. Mają zdrowe główki i rozumieją. Ja jeszcze mam te swoje przyzwyczajenia, wyłączenia. Nic nie mogę z tym zrobić ..I jak ja na przykład bym ciągle bym  był niegrzeczny, no, bo moje myśli by się plątały, to wcale bym nie mógł chodzić do tego przedszkola, takiego masowego, ze zdrowymi dziećmi. Dlatego starają się traktować mnie tak samo jak zdrowe dzieci. I jak czegoś nie wolno, no to nie wolno. Taki trochę niegrzeczny, to tylko dwa razy byłem w przedszkolu. Zresztą..więcej mnie nie ma, niż jestem. I to też nie jest moją winą…

Pani mówiła, że brzydka jest pogoda. Wiaterek wieje, pada deszcz. Teraz śnieg powinien padać przecież…A jak ten gwiazdor niby dojedzie do dzieci na sankach, jak śniegu nie ma??

Boziu, ja też gwiazdorka przeprosiłem za tą swoją złość dzisiaj. Machałem rączka do niego, tam, do góry, tak wysoko. Jak on widział, że moja złość wyszła z główki…on mnie nie zna…nie wie, że trudno mi to opanować,..że Autyzm mam. A niegrzeczne dzieci, no to może ominąć ich domki …Zna mnie Gwiazdor? Wie, że mam AUTYZM….JEEEj…dziękuję, że mi powiedziałeś…No, to zrozumie prawda???

Ja nie jestem niegrzeczny, tylko mam umysł w tym kokonie moim…

W czwartek mamy już Wigilię w przedszkolu. Chciałbym pójść. Bardzo bym chciał. Będą życzenia. I stoliki tak ładnie ubrane. Będę czekał- dobrze?. Popilnujesz mojego zdrówka, żeby znowu nie uciekło??? Postarasz się?? Nie obiecujesz??? No dobrze…Dam radę jakoś…

A w domku, to taką prawdziwą choinkę będę miał.  Pomogę Rodzicom ją ładnie ubrać. Mam swoje bombki z tej fabryki i je  zawieszę. Jeszcze tylko kilka dni i te Święto będzie śliczne…Twoje Urodzinki Boziu moja….

Wiesz, nieraz to jest tak, że wszystko mi się miesza. Chciałbym krzyczeć…halo, jest tam ktoś…Zabierzcie mnie stąd, bo nie wiem gdzie jestem. Potem znowu rozumiem, widzę, słyszę, mówię.Boziu…żebym tylko takiego wyłączenie dłuższego, ani kaszelku nie miał w te dni. No, bo nie zobaczę tych magicznych Świąt przecież…I może pięknych, takich dużych płatków śniegu bym nie zobaczył, jak pozwolisz, żeby spadły….Czekam. Kubuś.

Jeżeli święto Bożego Narodzenia
niesie z sobą pewną tęsknotę
i tak wiele czułości, ·tyle poruszających nas uczuć, ·to, dlatego że przywraca naszym oczom
obraz najkruchszego dzieciństwa.
Widzimy w niej równocześnie
i piękno, i niewinność, ·kruchość istnienia i opiekę, ·jakiej się ona domaga, ·i miłość, której od nas wszystkich
oczekuje.
kard. Jean-Marie Lustiger

Zawsze marzyłam o takiej starości…Babcia w  bamboszach, w blasku ognia z kominka, dźwięku iskier .Wokół gromadka wnuków wsłuchana w bajki, które czytam. Widzę radość na ukochanych twarzyczkach moich wnucząt..Wspólnie czekamy na pierwszą gwiazdkę..Ciepło domowego ogniska…Marzyłam, jak każdy…Jedno z tych marzeń się spełniło. Mam cudownego wnuczka..To nic, że nie do końca rozumie , o czym czytam,….to nic, że uśmiech wyzwala się spontanicznie. Jest moim jedynym wnuczkiem…Czy doczekam gromadki? Czy doczekam starości tak pięknej??? To już nie mój scenariusz…W tym serialu zwanym życie jestem tylko aktorem ..Dnia, w którym zejdę z planu, moja rola się skończy – nie znam….i pewnie znać nie chcę..

„Żaden dzień nie jest podobny do drugiego, każde jutro kryje w sobie cud, magiczną chwilę, która burzy stare światy i tworzy nowe gwiazdy.Paulo Coelh